Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych włoskie - i nie tylko - studia nadwoziowe szokowały projektami futurystycznych samochodów sportowych, których kształty można było odwzorować poprzez składanie kartki papieru. Ostre linie, klinowate kształty i nowinki technologiczne rysowały fascynujący obraz przyszłości. Taka była słynna Lancia Stratos Zero, Lamborghini Countach czy Alfa Romeo Carabo ze studia Bertone, Bizzarrini Manta i Porsche Tapiro z ItalDesign czy seryjne Ferrari 365 BB od Pininfariny, która w tym samym czasie wypuściła całą serię konceptów marki z Maranello. Jednym z najbardziej spektakularnych było Ferrari Modulo.
Modulo zadebiutowało na salonie samochodowym w Genewie w 1970 roku i spełniało wszystkie założenia panującej w owym czasie mody. Wizja super sportowego Ferrari przyszłości była narysowana za pomocą kilku linii prostych i łuków, które składały się w obraz pocisku na kołach. Koła ukryto tu za aerodynamicznymi osłonami i zrezygnowano ze zwykłych drzwi. Drzwi w zasadzie nie było w ogóle: aby dostać się do środka należało odsunąć cały górny panel nadwozia z bocznymi szybami i przednią szybą, która przechodziła płynnie w dach. Kierowca wraz z pasażerem zajmowali niską, niemal leżącą pozycję, a w zasięgu ich rąk umieszczono elementy sterujące, które wyglądają jakby zostały skradzione z planu czegoś w stylu "Gwiezdnych Wojen" lub "Star Trek". Jak cały samochód zresztą.
Koncepcyjne Ferrari wyszło spod ręki Paolo Martina, który pierwsze przymiarki w postaci szkiców uczynił już wiosną 1968 roku. Kolejnym etapem było zbudowanie modelu w skali 1:10, który zaprezentowano później szefostwu Pininfariny. Modulo zadebiutowało w Genewie pomalowane na czarno. Później, przed pokazaniem na wystawie w Turynie, zostało ubrane w biel, którą nosi do dnia dzisiejszego. Samochód, który w ciągu kilkunastu miesięcy od premiery zebrał dziesiątki nagród na całym świecie, szokował nie tylko swoim wyglądem, ale również rozmiarami. Mierzył tylko 935 milimetrów wysokości, miał prawie 4,5 metra długości i ponad dwa metry szerokości.
Modulo zbudowano z wykorzystaniem układu napędowego i mechanizmów zaczerpniętych prosto z wyścigowego Ferrari 512 S, które startowało w długodystansowych mistrzostwach świata wśród prototypów grupy 5, z którą wiązało się zbudowanie co najmniej 25 egzemplarzy. Wszystkie części pochodziły z egzemplarza na podwoziu numer 27, który wcześniej został przebudowany na potrzeby północnoamerykańskiej serii wyścigowej Can-Am. Za plecami kierowcy i pasażera posadzono tu widlastą dwunastkę o pojemności 4,5 litrów, z której miało płynąć grubo ponad 500 koni mechanicznych. Komorę silnika przykryto pokrywą z dwudziestoma czterema okrągłymi otworami. Napęd na tylną oś przenosiła ręczna skrzynia o pięciu biegów. Prędkość maksymalna - tylko w teorii - miała przekraczać 350 kilometrów na godzinę, a przyspieszenie do setki nie miało zajmować więcej, niż 3,5 sekundy. W rzeczywistości z koncepcyjnym Modulo należało obchodzić się jak z jajkiem. Samochód poruszał się o własnych siłach z ograniczoną prędkością, a jego niezwykła karoseria, która pożarła wszystkie cztery koła, ograniczała dodatkowo manewrowanie. Brakowało też niektórych mechanizmów, jak pełen układ hamulcowy.
Po zwiedzeniu świata częściowo rozmontowane Modulo wylądowało w magazynach, a później w muzeum Pininfariny, w której zachowała się również oryginalna, drewniana rama, na bazie której zbudowano karoserię. Koncept opuszczał swoje miejsce zamieszkania przy okazji różnych wystaw i uroczystości, jak 75-lecie działalności Pininfariny i konkursy elegancji Pebble Beach i Villa d'Este w 2005 roku, na których pokazywany był obok konceptu Maserati Birdcage 75th.
W roku 2014 w historii Modulo rozpoczął się niespodziewanie zupełnie nowy rozdział. Samochód po długich negocjacjach został odkupiony od Pininfariny przez Jamesa Glickenhausa, amerykańskiego reżysera, inwestora, kolekcjonera i od niedawna producenta samochodów drogowych i wyścigowych. Glickenhaus firmował swoje maszyny, projektowane i budowane przez specjalistów z Włoch i USA, marką SCG - Scuderia Cameron Glickenhaus. A z Pininfariną łączyło go bardzo bliskie stosunki: w 2006 włoskie studio przygotowało na specjalne zamówienie Amerykanina jedyne w swoim rodzaju coupe P4/5, które oparto na podwoziu Ferrari Enzo.
Prace nad Modulo w zakładach Scuderia Cameron Glickenhaus w USA oraz włoskim Manifattura Automobili Torino trwały przez blisko cztery lata. Samochód rozłożono na części pierwsze, odrestaurowano, przebudowano, wyposażono w nowy silnik z 512 S, uruchomiono i przystosowano do poruszania się po zwykłych drogach. Z tyłu powieszono tablicę rejestracyjną stanu Nowy Jork - "PF Modulo". W sierpniu 2018 roku Glickenhaus wjechał w Modulo na trawniki Pebble Beach z okazji cyklicznego, prestiżowego konkursu elegancji. Modulo nagrodzono w nim wyróżnieniem Most Elegant Sports Car. W zbiorach Glickenhausa znajduje się również inne, prototypowe Ferrari od Pininfariny, które przywrócono do życia. To jedyne w swoim rodzaju Dino 206 Competizione z 1967 roku.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Pierwsze opracowanie: 27.10.2007
Ostatnia aktualizacja: 11.11.2018