"Jota" w słowniku Lamborghini zajmuje szczególne miejsce. Wszystko zaczęło się pod koniec lat sześćdziesiątych od projektu niezwykłej Miury, która powstawała po godzinach pracy gdzieś w zakątku zakładów włoskiej marki w Sant'Agata Bolognese. Swój wolny czas nad samochodem spędzał Bob Wallace, wieloletni mechanik i kierowca testowy firmy, któremu marzyła się budowa rasowego samochodu wyścigowego. Niestety takich maszyn Ferruccio Lamborghini na liście swoich priorytetów nie miał.
Jedyna w swoim rodzaju, torowa Miura Jota była gotowa w 1970 roku, a swoją nazwę zawdzięczała słynnemu załącznikowi J, dokumentowi Międzynarodowej Federacji Samochodowej regulującym przepisy techniczne dotyczące pojazdów wyścigowych. Miura w takim wydaniu zrzuciła kilkaset kilogramów, a jej V12 było zdolne do wypluwania grubo ponad 400 koni mechanicznych. Samochód nigdy nie wziął udziału w żadnym wyścigu, a po okresie testowym został sprzedany i u nowego właściciela skończył w płomieniach. Jota rozbudziła wyobraźnię klientów Lamborghini, na których życzenie przygotowano pakiety modyfikacji i Miurę SVJ z nowymi elementami nadwozia, zawieszenia czy układu hamulcowego.
Na początku lat siedemdziesiątych firmę opuścił jej założyciel i zakończenia dobiegła produkcja Miury. W roku 1974 rolę flagowego modelu Lamborghini przejął Countach, który z wyścigami miał jeszcze mniej wspólnego. Nowe, modernizowane co kilka lat coupe produkowano aż do 1990 roku, w którym nastąpił je 492-konny model Diablo, mający poprowadzić Włochów do dwudziestego pierwszego stulecia.
W roku 1994 Automobili Lamborghini świętowało 30-lecie swojej działalności, z okazji którego do sprzedaży wprowadzono limitowane do 150 sztuk Diablo SE. Samochód z 5,7-litrowym, wolnossącym V12 o mocy 520 koni mechanicznych z bogatym wyposażeniem w standardzie malowano w specjalnym odcieniu fioletu. W tym samym czasie Lamborghini miało za sobą przygodę z Formułą 1 oraz przymiarki do długodystansowej grupy C i coraz bardziej interesowało się wyścigami klasy GT, ze szczególnym wskazaniem na puchar BPR Global GT Series. Do żywych po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat miała wrócić Jota!
Na bazie urodzinowego Diablo w oddziale Lamborghini Engineering, dedykowanemu oryginalnie Formule 1, przygotowano 580-konne coupe, na które zdecydowało się kilkunastu klientów. Pierwsze Joty, bazujące na Diablo SE, odróżniały się przede wszystkim pokrywami silnika i wlotami powietrza wystającymi nad dachem. Jeśli ktoś chciał się ścigać możliwe było między innymi zainstalowanie klatki bezpieczeństwa oraz kubełkowych foteli z wielopunktowymi pasami bezpieczeństwa. Według założeń Lamborghini, które przeszło z rąk Chryslera do Megatech, fabrycznie przygotowanymi samochodami mieli ścigać się prywatni kierowcy i zespoły. W rzeczywistości modelem byli bardziej zainteresowani kolekcjonerzy i dżentelmeni startujący w lokalnych zawodach, a nie profesjonaliści z mistrzostw świata.
Mimo takiego obrotu spraw w 1995 roku przygotowano kolejną, ostatnią ewolucję Diablo Jota, dla której bodźcem do powstania było zamówienie z Japonii na krajowe mistrzostwa GT, rozgrywane na takich obiektach, jak Fuji czy Suzuka. Samochód otrzymał jeszcze bardziej zmodyfikowaną karoserię z dużym skrzydłem, pokrywą silnika z dwoma wlotami powietrza, niewielkim okienkiem w plexiglasowej szybie po stronie kierowcy, powiększonym zderzakiem z przodu oraz dodatkowymi wlotami powietrza w przedniej masce. Z przodu zniknęły chowane światła, a wszystkie opony instalowano na pięcioramiennych, mocowanych na centralnej nakrętce felgach Oz. Znaczne modyfikacje przeszedł również silnik, którego moc miała dochodzić do 600 koni mechanicznych: otwarty układ wydechowy z końcówkami na wysokości tylnych świateł, wtrysk paliwa wywodzący się z morskich silników Lamborghini, lżejsze korbowody czy nowy rozrząd. W takim wydaniu przygotowano prawdopodobnie tylko kilka aut, które startowały w Japonii.
Dzisiaj oryginalne egzemplarze modelu Diablo Jota - dostępność części zapasowych i fantazja właścicieli oraz sprzedawców sprawiły, że można spotkać auta tylko udające Jotę - pozostają kolekcjonerskimi okazami, które w wielu przypadkach zostały dostosowane do poruszania się w zwykłym ruchu publicznym. Pierwsze, wyścigowe Diablo nie odniosły sukcesów, ale później było już tylko lepiej. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych uruchomiono markowy puchar z Diablo SVR w roli głównej, zbudowano eksperymentalne, torowe Diablo GT1 oraz GT2, a do markowych mistrzostw i lokalnych pucharów przystąpiło Diablo GTR, które można było zobaczyć w takich wyścigach, jak 24h Spa-Francorchamps.
Na kolejne Joty od Lamborghini trzeba było czekać kolejne kilkanaście lat. Tym razem jednak nie było mowy o samochodach wyścigowych. W roku 2012 do słynnej Miury nawiązywał roadster Aventador J z 700-konnym V12, który powstał w tylko jednym, kolekcjonerskim egzemplarzu. Sześć lat później pojawił się ekstremalny Aventador SVJ, który popisał się rekordowym czasem 20,6-kilometrowego okrążenia Nürburgring Nordschleife.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 28.07.2018