Na początku lat dziewięćdziesiątych Mercedes-Benz wylansował swój pierwszy, produkowany seryjnie silnik V12 dla samochodów osobowych. Jednostka typu M120 w 1991 roku zadebiutowała w limuzynie 600 SE oraz wydłużonej wersji 600 SEL generacji W140, które niedługo później przemianowano na klasę S. Była to odpowiedź na niespodziewany ruch BMW, które swoje V12 pokazało w limuzynach serii 7 kilka lat wcześniej.
Wolnossące M120 dostało się wkrótce do coupe 600 SEC i roadstera 600 SL, a także kilku egzotyków europejskich marek, wśród których znalazło się włoskie Pagani. Silnikiem oczywiście zainteresowało się również AMG, które w tym czasie trudniło się tuningiem maszyn Mercedes-Benz od ćwierć wieku. Widlasta ósemka pod skrzydłami AMG przekroczyła siedem litrów! Na rynku pojawiły się takie specjały, jak zbudowane tylko w kilkudziesięciu egzemplarzach 7,1-litrowe SL 72 AMG oraz 7,3-litrowe SL 73 AMG o mocy 525 koni mechanicznych. W roku 1999 koncern Mercedes-Benza przejął część udziałów w AMG, a sześć lat później wchłonął firmę do swoich struktur w całości.
Kolejne ewolucje silników V12 zasilały najbardziej luksusowe modele Mercedes-Benza, firmowane markami AMG oraz Maybach, a także sportowe maszyny Pagani, w których dzięki podwójnemu turbodoładowaniu potrafiły przekraczać 800 koni mechanicznych. Po roku 2012 nastąpił kres władania silnika wolnossącego. Na jego miejscu pojawiły się jednostki typu M279 oraz M277 z dwiema turbosprężarkami, których głównym przeznaczeniem były ponownie samochody AMG oraz Maybacha, występujące już pod osobnymi markami Mercedes-AMG oraz Mercedes-Maybach. V12 napędzało między innymi limuzyny, coupe i kabriolety serii AMG S 65, terenówkę AMG G 65 oraz roadstera AMG SL 65. Wiosną 2019 roku przyszedł czas na pożegnanie się AMG z V12: na salonie samochodowym w Genewie zadebiutował Mercedes-AMG S 65 Final Edition.
Pożegnanie z V12 zaaranżowano w ciemnych kolorach. Model Final Edition oblano lakierem w odzieniu "czerń obsydianu", a 20-calowe felgi, osłony wlotów powietrza z przodu, pasy na progach i dyfuzorze wykończono w kolorze matowego brązu. Na tylnych słupkach zainstalowano charakterystyczne emblematy AMG. Ciemne motywy kontynuowano we wnętrzu, które wypełniła czarna skóra Nappa Exclusive, przeszycia w miedzianym odcieniu oraz detale z włókien węglowych.
Na listę wyposażenia standardowego wrzucono wszystko, co tylko przyszło do głowy. To między innymi: panoramiczny dach w systemie Magic Sky Control, pakiet komfortowego ogrzewania wnętrza, pakiet First Class z indywidualnymi fotelami z tyłu, których pozycje reguluje aż dwanaście silniczków elektrycznych, fotel Executive po stronie pasażera z podpórką nóg, uchwyty na pojemniki z napojami z funkcją regulacji temperatury, pakiet kierowcy AMG, który podnosi ograniczenie prędkości maksymalnej do okrągłych 300 kilometrów na godzinę oraz... szyty na miarę pokrowiec na samochód.
W kolorze czarnym wykończono również tradycyjny emblemat na jednostce napędowej, na którym podpisuje się technik odpowiedzialny za ręczne złożenie silnika. Podwójnie turbodoładowane V12 z wtryskiem do kolektora ma prawie sześć litrów pojemności i miażdży konkurencję pod względem osiągów. Maksymalna moc sięga 630 koni mechanicznych w zakresie 4,8-5,4 tysięcy obrotów na minutę, a maksymalny moment obrotowy dochodzi aż do tysiąca niutonometrów w zakresie 2,3-4,3 tysięcy obrotów na minutę! Napęd na tylną oś przenoszony jest poprzez 7-stopniowy automat AMG Speedshift 7G-Tronic Plus. Sprint od zera do setki zajmuje ważącej jakieś 2,2 tony limuzynie tylko 4,3 sekundy. Do wyboru jest kilka trybów jazdy, które wpływają na pracę układu napędowego, kontroli stabilności, układu kierowniczego i adaptacyjnego zawieszenia: Comfort, Sport, Sport+ oraz Individual.
Produkcję S 65 Final Edition ograniczono do stu trzydziestu kolekcjonerskich egzemplarzy. Kilka z nich trafiło do klientów na terenie Polski, która w tym czasie była jednym z ważniejszych rynków zbytu luksusowych aut z koncernu Mercedes-Benza (w sezonie 2018 czwarte miejsce wśród sprzedaży klasy S w nadwoziu coupe i dziesiąte miejsce wśród sprzedaży samochodów marki Mercedes-Maybach).
Majestatyczne V12 zniknęło z oferty modelowej Mercedesa-AMG, ale nie zniknęło z dorobku Mercedes-Benza ogólnie. Silniki tego typu nadal miały się całkiem nieźle w przypadku modeli marki Mercedes-Maybach, a AMG na mocy nowych kontraktów produkowało kolejne generacje sześciolitrowego V12 specjalne na potrzeby Pagani, które ani myślało o spuszczeniu z tonu.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 13.10.2024