Chyba każdy użytkownik dróg zastanawiał się, jak powinien wyglądać samochód doskonały. Większość uważa, że taki wóz winien w sobie łączyć cechy wszystkich istniejących typów samochodów czyli terenówki, auta sportowego i rodzinnego vana a ponadto powinien mieć styl. Mercedes G 55 AMG jest jeszcze lepszy. On nie łączy cech samochodów, on jest terenówką, samochodem sportowym i vanem w jednym a jego styl, przynajmniej mnie, rzuca na kolana.
Historia tego samochodu zaczyna się w 1979 roku. Wtedy to pojawił się Mercedes G W460, rasowa terenówka przeznaczona dla wojska, leśników i maniaków jazdy po bezdrożach. W 1992 wyszła druga ewolucja, wyglądająca identycznie jak pierwsza. Właśnie takie, 28-letnie nadwozie jest dalej w sprzedaży. Z czasem spartański Gerendewagen przerodził się w niezwykle luksusowy i zaawansowany off roader. G55 AMG jest prawdziwą wisienką na szczycie tortu. Należy tutaj zaznaczyć, że Mercedes G jest produkowany w zakładach Steyr w Austriackiej miejscowości Graz. W tej samej fabryce są budowane samochody marki Jeep na rynek europejski.
O jego wyglądzie nie ma się co rozwodzić, bo prezentuje się dokładnie tak, jak 30 lat temu. Kanciasty, pudełkowaty, tak jakby projektowali go tylko przy pomocy ekierki. Z przodu wygląda trochę nieforemnie, jest wysoki i dosyć wąski. Drzwi przymocowane są zawiasami jak w stodole, a szpary w nadwoziu mogą służyć do otwierania butelek. Z przodu dwa okrągłe reflektory, kierunkowskazy koło sterczącej pokrywy silnika i mała przednia szyba. Tylne światła pochodzą chyba z jakiejś naczepy. Te wszystkie elementy tworzą niepowtarzalny klimat. Pojazd ma swój wyjątkowy styl, coś, co sprawia że prawie każdy się za nim ogląda, szczególnie za czarnym z przyciemnionymi szybami. Jego styl docenili między innymi Tina Turner, Eric Clapton czy Brad Pitt. Do samochodu można zamówić pełne orurowanie z szerokimi, błyszczącymi progami. Wersja AMG ma niezwykle atrakcyjne, 18-calowe felgi z wysokimi oponami, co zdradza możliwości terenowe.
Wojskowa asceza znika po otwarciu drzwi. Na dzień dobry w oczy rzucają się progi ze świecącym na niebiesko napisem AMG. Wewnątrz skóra, drewno na desce i pełne wyposażenie, jakie znajdziemy w najdroższych Mercedesach. Jeśli chcesz swoim G przewieźć 7 osób, możesz zamówić dodatkowy rząd siedzeń.
Mercedes G, niezależnie od wersji silnikowej to prawdziwy wóz terenowy, a nie SUV. Oczywiście konstrukcja auta jest oparta na solidnej ramie, a zawieszenie oferuje potężny skok. Stały napęd na 4 koła, do tego skrzynia z reduktorem oraz możliwości niezależnego zablokowania każdego dyferencjału przy pomocy przycisków na desce. Jeszcze tylko terenowe opony i można się wyprawiać w nieznane. Głębokość brodzenia to pół metra, a kąt pod jaki możemy się wspinać lub zjeżdżać wynosi aż 70 stopni. Możliwości terenowe G są porównywalne z Hummerem i Land Roverem Defender, nad Amerykaninem ma jedną przewagę. Tam gdzie Hummera zatrzymają blisko siebie rosnące drzewa, wąski Mercedes przejedzie bez problemu. Dodatkowo można zwiększyć prześwit odkręcając progi.
Najciekawsze kryje się pod maską. Osiem cylindrów, 5,5 litra i kompresor. 500 koni mechanicznych w najmocniejszej wersji. I to chyba wystarczy. Dodam jeszcze, że wydech z 4 końcówkami przed tylnymi kołami brzmi przynajmniej równie groźnie i doniośle jak wkurzony zombiak. Silnik współpracuje z 7-biegową skrzynia automatyczną. Potężna moc katapultuje 2,5-tonową terenówkę do setki w 5,5 sekundy. Prędkość maksymalną ograniczono do 210 km/h. Jasne jak słońce jest fakt, że G 55 przy ostrej jeździe spali 30 litrów. Oczywiście terenówka o aerodynamice kiosku ruchu nigdy nie będzie prawdziwym sportowcem, jednak do bardzo dynamicznej jazdy i startów spod świateł nadaje się świetnie. Na szczęście kierowcę ma w swojej opiece system ESP.
Reasumując G 55 AMG to piękny, cudowny i fantastyczny wóz, niestety Mercedes przeliczył to na złotówki a dokładnie na 530 tysięcy. Nieco tańszy (335 tys.) jest Mercedes G z rozsądnym, 224-konnym dieslem. Pojazd jest dostępny w 3 wersjach nadwoziowych: krótkiej, długiej i kabrio. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Przepraszam wszystkich użytkowników AutoGEN'a za subiektywizm, ale jestem wielkim fanem Merca G, jak się okazuje nie tylko ja. Richard Hammond powiedział: "Nie ma sytuacji, w której nie poradziłby sobie perfekcyjnie. Chyba znalazłem najfajniejszy wóz świata."
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 29.09.2007