LaFerrari, McLaren P1 i Porsche 918 Spyder to przedstawiciele zupełnie nowej rasy hiper samochodów. Rasy hybryd, w których obok silnika spalinowego znalazły się układy wykorzystujące do napędu energię elektryczną. Te trzy modele zaplanowały sobie wejście na rynek w przeciągu kilku miesięcy 2013 roku, pozostawiając z tyłu między innymi markę Lamborghini. Włosi znaleźli jednak całkiem niezły sposób na odwrócenie uwagi od tej niekorzystnej sytuacji. Było nim supercoupe Veneno, które pokazano w marcu na salonie samochodowym w Genewie, tuż za plecami P1 i LaFerrari.
Miało być ekstremalnie, miało być rekordowo szybko, kosmicznie drogo i prawie bez żadnych zahamowań, poza ściśle limitowaną produkcją. I tak właśnie jest. Veneno to najbardziej odważna i najszybsza maszyna, jaka opuściła bramy fabryki Lamborghini w liczącej dokładnie pięć dekad historii firmy. Nazwę samochodu zaczerpnięto jak zwykle od imienia nieustraszonego byka. Tym razem chodzi o zwierzę, które na początku XX wieku zasłynęło agresywnością i szybkością, która doprowadziła w 1914 do śmiertelnych ran jednego z torreadora. W słowniku języka hiszpańskiego "veneno" oznacza jad, truciznę.
Radykalna kreacja firmy z Sant'Agana Bolognese jest dla Aventadora tym, czym dla Murcielago był Reventon, ale w swym szaleństwie posuwa się znacznie dalej i celuje głównie w tory wyścigowe. Karoseria Veneno - dla przyjaciół LP750-4 - powstała praktycznie od zera, a jedynym co zdradza geny wspólne z LP700-4 wydają się linie drzwi, przednich słupków i dachu. Kształty maszyny stanowią wybuchową mieszankę tego, co widzieliśmy w Aventadorze, Sesto Elemento oraz tego, co pokazują wyścigowe prototypy klasy LMP1, jak na przykład Audi R18. Aby być do końca szczerym wypada też wytknąć pewne podobieństwo do kontrowersyjnego Alara, którego na bazie Diablo stworzyło Lamborgini Latinoamerica. Drzwi unoszone są do góry, a światła z przodu i z tyłu sponsoruje przez litera Y.
Nadwozie Veneno powstało w całości z włókien węglowych i zostało zaprojektowane z myślą o poskromieniu opływów powietrza. Innymi słowy: maszyna ma jeździć jak po szynach i połykać zakręty bez wstrzymywania oddechu. Cały przód auta służy w efekcie jako jedno, wielkie skrzydło, płaską podłogę wieńczy wielki dyfuzor, a na plecach wyrasta pionowo płetwa, którą na co dzień można oglądać tylko w bolidach Formuły 1 i prototypach startujących w wyścigach pokroju 24-godzinnego Le Mans. Tylne skrzydło jest regulowane, dzięki czemu pracę maszyny można dostosować do warunków wymaganych przez różne tory wyścigowe. Cielsko auta pokrywają liczne otwory i lotki, zwiększające docisk aerodynamiczny i poprawiające chłodzenie kluczowych komponentów, jak węglowo-ceramiczne tarcze hamulcowe i silnik, z którego komory gorące powietrze ucieka poprzez sześć otworów w tylnej klapie. Dodatkowy opływ powietrza chłodzącego tarcze hamulcowe zapewniają specjalne pierścienie z włókien węglowych w każdej z felg, działające niczym turbina.
LP750-4 bazuje na karbonowym kadłubie z Aventadora z aluminiowymi ramami z przodu i z tyłu, które zaadoptowano do nowego nadwozia. Niezależne zawieszenie samochodu typu push-rod opiera się o sprężyny i amortyzatory ustawione równolegle do podłoża, w poziomie. Aby Veneno mógł poruszać się po zwykłych drogach wyposażono go w niezbędne systemy bezpieczeństwa, od poduszek powietrznych po odpowiednio zaadoptowany układ ESP.
Zaangażowanie włoskiej marki w wykorzystanie włókien węglowych daje o sobie znać także we wnętrzu samochodu. Część elementów z karbonu pozostało odsłoniętymi, a przy produkcji lekkich, kubełkowych foteli wykorzystano opatentowaną przez Lamborghini technologię kucia kompozytów (Forged Composite), znaną już z Sesto Elemento. Drugi akcent węglowy to wyścielenie powierzchni wnętrza tkaniną nazwaną CarbonSkin, węglową skórą, także opatentowaną przez markę. Włosi przeprojektowali przy okazji deskę rozdzielczą i konsolę środkową, dodając od siebie między innymi wskaźnik przeciążeń.
Do napędu wykorzystywany jest silnik w konfiguracji, z której Lamborghini słynie od 1966 roku i premiery słynnej Miury - wolnossące, umieszczone centralnie V12. Jednostka napędowa mierzy sześć i pół litra pojemności i produkuje 750 koni mechanicznych, czyli o 50 KM więcej, niż w Aventadorze. Wzrost mocy uzyskano między innymi poprzez powiększenie kanałów dolotowych, optymalizację procesu wymiany ciepła, podniesienie obrotów oraz instalację nowego układu wydechowego, zakończonego czterema wylotami. Cała moc przekazywana jest stale na wszystkie cztery koła poprzez 7-stopniową przekładnię ISR z pięcioma trybami pracy.
Veneno LP750-4 waży na sucho 1450 kilogramów, czyli o 125 kilogramów mniej, niż Aventador. Oznacza to, że na każdy koń mechaniczny przypada tu zaledwie 1,93 kilograma. Osiągi piorunują: na rozpędzenie się od zera do stu kilometrów na godzinę potrzeba zaledwie 2,8 sekundy. Aerodynamika wozu nie pozwala jednak na przekroczenie prędkości 355 km/h.
Pierwszy egzemplarz przerażającej maszyny, numer 0, został pomalowany zupełnie nowym, szarym, metalicznym lakierem i ozdobiony pasami w kolorze włoskiej flagi oraz tabliczkami przypominającymi o pięćdziesiątej rocznicy powstania Automobili Lamborghini. Maszyna ta pozostanie w rękach twórców jako auto testowe i pokazowe. Dla swoich klientów Lamborghini zbuduje zaledwie trzy egzemplarze Veneno, każdy z detalami w innym kolorze zaczerpniętym prosto z flagi Włoch (lakiery Rossa, Bianca i Verde). Wszystkie trzy sprzedano oczywiście na długo przed premierą samochodu w Genewie. Maszyny mają być zbudowane i dostarczone właścicielom do końca 2013 roku. Cena każdej z nich to... trzy miliony euro plus podatki. Za taką sumę możemy mieć LaFerrari i McLarena P1 i Porsche 918 Spydera - nie osobno, ale wszystkie na raz!
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 04.03.2013