Na połowę września 2018 roku przypadł Dzień Rynków Kapitałowych Ferrari, który stał się okazją do nakreślenia planów włoskiej marki na kolejne cztery lata. Podczas spotkania w siedzibie firmy w Maranello przed zgromadzonymi inwestorami i klientami roztoczono obraz z kilkunastoma nowymi modelami, potwierdzono po raz kolejny prace nad pierwszym w historii marki SUV'em, podkreślono nacisk na hybrydowe układy napędowe, które mają w przyszłości przeważać u Ferrari i zapowiedziano nowe generacje silników spalinowych od widlastych szóstek po widlaste dwunastki. Na miejscu pokazano również niespodziewanie dwa premierowe modele: Monza SP1 oraz Monza SP2.
Bliźniacze maszyny otworzyły zupełnie nową kategorię wśród kolekcjonerskich samochodów Ferrari, którą Włosi określili mianem "Icona". Nazwa ta wyjaśnia właściwie wszystko. Wyjątkowe pojazdy z tej rodziny, oparte najnowszych technologiach, mają być inspirowane ikonami Ferrari sprzed dekad. Największy nacisk położono na modele, które budowały wizerunek marki w latach pięćdziesiątych XX wieku. Pierwszeństwo w takim przypadku mają klasyczne samochody wyścigowe, które wygrywały w takich imprezach, jak 24 godziny Le Mans, Mille Miglia, Targa Florio czy w Formule 1, maszyny, które Enzo Ferrari trzymał najbliżej swojego serca.
Punktem wyjścia dla speedsterów Monza było kilka klasyków. Jako najstarszy należy wskazać model 166 MM z roku 1948 z dwulitrowym, 140-konnym silnikiem V12 i karoserią Touringa, od którego wzięło się określenie "barchetta". Kolejne dwa to o kilka lat młodsze spidery 750 Monza i 860 Monza, w których pracowały rzędowe czwórki o pojemności od trzech do 3,5 litra i mocy od 250 do 280 koni mechanicznych, które w lekkie i opływowe karoserie ubierał Scaglietti. Odkryte 166 MM przyniosło Ferrari zwycięstwo w Mille Miglia, 24-godzinnym Le Mans, 24-godzinnym Spa-Francorchamps i wielu innych imprezach. Modele 750 Monza oraz 860 Monza przyłożyły się do mistrzowskich tytułów w serii World Sportscar Championship. Ten drugi popisał się między innymi drugim i trzecim miejscem w wyścigu Mille Miglia.
Minimalistyczne nadwozia dla pierwszych samochodów z serii Icona zaprojektowano w fabrycznym Ferrari Design Centre. Linie rysowane nieprzerwanymi pociągnięciami umownego ołówka pozwoliły na nakreślenie jednolitych brył, których nie szpecą prawie żadne pomoce aerodynamiczne. Przedni splitter i stosunkowo niewielki dyfuzor z tyłu to jedyne elementy, które odstają od reszty, dosłownie i w przenośni. Auta otrzymały nowe światła w technologii LED (z tyłu w postaci długiej wstęgi zawijającej się ku górze), specjalne opony P Zero z katalogu Pirelli na 21-calowych felgach (po raz pierwszy taki rozmiar w standardzie w seryjnym Ferrari) i kabiny skupione w całości na kierowcy, w których króluje skóra oraz włókna węglowe. Na standardowym wyposażeniu znalazła się między innymi klimatyzacja, regulowane zawieszenie, system tylnych kół skrętnych, kontrola szybkiego startu oraz pięć trybów jazdy, wybieranych jak zwykle za pomocą nieodłącznego przełącznika manettino na kierownicy (Wet, Sport, Race, CT Off, ESC Off).
Nadwozia obu samochodów zostały zbudowane w całości z włókien węglowych. Dach, szyby, pełnowymiarowe drzwi? Nie ma tu żadnego z tych elementów. Na drodze do środka stoją tylko niewielkie, unoszone do góry klapy. Na pokładzie modelu Monza SP1 jest miejsce wyłącznie dla kierowcy, Monza SP2 została pomyślana również o pasażerze, przed którym ustawiono niewielką szybkę. Nad tym, co znajduje się przed kierowcą spędzono dużo więcej czasu. Szyby tu nie ma, jest za to coś innego. W kierunku kierownicy wznosi się niewielkie wybrzuszenie, w którym zintegrowano "wirtualną szybę" (Virtual Wind Shield), kierującą opływającym samochód powietrzem. Rozwiązanie opatentowane przez Ferrari ma dbać o komfort kierowcy i spokój w kabinie.
Każda Monza kryje pod spodem technologie rodem z tylnonapędowego coupe 812 Superfast, najszybszego i najmocniejszego GT w ofercie marki z Maranello, które dysponuje mocą 800 koni mechanicznych. A to sprowadza się do najmocniejszego, wolnossącego V12 w historii firmy! Umieszczona pod przednią maską - a właściwie to pod unoszoną w całości razem z nadkolami i lusterkami skorupą - jednostka mierzy prawie 6,5 litra pojemności, z których przy 8,5 tysiącach obrotów na minutę wyciśnięto aż 810 koni mechanicznych! Maksymalny moment obrotowy sięga 719 niutonometrów przy siedmiu tysiącach obrotów na minutę, które na tylną oś wysyła dwusprzęgłowy, 7-stopniowy automat. SP1 waży jakieś półtorej tony, SP2 jest o 20 kilogramów cięższe. Osiągi: 100 km/h przekroczymy po niecałych trzech sekundach, 200 km/h uzyskamy po niespełna ośmiu sekundach! Prędkość maksymalna przekracza 300 kilometrów na godzinę. Prędkość 100 km/h będzie można wytracić na dystansie tylko 32 metrów.
Na samych samochodach oferta związana z Monzą SP1 i Monzą SP2 oczywiście się nie kończy. Na każdego właściciela czekają uszyte na miarę ubrania od włoskiego Loro Piana z Quarony i paryskiego Berluti, które mają zapewnić jak największą wygodę i komfort prowadzenia: kombinezon wyścigowy, koszulka, kask, rękawiczki, szalik oraz buty do jazdy. Ferrari zamierza zbudować 499 egzemplarzy, udział SP1 i SP2 w tej liczbie zależy wyłącznie od klientów.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 18.09.2018