Jaki jest najmocniejszy samochód sportowy na świecie? Większość odpowie że Bugatti Veyron a garstka stwierdzi, że to SSC Ultimate TT. Obie odpowiedzi można uznać za poprawne, jednak oba wozy są na rynku od niedawna. Zatem co było najmocniejsze kilka lat wcześniej? Lambo? Ferrari? Otóż nie. W 2003 roku ten tytuł zgarnął Mercedes i nie chodzi tutaj o superauto w rodzaju SLR czy CLK GTR. Najpotężniejszy silnik świata trafił pod maskę modelu CL czyli coupe dla panów po czterdziestce, ceniących sobie komfort, elegancję, dobre osiągi oraz nie potrzebujących dodatkowej pary drzwi. Połączenie równie osobliwe jak 500-konny V8 w Mercedesie G. Niestety CL65 AMG nie prezentuje się równie dobrze.
Z zewnątrz wygląda jak coupe zbudowane na bazie limuzyny... bo w końcu takim jest. Z przodu można go łatwo pomylić z Mercedesem E, natomiast tył przypomina limuzynę klasy S. Oczywiście karoserii nie można odmówić elegancji, niestety nie ma w sobie nic z supersamochodu. Ot kolejny Mercedes, jakie codziennie widzimy na ulicach.
Wnętrze utrzymane w podobnej tonacji. Morze skóry, drewno i sporo elektroniki. Pojazd oferuje cztery pełnowymiarowe miejsca i spory bagażnik, idealny na torbę z kijami golfowymi. CL był produkowany w latach 2003-2006, kiedy wozy Mercedesa borykały się z kiepską jakością, wielu klientów narzekało na liczne niedoróbki.
Pod maską drzemie prawdziwy potwór. Sześciolitrowe V12 prosto od AMG. 612 koni i niebotyczne 1000 Nm momentu obrotowego. Ponoć prototypowa wersja tego motoru dysponowała jeszcze większym momentem, lecz kończyło się to utratą zębów, nie przez kierowcę, tylko przez skrzynię biegów. Silnik wspomagają dodatkowo dwie turbosprężarki. Motor AMG ma dosyć ciekawą budowę. Trzy zawory na cylinder i pojedynczy wałek rozrządu w głowicy, rozwiązanie bardzo rzadko spotykane. Silnik zbudowano z materiałów mogących przetrwać extremalne ciśnienie i temperaturę, bowiem przy pełnej mocy turbiny tłoczą aż 1,5 bara.
Inżynierowie zastosowali tutaj 5-biegowy automat, który przenosi moc silnika na tylne koła. I tu pojawia się problem. Silnik w CL jest zamontowany z przodu, dzięki czemu tylne koła nie są dociążone. Po prostu dwie opony tylnej osi nie są wstanie przenieść takiej mocy na drogę, przy każdym dynamiczniejszym ruszaniu CL pali gumę. Z pomocą może tutaj przyjść kontrola trakcji, która jednak zdecydowanie pogarsza osiągi. Do setki CL65 przyspiesza w 4,4 sekundy, tylko o 0,3 szybciej niż jego słabszy brat CL55. Sześćdziesiątkapiątka ujawnia swoją przewagę jedynie podczas wyprzedzania, gdy kluczową role odgrywa moment obrotowy. Prędkość maksymalna tego potwora została tradycyjnie ograniczona do 250 km/h.
Mercedes jest wyposażony w pneumatyczne zawieszenie o zmiennych ustawieniach, które jednak nie do końca radzi sobie z samochodem przy ostrej jeździe.
Niemiecki koncern chciał stworzyć pojazd idealny. Pakowny, praktyczny, szybki i komfortowy. Niestety ideały istnieją tylko w marzeniach. W realnym świecie zdecydowanie lepiej poradzi sobie słabszy, 500-konny CL55 AMG.
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 04.11.2007