W 1923 roku Ugo Sivocci, zniecierpliwiony brakiem wygranych w licznych wyścigach, przyozdobił swoją fabryczną Alfę Romeo serii RL przed startem w prestiżowym Targa Florio symbolem czterolistnej koniczyny (po włosku "quadrifoglio verde"), który miał przynieść mu szczęście i upragnione zwycięstwo. I tak też się stało - czerwona maszyna z Sivoccim za kierownicą dojechała do mety jako pierwsza, wyprzedzając o prawie trzy minuty inną Alfę Romeo, prowadzoną przez Antonio Ascari'ego. Od tego momentu przyozdabianie wyścigowych modeli marki 4-listną koniczyną stało się tradycją, a z czasem symbol ten zagościł również na sportowych modelach produkowanych seryjnie. W roku 2010 zaszczyt ten przydał zupełnie nowemu pojazdowi o żeńskim imieniu Giulietta, który w setne urodziny włoskiej marki zadebiutował na salonie samochodowym w Genewie.
W teorii Giulietta Quadrofoglio Verde zajęła miejsce, które pustym pozostawił model 147 GTA. W praktyce jednak trudno mówić o cechach wspólnych obu modeli, bo jedynym, co pozostało po 250-konnym V6 o pojemności 3,2 litrów z GTA jest tęsknota. Pod maską najmocniejszej Giulietty znajdziemy jedynie cztery cylindry o łącznej pojemności prawie 1750 centymetrów sześciennych, które w nieco słabszej i starszej konfiguracji zasilają również trzecią generację Lancii Delty, a wcześniej pojawiły się w Alfach 159, Brera i Spider.
Silnik wyposażono między innymi w bezpośredni wtrysk paliwa, zmienne fazy rozrządu oraz oczywiście turbinę. Do tego dochodzi system "przepłukiwania" cylindrów, którego zadaniem jest eliminacja "turbo-dziury". Nowa technologia, sterowana ECU i regulująca przepływ powietrza z układu dolotowego do wydechowego, już przy 1500 obrotach na minutę pozwala na uzyskanie o 70% większego momentu obrotowego, niż w zwykłych silnikach z turbiną. Z jednego litra pojemności wydobyto aż 135 koni mechanicznych (rekordowy wynik wśród drogowych Alf) - w sumie mamy ich pod nogą 235 (przy 5,5k obr/min). Tempo ich biegu dyktuje standardowo ręczna, trzyosiowa skrzynia biegów o sześciu przełożeniach, współpracująca z systemem DNA. Jednym przełącznikiem opisanym trzema literami regulujemy pracę całego auta (w pierwszej kolejności chwytliwość hamulców, opór układu kierowniczego, reakcję na gaz) w trybach: Dynamic, Normal oraz All Weather. W trybie Normal do dyspozycji mamy okrągłe 300 Nm, w trybie Dynamic dostajemy do wykorzystania dodatkowe 40 Nm.
Zestaw motoryczny modelu, w którym napęd przekazywany jest tylko na przód, obejmuje również: obniżone zawieszenie z elementami ze stopów aluminium (z przodu kolumny MacPhersona, z tyłu układ wielowahaczowy Multilink), elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego Q2, system aktywnego sterowania elektronicznego DST (Dynamic Steering Torque), który kontroluje pracę hamulców, układu kierowniczego i reakcje na przyspieszenia boczne oraz system stabilizacji toru jazdy VDC (Vehicle Dynamic Control, w składzie m.in. ASR), który w trybie Dynamic podlega odpowiedniemu znieczuleniu, ale nie daje możliwości całkowitego wyłączenia. Tylko dla tej wersji silnikowej nie przewidziano systemu Start/Stop, obecnego we wszystkich pozostałych.
Samochód bazujący na nowej płycie podłogowej, która da życie również innym modelom marki, można zamówić z przygotowanymi specjalnie dla QV 14-ramiennymi, czarnymi felgami (cztery ramiona chromowane) w rozmiarze 18 cali (w standardzie 17 cali). Za słoną dopłatą (w Polsce ośmiu tysięcy złotych) Giuliettę QV, zaprojektowaną z wielkimi inspiracjami 8C Competizione w fabrycznym Centro Stile, można oblać trzywarstwowym, czerwonym lakierem Rosso Competizione. Oprócz czterolistnej koniczyny na białej, trójkątnej tarczy nad przednimi kołami QV od zwykłej Giulietty odróżniają z zewnątrz jeszcze dwie końcówki wydechu... łudząco przypominające widok, który zastaniemy również w najmocniejszym silniku wysokoprężnym. W środku QV otrzymała kierownicę obszytą skórą z czerwonymi szwami, aluminiowe nakładki na pedały oraz panel deski rozdzielczej ze szczotkowanego aluminium. Nie pokuszono się jednak o kubełkowe fotele.
Żwawość 235-konnej, ważącej niespełna 1,4 tony Giulietty, objawia się maksymalnym momentem obrotowym dostępnym już przy 1,9 tysiąca obrotów na minutę i tylko 6,8 sekundami potrzebnymi na rozpędzenie się do stu kilometrów na godzinę (147 GTA dysponująca 300 Nm i lżejsza o 35 kilogramów była o 0,1 sekundy szybsza). Ognisty kompakt, w Wielkiej Brytanii występującej nie jako QV, ale jako Cloverleaf, jest w stanie przekroczyć 240 km/h, co w obliczu zakończenia produkcji 159 i Brery oraz wykupienia wszystkich sztuk 450-konnego coupe i kabrioletu 8C czyni go najszybszym modelem w ofercie Alfy Romeo. Pomocą w zatrzymaniu się służą wentylowane z przodu tarcze hamulcowe z zaciskami Brembo o średnicy 330 mm (z tyłu zwykłe o średnicy 278 mm).
Pięciodrzwiowa Giulietta (klamki drugiej pary drzwi ukryto tradycyjnie przy słupku C) mieści na pokładzie do pięciu osób i 350 litrów bagażu, który w przypadku zajęcia wszystkich miejsc w środku nie powinien ważyć więcej, niż 50 kilogramów. Za podstawową QV zapłacimy prawie 107 tysięcy złotych, ale decydując się na liczne opcje z łatwością przekroczymy sumę nawet 140 tysięcy. Do kosztownych dodatków należą między innymi przeszklony i rozsuwany elektrycznie, panoramiczny dach, wspomniane już felgi i lakier, czujniki parkowania, bixenonowe, adaptacyjne reflektory, system nawigacji czy nowe fotele z podgrzewaniem i pamięcią. Ale czego nie zrobi się dla kobiety?
Giulietta QV, oprócz zagoszczenia w salonach sprzedaży Alfy Romeo, miała okazję wystąpić w roli samochodu bezpieczeństwa motocyklowej serii Superbike World Championship i pojazdu zastępczego, przygotowanego specjalnie dla europejskich serwisów Maserati. Model pilnujący porządku w mistrzostwach SKB otrzymał między inny dodatkowe nakładki na progi i zderzaki, a limitowaną do 100 sztuk "Giuliettę for Maserati" wyróżniono skórzaną tapicerką w kolorze Maserati Brown, luksusowym wyposażeniem i tabliczkami znamionowymi.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 08.01.2012