W sierpniu 2013 roku z linii montażowej McLaren Production Centre w Woking zjechał pierwszy, seryjny egzemplarz hybrydowego super coupe P1. Duchowy następca legendarnego McLarena F1 był jednym z najszybszych, najmocniejszych i najbardziej zaawansowanych technicznie samochodów na świecie, z którym pod każdym względem mogły konkurować jedynie największe dokonania ze stajni Ferrari i Porsche. Brytyjczycy ograniczyli produkcję auta do 375 egzemplarzy. W szczycie fabrykę opuszczała jedna sztuka dziennie, a ostatni egzemplarz ukończono na początku grudnia 2015 roku.
Po drogowym P1 linię produkcyjną wykorzystano do budowy kolejnego modelu z rodziny Ultimate Series, jeszcze bardziej ekstremalnego P1 GTR, który nie miał prawa do poruszania się po zwykłych drogowych. Torowa bestia z oddziału McLaren Special Operations, którą w formie studium stylistycznego pokazano w sierpniu 2014 roku, nawiązywała swoją formą do wyścigowego F1 GTR, którym wygrano w 1995 roku w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Model koncepcyjny pomalowano w kolorach odpowiadających pierwszemu F1 na podwozu numer 01, który później triumfował w Le Mans. Miesiące pracochłonnych testów na torach Wielkiej Brytanii i innych krajów Europy oraz w upale Bahrajnu i Kataru doprowadziły do premiery ukończonego P1 GTR na salonie samochodowym w Genewie w marcu 2015 roku. Żółto-zielone coupe z numerem 51 było ukłonem w stronę F1 GTR na podwoziu numer 06, który znalazł się dwadzieścia lat wcześniej na podium Le Mans.
P1 GTR inspirowany był modelem, który startował w Le Mans i pucharze BPR Global GT Series, ale sam nie był ograniczony żadnymi regulaminami. McLaren zbudował ekskluzywną maszynkę dla swoich najbardziej zaufanych klientów, którzy będą mogli bawić się we własnym gronie i korzystać z dobrodziejstw firmy... i którzy wcześniej zakupili cywilnego P1, to warunek konieczny do kupienia GTR. Dla każdego właściciela torowego P1 przewidziano przygotowanie kabiny na miarę, indywidualne malowanie auta, program szkoleniowy z dostępem do kierowców testowych marki i symulatora, na którym trenują kierowcy Formuły 1, treningi psychiczne i fizyczne, a w końcu serię spotkań na torach wyścigowych rozsianych po całym świecie. Mentorem całego programu został Bruno Senna, kierowca Formuły 1, Formuły E, serii GT, prototypów klasy LMP2 i fabryczny zawodnik oddziału McLaren GT. Pierwsze spotkanie miało miejsce w październiku 2015 roku w Barcelonie w Hiszpanii. Na torze pojawiło się wtedy siedem aut. Każde kosztowało prawie dwa miliony funtów, ponad dwa razy więcej, niż P1.
Kosmiczny pojazd odziedziczył niemal cały układ napędowy z cywilnego P1, w którym silnik spalinowy i elektryczny dostarczały wspólnymi siłami maksymalnie 916 KM transportowane na tylną oś poprzez 7-stopniową, dwusprzęgłową skrzynię SSG. W torowym P1 GTR z mniej restrykcyjnym układem wydechowym i innymi zabiegami jest do dyspozycji aż 1000 koni mechanicznych! To najmocniejszy samochód w historii McLarena. Podwójnie turbodoładowane V8 o pojemności 3,8 litrów wydziela tu 800 zamiast 737 koni mechanicznych, a silnik elektryczny wstrzykuje dodatkowe 200 zamiast 179 koni mechanicznych, na których można pokonać kilkadziesiąt kilometrów. Na jedną tonę przypada ponad 740 koni mechanicznych!
