Znalezienie się w ekskluzywnym programie One-Off to jedna z najwyższych form spoufalenia się z marką Ferrari i zgłębienia jej zaufania. Włoska firma, która bardzo starannie dobiera klientów mających wejść w posiadanie jej najbardziej limitowanych i najbardziej zaawansowanych technicznie modeli, otworzyła za jego pomocą drogę do budowy jedynych w swoim rodzaju, kolekcjonerskich samochodów bez narażania się nikomu w Maranello (nie mylić z programem personalizacji). Wcześniej, zwłaszcza za życia Enzo Ferriego, było z tym bardzo różnie. I mogło być bardzo nieprzyjemnie.
Punktem zapalnym dla rozpoczęcia takiej właśnie działalności była w 2006 roku premiera supercoupe P4/5 na bazie Enzo, które zbudowano na specjalne życzenie w Pininfarinie. Dwa lata później światło dzienne ujrzał pierwszy one-off w ramach fabrycznego programu, dla którego nadwozie zaprojektowało studio Fioravanti. Za kolejne auta zabrali się już styliści Ferrari, które krok po kroku zaczynało rezygnować z usług Pininfariny. Legendarne studio, założone w 1930 roku przez Battistę "Pinin" Farinę, zostało wykupione w 2015 roku przez indyjski koncern Mahindra. Kilka miesięcy później zamknięto kolejny rozdział w historii włoskiej motoryzacji: po prawie pięćdziesięciu latach Ferrari zostało wydzielone z Fiata.
Do tego czasu program One-Off doprowadził do budowy co najmniej ośmiu wyjątkowych modeli, a w każdym razie tyle z nich zostało upublicznionych przez Ferrari lub samych właścicieli. W ostatnim dniu maja 2016 roku na swoich pierwszych testach na fabrycznej pętli Fiorano zadebiutował kolejny z nich - coupe 458 MM Speciale. Na miejscu możliwości samochodu testował Dario Benuzzi, szef kierowców doświadczalnych marki, oraz rozentuzjazmowany właściciel auta z Wielkiej Brytanii.
458 MM Speciale zostało przygotowane na bazie najbardziej ekstremalnej ewolucji w rodzinie 458, modelu 458 Speciale. Samochód bazowy za nowości charakteryzował się m.in. przeprojektowanym, adaptacyjnym podwoziem, wolnossącym V8 o pojemności 4,5 litrów podkręconym aż do 605 koni mechanicznych, zoptymalizowaną aerodynamiką i był jednym z najszybszych samochodów marki w historii. Jeszcze większego znaczenia nadaje mu fakt, że w roku 2015 serię 458 zastąpiono serią 488, w której znalazła się widlasta ósemka z turbodoładowaniem.
Prawie wszystko, co należy wiedzieć o kolekcjonerskim 458 MM Speciale dzieje się na zewnątrz. Zupełnie nowe nadwozie dla coupe zostało zaprojektowane w studiu Ferrari Styling Centre - co podkreślają logotypy "Ferrari Design" po bokach - i niemal w całości powstało ręcznie z aluminium. Z tworzyw sztucznych wzmacnianych włóknami węglowymi uformowano tylko zderzaki. Zaokrąglony, szpiczasty przód pozbył się otworów na nadkolach i skończył z mniejszymi otworami w masce. Za przednimi wlotami powietrza skryły się nachylone pod większym kątem w porównaniu do 458 Speciale i zbliżone do siebie chłodnice. Z profilu zniknęły lotki wieńczące progi, a przed nadkolami pojawiły się wloty powietrza, sugerujące mylnie pokrewieństwo z 488 GTB. Cały tył został wydłużony i zakończony wznoszącym się ku górze spoilerem. Maszyna skorzystała też z przednich świateł prosto z 488 GTB oraz felg, których nie znajdziemy w żadnym innym Ferrari.
Unikatowe Ferrari zostało pokryte lakierem Bianco Italia, a wzdłuż jego nadwozia pociągnięto trójkolorowy pas w barwach włoskiej flagi. Na życzenie klienta słupki A pomalowano na czarno, dzięki czemu przeszklona powierzchnia wydaje się zawijać wokół dwuosobowej kabiny. W środku pojawiło się rozbudowane nagłośnienie, czekoladowa tapicerka ze skóry z białymi nićmi oraz detale i materiały, które wybrał właściciel auta.
Mechanizmy auta zgodnie z polityką marki pozostały najprawdopodobniej w większości nietknięte i nadal możemy mówić o 605 koniach mechanicznych oraz piorunujących osiągach. Seryjne, ważące 1290 kilogramów 458 Speciale potrzebowało tylko trzech sekund na rozwinięcie 100 km/h, dziewięciu sekund na przekroczenie 200 km/h i rozpędzało się maksymalnie do 325 km/h. Pętlę toru Fiorano coupe zamykało w imponującym czasie jednej minuty i 23,5 sekund.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 31.05.2016