Ferrari Enzo jak przystało na topowy model koncernu z Maranello było szczytowym osiągnięciem firmy - technologicznym majstersztykiem (i przy okazji jednym z najszybszych samochodów świata). Niemal od razu po zakończeniu jego produkcji podjęto prace nad wersją torową, która miała być jeszcze mocniejsza, jeszcze szybsza i tym samym jeszcze bardziej zaawansowana technicznie choć o wiele bardziej surowa. Nowy model zaprezentowano w 2005 roku na salonie samochodowym w Bolonii i oznaczono go FXX.
Z Enzo wyrzucono wszystko to, co mogło ciążyć i nie było przydatne podczas wyścigu. Pozostawiono jednak fotel dla pasażera. W zmienionej geometrii przodu w miejscu kloszy lamp pojawiły się nieosłonięte tunele a na środku maski wycięto dodatkowy wlot powietrza. Dodatkowe wcięcia pojawiły się także po bokach. Na tył nałożono cały układ spoilerów (siła docisku auta wzrosła aż o 40%) z możliwością zmiany ich charakterystyki w zależności od warunków panujących na torze, w jego pionowej płaszczyźnie wykrojono kolejne wyloty powietrza a w miejsca tylnych świateł wpakowano po dwie rury wydechowe z każdej strony.
W zestawie z FXX każdy właściciel otrzymał specjalny kombinezon oraz akcesoria niezbędne przy chęci uczestniczenia w dwuletniej serii wyścigów na całym świecie zaplanowanych tylko dla tego modelu (pojazd nie ma homologacji na żadne inne wyścigi ani tym bardziej na zwykłe drogi). Poza programem takich imprez FXX spełnia także rolę poligonu doświadczalnego dla opracowywania rozwiązań dla przyszłych, supersportowych aut marki. Dlatego też każdy egzemplarz wyposażono w zaawansowany system telemetryczny rodem z bolidów Formuły 1. Monitoruje on aż 39 parametrów samochodu a także pozwala na gromadzenie innych informacji w zależności od zachodzących potrzeb. Wszystkie te dane analizowane są przez techników Ferrari i omawiane razem z właścicielem auta w celu ciągłego rozwoju tak kierowcy jak i samochodu. Specjalne bezbieżnikowe opony, na których porusza się FXX opracowano w firmie Bridgestone a hamulce z elementami z włókien węglowych i ceramicznych spieków są dziełem Brembo.
Silnik V12 znany z Enzo rozwiercono do prawie 6,3 litrów. Jego konkretna moc pozostaje tajemnicą, Ferrari zapewnia jedynie, że przekracza 597 kilowatów, czyli 812 koni mechanicznych! Przy masie tylko 1155 kilogramów stwarza to niesamowite warunki dla ogromnych prędkości oraz nieziemskich przyspieszeń, na których temat producent oczywiście milczy. Spokojnie można jednak założyć, że prędkość maksymalna przekracza 350 km/h a rozpędzenie się do setki nie zajmuje więcej jak trzy sekundy. Napęd przenoszony jest na tylną oś poprzez sekwencyjną przekładnię, której zmiana biegu zajmuje mniej niż 100 milisekund.
Początkowo zakładano wypuszczenie tylko 20 egzemplarzy w cenie półtora miliona euro każdy (bez wliczonego podatku). Jak to zwykle bywa wyprodukowano nieco więcej: łącznie 30 sztuk (plus jedna, która została w Ferrari w rękach szefa koncernu, Jeana Todta). Ostatni egzemplarz w 2006 po zakończeniu swojej kariery w Formule 1 roku otrzymał Michael Schumacher. Jego FXX nieco różniło się od pozostałych: nie miało białego pasa na środku, całe pomalowano na czarno a na boku oraz w środku znalazły się inicjały i podpis wielokrotnego mistrza F1. Zweryfikowaniu musiały ulec także wstępne założenia przetrzymywania każdego egzemplarza w Maranello i dostarczania go na wskazany przez klienta bądź koncern tor - tylko niektóre auta pozostają pod opieką twórców. Odejście od tego pomysłu wiązało się z zaufaniem do klientów, których spośród nadesłanych zgłoszeń starannie wyselekcjonowała specjalna komisja. Każdy z nich w ramach programu FXX stał się częścią zespołu Ferrari.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 27.09.2007