Torowe coupe Zonda R, które Pagani Automobili wyprodukowało w 2008 roku, stało się z miejsca jeżdżącym laboratorium marki, które pozwoliło na opracowanie technologii wykorzystywanych w późniejszych samochodach drogowych. Maszyna bez prawa do poruszania się po drogach publicznych popisała się między innymi rekordem okrążenia słynnego Nordschleife, a całe przedsięwzięcie pozwoliło na wyjście z nowymi koncepcjami aerodynamicznymi, podwoziem z włókien węglowych i tytanu, nowymi rozwiązaniami w kwestiach bezpieczeństwa oraz nową generacją ogumienia Pirelli, którego echa odbiły się w Formule 1.
Produkowaną przez kilkanaście lat rodzinę modeli z serii Zonda w 2011 roku wyparło zupełnie nowe coupe Huayra, do którego kilka lat później dołączył ekstremalny model Huayra BC, przygotowany niemal od zera Huayra Roadster oraz BC Roadster, plus różne edycje limitowane. W końcu z modelu Huayra wyrosło kolejne jeżdżące laboratorium, projekt o wewnętrznym kryptonimie PS-01, światowa premiera salonu samochodowego w Genewie w 2020 roku: Pagani Imola!
Maszyna ani na chwilę nie próbuje ukryć swoich korzeni, ale skala modyfikacji i swoboda przepływu nowych pomysłów przy jej projektowaniu sprawiła, że Pagani mówi o zupełnie nowym, osobnym modelu. Modelu, któremu dano imię jednego z najbardziej znanych torów wyścigowych we Włoszech: Imola, a bardziej oficjalnie Autodromo Internazionale Enzo e Dino Ferrari. To tutaj w 1994 roku życie stracili Ayrton Senna oraz Roland Ratzenberger. Horacio Pagani: "Imola to święte miejsce dla miłośników motoryzacji. To szybki, trudny, techniczny tor, który od zawsze oddzielał ziarno od plew, zarówno jeśli chodzi o ludzi, jak i maszyny. To tor, który z szybkich kierowców uczynił kierowców jeszcze szybszych, tor, który był areną zaciekłych pojedynków między zagorzałymi rywalami oraz dżentelmenami, tor, który był świadkiem słodkich zwycięstw i gorzkich tragedii. Tor w dolinie motorowej regionu Emilia Romagna. Miejsce, które dało przemysłowi samochodowemu tak wiele. Miejsce, które dało tak wiele marce Pagani." Mapkę toru wkomponowano w logo auta, które znajdziemy z tyłu nadwozia czy w środku na zagłówkach.
Punktem wyjścia dla modelu Imola był węglowo-tytanowy kadłub rodem z Roadstera BC ze stalowymi ramami pomocniczymi z przodu i z tyłu, do budowy którego wykorzystano najnowsze mieszanki materiałów kompozytowych, pozwalające na uzyskanie ogromnej wytrzymałości przy niewielkiej masie. Cała karoseria to jednoznacznie rozpoznawalna Huayra, która rozrosła się o dziesiątki detali odpowiadających za aerodynamikę: wloty powietrza typu NACA, duży splitter i dyfuzor, dodatkowe zabudowy bocznych wlotów powietrza, dodatkowe płetwy na progach, tylne skrzydło z dodatkowymi elementami na środku i po bokach czy wlot powietrza na dachu przechodzący płynnie w płetwę nad komorą silnika. Nie zabrakło oczywiście znaku firmowego Pagani: dwóch par ruchomych klapek z przodu i z tyłu nadwozia, które regulują balans aerodynamiczny w czasie rzeczywistym, szczególnie podczas hamowania, przyspieszania oraz szybkiego pokonywania zakrętów.
