Dwanaście modeli Lotusa, w tym kilka zabytkowych, wszystkie w żółtym kolorze, krążących po centrum Londynu oraz stojący na chodniku żółty bolid Formuły 1, którym w drugiej połowie lat osiemdziesiątych dla Lotusa startował Ayrton Senna wskazywały późnym wieczorem pewnego lipcowego dnia 2019 roku, że na mieście dzieje się coś niezwykłego. I tak właśnie było: punktualnie o godzinie 19:00 w Royal Horticultural Halls odsłonięto maszynę Lotusa, która otwierała zupełnie nowy rozdział w historii marki i brytyjskiej motoryzacji w ogóle.
Maszynę utrzymano w tajemnicy do ostatniej chwili, a zaczynając od kwietnia zdradzono tylko kilka szczegółów: wewnętrzne oznaczenie Type 130, napęd elektryczny, zarys sylwetki oplatanej strugami powietrza. W chwili premiery stało się jasne, że Lotus mierzy tak wysoko, jak tylko może i jak nigdy dotąd: Type 130 to pierwszy zupełnie nowy model marki od czasów Evory, która pojawiła się w 2008 roku, to pierwszy w historii marki model o napędzie elektrycznym, to pierwszy, elektryczny hiper samochód z brytyjskim rodowodem, to pierwszy, seryjny Lotus oparty na węglowym, jednoczęściowym kadłubie i kandydat do tytułu najmocniejszego, produkowanego seryjnie samochodu na świecie. To również pierwszy, nowy Lotus od chwili przejęcia większości udziałów w firmie przez chińskie Geely Auto (w którego rękach jest też m.in. Volvo, Polestar, Lynk & Co i fabryka londyńskich taksówek). Chińczycy zainwestowali w Lotus Cars w połowie 2017 roku i niedługo później powstały pierwsze szkice Type 130. Przed końcem roku gotowe były modele w zmniejszonej skali, a w lutym 2018 roku rozpoczęto właściwe prace nad budową auta.
Elektryczny Lotus zbudowany jest na kadłubie z włókien węglowych, którego produkcja powierzona zostanie włoskiemu CPC z Modeny, z którego usług korzysta m.in. Ferrari. Sam kadłub ma ważyć tylko 129 kilogramów, a masa całego samochodu nie ma przekraczać 1680 kilogramów, co oznacza, że będzie on znacznie lżejszy od elektrycznej konkurencji od Rimaca, Pininfariny czy NIO. Coupe zostanie ubrane w karoserię z włókien węglowych z unoszonymi do góry drzwiami i rozbudowaną aerodynamiką. Z przodu wyróżnić należy kanały powietrzne w masce oraz wielowarstwowy splitter, który kieruje część powietrza ku wylotom za przednimi koła (po drodze chłodzącego hamulce oraz elementy układu napędowego i oplatającego odpowiednio ukształtowane elementy zawieszenia), a część do kanałów służących chłodzeniu baterii. Profil auta podkreślają ogromne wyżłobienia w drzwiach: dolne prowadzą powietrze opuszczające przednie nadkola, tylne kierują powietrze do ogromnych tuneli, których wyloty oplecione są wstęgami tylnych świateł w technologii LED, przypominającymi dopalacze w odrzutowcach. W tylnej części nadwozia pracuje ruchome skrzydło oraz wielki dyfuzor, które dzięki ruchomym elementom budują wspólnie system pozwalający na obniżenie oporu aerodynamicznego, DRS (Drag Reduction System). Lusterek bocznych nie ma: ich miejsce zajęły chowane kamery. Trzecia kamera, umieszczona na dachu, przejęła rolę lusterka środkowego.
Otwartej przestrzeni nie zabraknie również w dwuosobowej kabinie z regulowanymi fotelami z opcją 4-punktowych pasów bezpieczeństwa: deskę rozdzielczą oraz konsolę środkową budują "wiszące" panele, które odsłaniają nowe drogi przepływu powietrza i pozwalają na oszczędzenie zbędnych kilogramów. Kierownicę spłaszczono wzorem wyścigowych prototypów klasy LMP czy bolidów Formuły 1, a różne pokrętła, przyciski i przełączniki wyprofilowano na wklęsłych sześcianach, które przewijają się również przez aluminiowe pedały hamulca i gazu. W środku i na zewnątrz uwagę zwracają liczne detale: węglowe logo Lotusa z inicjałami ACBC (Anthony Colin Bruce Chapman) z wplecionymi elementami z metalu, brytyjska flaga przy górnej krawędzi bocznych szyb, hasło "For the drivers" ("Dla kierowców") wygrawerowane na metalowych obejmach zagłówków, dodatkowe światło na środkowej płetwie dyfuzora czy podświetlany napis Lotus z tyłu z literą T w roli światła cofania - niemal wszystkie z możliwością indywidualizacji. We wnękach za drzwiami wygospodarowano małe schowki, dla których zostanie przygotowany fabryczny zestaw bagażowy. Przed kierowcą umieszczono niewielki wyświetlacz, a wyświetlacze pełniące rolę lusterek bocznych ulokowano w drzwiach.
