Zakład tunerski założony przez Kourosha Mansory'ego nie oszczędza w środkach i nie zadowala się półproduktami. Niemiecka firma bez najmniejszej nuty wahania idzie prosto w ogień biorąc na warsztat jedne z najdroższych i najbardziej luksusowych samochodów świata. Aston Martin? Bentley? Rolls-Royce? Proszę bardzo! Każde z aut otrzymuje sportowy body kit, nowe felgi, zawieszenie, wnętrze, układ wydechowy, wyczynowe hamulce, tuning silnika a nawet w niektórych przypadkach (Aston Martin DB9) unoszone do góry drzwi.
Do drużyny tej na salonie samochodowym w Genewie w 2008 roku dołączyły dwa nowe modele, Renovatio oraz Stallone, przy okazji których zapewne wielu cisnęłoby się na usta stare porzekadło "dobre złego początki". Albo nawet i "złe początki czegoś jeszcze gorszego", bo już ingerencja w brytyjskie auta podzieliła obserwatorów poczynań bawarskiego zakładu na dwa nieprzejednane obozy. Renovatio i Stallone z pewnością jeszcze bardziej poszerzą granicę między nimi.
Pod kryptonimem Renovatio skrył się Mercedes-Benz SLR McLaren, czyli najszybsze, seryjnie produkowane (przez McLarena) auto koncernu ze Stuttgartu. Od Mansory otrzymało ono między innymi odważny body kit, zmodyfikowane wnętrze oraz firmowy kompresor podnoszący moc silnika wysoko ponad seryjne 626 KM.
Nadwozie auta pokryto bladawym odcieniem złota, a dla oszczędzenia masy wiele paneli wymieniono na nagie, karbonowe odpowiedniki. Charakterystyczne paski włókien węglowych straszą na przednim spoilerze, skrzydełkach po bokach przedniego zderzaka, skrzelach, całej ramie szyb w drzwiach łącznie z przednimi i tylnymi słupkami, wlotami powietrza w masce, tylnym spoilerze i potężnym dyfuzorze. Przy okazji tych zmian znacznemu przeobrażeniu uległ przód auta, na którym wylądowały ogromne wloty powietrza i zniknęły żeberka na wysokości reflektorów. Przytemperowano także charakterystyczny nos auta stylizowany na bolid Formuły 1. W bocznych skrzelach podwójne żebrowanie zastąpiono pojedynczym. Tył zretuszowano przede wszystkim pod kątem zmieszczenia potężnego dyfuzora. Pojawiły się także głębokie przetłoczenia w nadkolach oddające kształtem rysy tylnych lamp. Całość zamykają nowe, 20-calowe felgi o pięciu podwójnych ramionach, na które założono gumy Dunlop SP Sport Maxx.
W środku znalazły miejsce nowe, aluminiowe pedały, iluminowane panele drzwiowe oraz dyskretne wstawki z włókien węglowych. Niemal całą kierownicę oraz deskę rozdzielczą obszyto starannie dobraną, naturalną skórą i alcantarą, a czołową część deski zaakcentowano materiałem w kolorze nadwozia, którego obecność zasłużenie wzbudza wiele kontrowersji. Odnajdziemy go także przy dźwigni zmiany biegów, a złocista barwa towarzyszy również dywanikom i niciom, którymi pociągnięto ściegi na fotelach, podłodze i progach. Firma chwali się, że przy projektowaniu wnętrza nie obowiązywały żadne granice. To widać.
Pozostaje jeszcze technika. W tym przypadku na szczęście inżynierom Mansory przyświecało hasło "ewolucja zamiast rewolucji" i obyło się bez szaleństw. Firma dodała od siebie zaprojektowane specjalnie na tę okazję intercoolery oraz nowy układ wydechowy. Do pakietu dochodzi również wyczynowy kompresor, filtr powietrza i jednostkę elektroniczną sterującą pracą silnika oraz pomniejsze elementy. Moc podskoczyła do okrągłych 700 KM a moment obrotowy do 880 Nm (wzrost o 100 Nm). Auto rozpędza się do setki w czasie niezauważalnie mniejszym niż seryjne 3,6 sekundy i osiąga prędkość maksymalną 340 km/h (o 5 km/h więcej).
SLR jest na rynku od 2003 roku. Renowacja zdecydowanie by mu dobrze zrobiła, ale czy na pewno właśnie w takiej postaci?
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 23.03.2008