Pod nie grzeszącą urodą karoserią skrywa się zaprojektowane od nowa zawieszenie, które gotowe jest na poruszanie się po torach wyścigowych oraz zwykłych drogach. Obejmuje ono między innymi aktywne amortyzatory oraz automatyczny system regulujący prześwit na wysokości przedniej osi, który współpracuje z komputerem pokładowym odpowiadającym m.in. za balans aerodynamiczny. Układ hamulcowy z wentylowanymi, węglowymi tarczami przygotowano we współpracy z Brembo: z przodu umieszczono tarcze o średnicy 398 milimetrów z 6-tłoczkowymi zaciskami, z tyłu 380-milimetrowe tarcze z 4-tłoczkowymi zaciskami. Standardem jest ogumienie Pirelli Trofeo R, które produkowane jest wyłącznie z wykorzystaniem robotów.
Na cały samochód składają się części wykonane z takich stopów metali, jak rózne mieszanki aluminium, tytanu czy stal chromowo-molibdenowa, z których wiele wykonano według standardów opracowanych w ostatnich latach przez Pagani. Ponad 770 części powstało na drodze sterowanej komputerowo obróbki skrawaniem, w tym elementy aluminiowe z nowym sposobem wykończenia powierzchni. Równie wielką uwagę poświęcono wypełnionemu skórą i włóknami węglowymi dwuosobowemu wnętrzu, które może być wykończone dokładnie tak, jak zażyczył sobie tego właściciel. Na drodze do doskonałości model Imola przeszedł nie tylko standardowe testy, z jakimi spotyka się regularna Huayra, ale musiał sprawdzić się również na torze wyścigowym. W szczególności na Imoli. W warunkach torowych, przy pełnym obciążeniu i maksymalnych prędkościach, prototyp pokonał przeszło szesnaście tysięcy kilometrów. To mniej więcej tyle, ile przejeżdża się w trakcie trzech, 24-godzinnych wyścigów Le Mans.
Do napędu Imoli zaprzęgnięte jest umieszczone centralnie, podwójnie turbodoładowane V12, które specjalnie dla Pagani produkuje Mercedes-AMG. Unikatowy silnik o pojemności prawie sześciu litrów został tym razem zmotywowany do oddania aż 838 koni mechanicznych oraz 1100 niutonometrów! To najmocniejsze, drogowe Pagani w historii (pierwsza Huayra zaczynała od 730 KM i 1000 Nm). Napęd przenoszony jest wyłącznie na tylną oś poprzez 7-stopniową, zautomatyzowaną przekładnię Xtrac z możliwością ręcznej zmiany biegów z wykorzystaniem pneumatycznego sytemu z łopatkami przy kierownicy. Cały samochód waży tylko 1246 kilogramów (1196 kilogramów na sucho), o 104 kilogramy mniej, niż pierwsza Huayra. Aż pięć kilogramów oszczędzono na zupełnie nowym procesie malowania nadwozia, Acquarello Light.
Pagani Automobili zbuduje tylko pięć egzemplarzy modelu Imola, a zdobyte przy nim doświadczenia i opracowane technologie zaprocentują w przyszłym samochodach włoskiej marki. Każdy egzemplarz wiąże się z wydaniem co najmniej pięciu milionów euro plus podatki. Wszystkie zostały sprzedane na długo przed upublicznieniem modelu. Horacio Pagani: "Zaangażowanie klientów było w dużej mierze częścią projektu Imola. Chcieliśmy ich zadziwić i, zafascynowani naszymi pomysłami i rozwiązaniami, zdecydowali się dołączyć do zespołu jako, można powiedzieć kierowcy testowi. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym oddaliśmy auto w ręce jednego z klientów i jaki wywołało to uśmiech na jego twarzy. Mimo tego, że była to jego pierwsza wizyta na torze Imola, mógł z okrążenia na okrążenie budować pewność siebie i podkręcać tempo niczym zawodowy kierowca wyścigowy. Gdy w końcu zatrzymał się i wysiadł z samochodu przyznał, że nigdy nie wyobrażał sobie, że jego prowadzenie będzie takie łatwe."
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 15.02.2020