Maszyna oparta została na węglowym kadłubie MonoCage, na który naciągnięto karoserię z włókien węglowych. Wszystkie otwory, płaty i lotki kierujące ruchem powietrza uległy powiększeniu, wydłużeniu lub całkowitej wymianie. Z przodu zawisł wielki splitter, prowadzący powietrze między innymi do powiększonej chłodnicy. Z boku powiększono progi i rozmiary lotek za przednimi kołami, a przed tylnymi kołami poprowadzono dodatkowe wloty powietrza. Z bocznych otworów w płaszczyźnie poziomej tuż za drzwiami wysunęły się chwytające powietrze mankiety. Najwięcej zmieniło się w tylnej części samochodu, w której królują wydłużone i poszerzone nadkola, ustawione na stałej wysokości ponad 400 milimetrów od linii karoserii, dwupoziomowe skrzydło i ogromny dyfuzor. Docisk aerodynamiczny zwiększył się o około jedną dziesiątą, przykładowo do 660 kilogramów przy prędkości 240 km/h.
Nowością jest także przeprojektowany wydech z Inconelu i stopów tytanu, który zakończono dwiema, wielkimi końcówkami. Coupe ma na stałe obniżone zawieszenie, założone wyczynowe ogumienie Pirelli P Zero typu slick na 19-calowych, montowanych centralnie obręczach ze stopów stali lekkich i nowe, przeniesione na słupki przedniej szyby boczne lusterka. Standardem są również pneumatyczne podnośniki, które skracają wymianę kół do minimum i węglowo-ceramiczne tarcze hamulcowe produkcji Akebono. Rozstaw kół z przodu w porównaniu do drogowego P1 powiększono o 80 milimetrów, a prześwit zmniejszono o 50 milimetrów. McLaren nie przewiduje regulacji prześwitu, a elementy aktywne aerodynamicznie ograniczą się do ruchomych klapek w podwoziu z przodu i systemu DRS.
Wymiana przeszklonych paneli dachu na elementy z włókien węglowych, poliwęglanowe szyby boczne (przednią o grubości tylko 3,2 milimetrów przeniesiono w całości z drogowego P1), usunięcie szyby z pokrywy silnika, usunięcie elementów układu napędowego, które przydatne były tylko na autostradzie oraz czarna dziura zamiast wnętrza sprawiły, że pozbyto się około 50 kilogramów. Najważniejsze miejsce w wyłożonej Alcantarą i karbonem kabinie zajęła nowa kierownica, inspirowana wolantem McLarena MP4/23, mistrzowskiego bolidu Formuły 1.
Systemy elektroniczne P1 GTR sprowadzą się między innymi do układów IPAS i hydraulicznego DRS (Instant Power Assist System i Drag Reduction System), którym towarzyszy układ odzyskiwania energii ERS, inspirowany wynalazkami prosto z Formuły 1. IPAS wyzwala na zawołanie cały potencjał drzemiący w bateriach i silniku elektrycznym, DRS reguluje oporem i dociskiem wytwarzanym przez tylne skrzydło, w którym dolna listwa odchyla się w zakresie od zera do 32 stopni, a ERS pozwala na doładowanie baterii w locie.
Nieoficjalnie mówi się, że w ciągu niespełna pół roku od premiery McLarenowi udało sprzedać ponad 40 egzemplarzy P1 GTR, po czym zakończył przyjmowanie przedpłat na kolejne sztuki. Dokładna liczba zamówień pozostaje tajemnicą producenta. Narodziny niesamowitego P1 GTR obudziły w klientach marki nowe żądze i niektórzy zaczęli dopytywać się o... możliwości przystosowania auta do zwykłego ruchu drogowego! MSO miało inne zajęcia, ale nie powiedziało "nie". A wręcz przeciwnie: z błogosławieństwem McLarena konwersją P1 GTR do cywila zajęło się angielskie Lanzante Motorsport. Firma w 1995 roku obsługiwała wyścigowego F1 GTR, który wygrał w Le Mans, a potem przygotowała drogowego F1 LM i zajęła się m.in. serwisowaniem McLarenów.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 29.06.2016