The United States of America. Mieszkańcy tego kraju sądzą, że wszystko co amerykańskie, jest najlepsze. No cóż, patrząc na przeciętny amerykański samochód absolutnie nie można się z tym zgodzić. Z zewnątrz zero finezji, wewnątrz fatalne wykończenie no i w zakrętach prowadzi się tak, jakby ktoś wypuścił powietrze z opon. To, co Amerykanie robią naprawdę dobrze to wielkie silniki V8, automatyczne skrzynie biegów i pick-upy. Kombinacja tych trzech czyli wielki pick-up z V8 i automatem to klasyczny element amerykańskiego krajobrazu. W Europie najczęściej spotyka się pick-upy z Japonii, takie jak Nissan Navara czy Toyota Hilux. Są one znacznie mniejsze od amerykańskich braci i pod ich maskami pracują grzeczne dieselki. Spośród tych maleństw amerykańska półciężarówka zdecydowanie się wyróżnia. Jednym z najciekawszych przykładów tego gatunku jest Dodge Ram. Typowy wół roboczy. Jednak amerykanie postanowili zrobić coś, co przeczy idei półciężarówki. Pod maskę Ram'a trafiła 10-cylindrowa jednostka z Vipera. To jednak nie pierwszy wyścigowy pick-up. Do legendy przeszedł Chevrolet El Camino, który może nie był pakowny, ale za to świetnie palił gumę.
Z zewnątrz pojazd prezentuje się niezwykle okazale. Model SRT-10 został pozbawiony chromowanych ozdóbek. Za to na masce wyrósł wielki wlot powietrza a z tyłu spojler, który ponoć generuje 750 N siły dociskowej. Wszystkiego dopełniają wielkie felgi i atrakcyjnie wyglądający wydech. Wersja SRT-10 występuje tylko z krótką, 2-osobowa kabiną.
Ten pojazd na ulicy robi naprawdę wielkie wrażenie, głównie rozmiarami. Niestety wnętrze rozczarowuje, jak w przypadku każdego amerykańca. Można powiedzieć, że to przecież ciężarówka, ale japońscy producenci pokazali, że pick-up może mieć wnętrze jak osobówka. A w Dodge kierowca widzi morze plastiku z pseudoaluminiową konsolą środkową. Na niej radio i panel manualnej klimatyzacji z suwakami a'la Mercedes Beczka. No i do tego nie dźwignia, tylko wajcha zmiany biegów.
Te wszystkie wady schodzą na dalszy plan po odpaleniu silnika. Jednostka z Vipera słynie z dźwięku, mocy i momentu obrotowego, co predestynuje ją do pracy w ciężkim wozie. 500 koni jest przenoszone na tylne koła, co przy lekkiej pace obróci opony w dym. Oczywiście zawieszenie zostało utwardzone a hamulce powiększone, co nie zmienia faktu, że to pick-up z wysokim środkiem ciężkości, sporą masą i kiepskim jej rozkładem. Z pewnością nie będzie się prowadził jak sportowy wóz, ale tytuł najszybszej półciężarówki ma już w kieszeni. Od zera do setki w 5,4 s, tyle co BMW 650i.
Powstaje pytanie, po co komu półciężarówka z 500 konnym silnikiem? Z pewnością takim autem powinien śmigać hydraulik, w takim wozie zdąży dojechać do klienta zanim woda zaleje mieszkanie. Poza tym jest jak znalazł dla aktywnego człowieka, który szybko i w dobrym stylu chce przewieźć quada czy motocykle.
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 19.10.2007