Kwestia tuningu aut, które już w momencie opuszczenia fabryki należą do najszybszych i najmocniejszych aut świata zapewne zawsze będzie budzić kontrowersje. Dla jednych zabiegi tunerów w takich przypadkach są dodaniem przysłowiowej wisienki na czubek wyśmieniutego tortu podczas gdy dla drugich są profanacją w czystej postaci. I trudno tak naprawdę powiedzieć która z tych dwóch grup jest w większości. Ta pierwsza w każdym razie musi mieć się całkiem nieźle, jako że stale powstają coraz to nowsze modyfikacje aut z najwyższej półki. Jedną z nich jest wariacja niemieckiego Hamanna na temat Ferrari F430, najmniejszego modelu ze stajni w Maranello, którą pokazano w maju 2007 roku.
F430 Black Miracle to przede wszystkim odważne modyfikacje stylistyczne. Nadwozie pojazdu pokryto metaliczną czernią nałożoną na specjalną folię, która jeśli tylko się znudzi może zostać zerwana. Przez środek przeciągnięto pomarańczowy pas, kolorem pomarańczowym pokryto także większość wystających elementów nadwozia będących już seryjnie jak i dodanych przez tunera (przedni i tylny spoiler, tylny dyfuzor, lusterka boczne, wypustki na progach) oraz felgi. Można jeszcze wybrać kolor żółty bądź czerwony. Hamann tradycyjnie wyposażył F430 w drzwi unoszone go góry niczym skrzydła ptaka, mocowane tylko w jednym punkcie - kostrukcja własna.
F430 uzbrojono w nowy układ wydechowy, w tym firmowy tłumik Hamanna i katalizator. Moc silnika wzrosła dzięki temu o 50 koni mechanicznych, zapewniając nieco lepsze osiągi (w seryjnym modelu są to maksymalnie 319 km/h i 4 sekundy do setki). Kontrolę nad zawieszeniem sprawują specjlanie skonstruowane na tą okazję sprężyny. Ogumienie założono na ultralekkie, dwudziestocalowe felgi - tylna (większa) waży jedynie 15,5 kilograma! Czy efekt ostateczny jest naprawdę Czarnym Cudem? Bez wątpliwości - i to na całej rozpiętości możliwych iterpretacji słowa "cud".
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 20.05.2007
