W 1938 roku niemiecki Maybach, produkujący wówczas od siedemnastu lat luksusowe limuzyny stworzył eksperymentalne coupe oznaczone SW38, przeznaczone do testowania opon marki Fulda (wchodzącej w skład koncernu Goodyear) przy największych prędkościach. Auto odznaczało się niezwykle nowoczesną linią nadwozia, pociągającą za sobą niezwykle niski współczynnik oporu powietrza (Cx) - zaledwie 0,25 (standardem w tamtych czasach było 0,6 a dziś jest nim dwa razy mniej). SW38 napędzane 140-konnym silnikiem nie miało najmniejszych problemów z przekraczaniem 200 km/h. Po prawie 70 latach historia się powtórzyła: Maybach (wskrzeszony ostatecznie w 2002 roku przez Mercedesa) ponownie wypuścił jedyny w swoim rodzaju model, stworzony z myślą o zupełnie nowych, szerokobieżnikowych oponach Fuldy. Potężne, 23-calowe ogumienie nazwano Carata Exelero a jeszcze potężniejsze coupe, poruszające się na nim po prostu Exelero.
Prezentacja auta miała miejsce w maju 2005 roku w Berlinie. Za bazę posłużył Maybach 57, z którego zaczerpnięto jedynie to, co niezbędne. Zupełnie nowe nadwozie (charakteryzujące się współczynnikiem oporu powietrza na poziomie 0,27) powstało w turyńskim studiu Stola a zostało zaprojektowane przy udziale studentów ze szkoły modelowania Pforzheim College. Cały projekt od momentu powstania pomysłu do finalnej realizacji pochłonął dwa lata i jeden miesiąc.
Klasyczna linia Exelero, ciągląca się prawie przez sześć metrów (!) przywodzi na myśl streamlinery z lat trzydziestych dwudziestego wieku. Przód ozdabia (a może nawet szpeci) potężny, chromowany grill. Z przedniej maski z powodzeniem mógłby powstać stół dla całej rodziny a z tylnej szyby jego zadaszenie na wypadek chęci zjedzenia obiadu na świeżym powietrzu. Wstępu do wnętrza strzegą wręcz pancerne drzwi a szerokie progi dla mniej wprawionych mogą być poważniejszą przeszkodą w zajęciu miejsca w środku. Pod całą długością drzwi rozciąga się kanał wlotu powitrza zakończonego chromowaną końcówką, której piękno bądź jego brak może być interpretowane tak samo jak w przypadku przedniego wlotu powietrza. Mimo wielkich gabarytów zewnętrznych w środku znalazło się miejsce tylko dla dwóch foteli, dzięki czemu kierowca i pasażer mogą narzekać co najwyżej na... zbyt wiele przestrzeni. Całą kabinę wypełnia skóra oraz włókna węglowe, których powierzchnia pokrywająca boki drzwi i środkowego tunelu zachowuje się jak lustro. Sportowy akcent pojazdu podkreślają czerwone, karbonowe pasy na desce rozdzielczej, bokach drzwi i w kierownicy oraz pasy bezpieczeństwa utrzymane w tej samej, krwistej kolorystyce. Na podłodze nie znajdziemy eleganckich dywanów - wyparł je zimny metal. W końcu Exelero to nie tylko luksusowa limuzyna, to najwyższej klasy supersportowiec.
Sercem pojazdu jest widlasta dwunastka, znana z seryjnych modeli marki Mercedes i Maybach. Rozwiercono ją jednak do 5,9 litrów pojemności i ożeniono z dwiema turbosprężarkami na raz, dzięki czemu bryka w niej okrągłe 700 mechanicznych rumaków. Moc ta nie jest ani trochę przesadzona, nie ma też w niej zbędnych KM - pod jej opiekę oddano prawie 2,7 tony żelastwa (dopuszczalna masa to 2960 kg) i kto wie czy do pomocy nie przydałoby się jeszcze trochę mocy. Statystyk dopełnia 1020 niutonometrów momentu obrotowego. Prędkość, przy której miały być docelowo testowane opony Fuldy miała wynosić 350 km/h. Podczas wiosennych testów na Nardo ogromne Exelero rozpędziło się do dokładnie 351,45 km/h. Sprint od zera to stu kilometrów na godzinę zajmuje 4,4 sekundy. Kwestia zatrzymania tak wielkiej masy z topowych prędkości podobnie jak kwestia apetytu auta na paliwo pozostaje poza oficjalnymi komunikatami, ale nie w całkowitym cieniu. Za zatrzymanie auta odpowiadają hamulce tarczowe, wentylowane o średnicy tarcz ponad 35 centymetrów a spalanie oscyluje prawdopodobnie w okolicach 50 litrów na 100 kilomentrów drogi.
Exelero dopuszczone jest do zwykłego ruchu drogowego, ale nie należy się go w takowym spodziewać. Supercoupe powstało w jednym egzemplarzu i w konkretnym celu bez jakichkolwiek planów na produkcję seryjną (koszt stworzenia jednego egzemplarza przekroczył ponoć znacznie spodziewaną wartość). Nie jest też znana wartość pojazdu, która z pewnością przekracza milion dolarów a według niektórych opinii może sięgać nawet ośmiu milionów. Gdyby nawet tyle miałaby wynosić cena w przypadku produkcji seryjnej chętnych zapewnie nie byłoby mało...
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 26.08.2007