Układ napędowy przygotowano we współpracy z Williams Advanced Engineering, od którego pochodzą baterie oraz elektronika i Integral Powertrain, które dostarcza silniki elektryczne oraz przetworniki mocy. Type 130 będzie wyposażony w cztery silniki elektryczne, po dwa na jednej osi, każdy połączony z jednostopniowymi przekładniami planetarnymi (tak: to pierwszy Lotus z napędem przenoszonym na wszystkie koła). Docelowa moc: 2000 (słownie: dwa tysiące) koni mechanicznych! Tylko na jedno koło będzie przypadać więcej mocy, niż w przypadku każdego z produkowanych seryjnie Lotusów do tej pory! Maksymalny moment obrotowy, rozdzielany inteligentnie pomiędzy poszczególnie osie i koła: 1700 Nm. Prognozowane osiągi: przyspieszenie od zera do 100 km/h w niecałe trzy sekundy, 100-200 km/h w niecałe trzy sekundy, 200-300 km/h w niecałe cztery sekundy, od zera do 300 km/h w niecałe dziewięć sekund i prędkość maksymalna ponad 320 km/h.
Energia elektryczna będzie pochodzić z litowo-jonowych baterii o pojemności 70 kWh i mocy 2000 kW (bardziej obrazowo: przechowujących energię elektryczną pozwalającą na zagotowanie wody w ponad 1600 domowych czajnikach), które umieszczono w pozycji centralnej, za plecami kierowcy i pasażera (w przeciwieństwie do konkurencji czy hybrydowych super hiper mega - niepotrzebne skreślić - samochodów nie wykorzystano tunelu środkowego). Rozmieszczenie baterii ma pozwolić na ich łatwą wymianę w przyszłości, na przykład na alternatywny zestaw przygotowany z myślą o jeździe torowej. Maszyna ma być gotowa na ładowanie ze stacji o mocy aż 800 kW, które mają pozwalać na uzupełnienie baterii w czasie zaledwie dziewięciu minut. Najmocniejsze ze stacji dostępnych publicznie w momencie debiutu prototypu, obiekty o mocy 350 kW, mają pozwalać na naładowanie baterii do 80% w czasie dwunastu minut i do pełna w czasie osiemnastu minut. Gniazdo ładowania, zgodne ze standardem CCS2, umieszczono pod klapką z tyłu samochodu, pod którą kryje się również dumna tabliczka "Hand build in Britain by Lotus". Do wyboru będzie kilka trybów jazdy: Range, City, Tour, Sport oraz Track. Ostatni tryb pozwoli na wykorzystanie pełnego potencjału auta, ale z gazem w podłodze bez utraty mocy będzie można szaleć tylko przez około siedem minut (wystarczająco na pokonanie całego Nordschleife - przypadek?). System DRS w trybie Track będzie działał automatycznie, w pozostałych trybach będzie można go aktywować ręcznie.
Type 130 ma być pierwszym, produkowanym seryjnie samochodem z przednimi światłami wykonanymi w całości technologii laserowej. Za oświetlenie, chronione pod wentylowanymi kloszami, odpowiadać będzie firma Osram. Coupe korzystać będzie z niezależnego zawieszenia z ulokowanymi na pokładzie, adaptacyjnymi amortyzatorami Multimatic (elementy zawieszenia oraz pokrywę baterii można oglądać przez tylną szybę), układu hamulcowego z węglowo-carmicznymi tarczami oraz częściami od AP Racing, zakładanego na magnezowe, mocowane centralnie felgi ogumienia Trofeo R od Pirelli, czterech chłodnic baterii, systemu kontroli stabilności ESP, wymaganego przez przepisy drogowe systemu dźwiękowego, komunikującego zbliżanie się samochodu przy najniższych prędkościach, na przykład w mieście, klimatyzacji w standardzie oraz aplikacji na urządzenia mobilne, która pozwoli na takie czynności, jak zdalne monitorowanie stanu baterii, ustawienie ogrzewania postojowego czy zapisywanie i porównywanie czasów okrążeń.
Type 130 ma trafić do produkcji seryjnej już w 2020 roku, a na rynek wejdzie pod nazwą zaczynającą się tradycyjnie na literę E: Evija. Nazwa odnosząca się do biblijnego imienia Ewa ma być rozumiana jako "pierwszy z istniejących" lub "żywy". Samochód, który będzie składany ręcznie w fabryce w Hethel wyceniono na 1,7 miliona funtów plus podatki, dodatkowe opłaty i koszt wszystkich opcji, fabryczny program szkoleń i weekendów torowych wliczając (w chwili debiutu prototypu było to około ośmiu milionów złotych). Powstanie maksymalnie 130 egzemplarzy, a aby być spokojnym o pozycję przyszłego właściciela jednego z nich należy wpłacić zaliczkę w wysokości 250 tysięcy funtów.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 17.07.2019