Patrząc na historię supercarów trudno się w niej dopatrzeć zbyt wielu przedstawicieli z kontynentu amerykańskiego. Sprawa ma się inaczej jeśli spojrzymy w historię najnowszą, datowaną już na XXI wiek. Wtedy to supersportowe modele goniące osiągami europejską konkurencję pokazały takie marki jak Saleen, Mosler oraz Shelby Super Cars. Ta ostatnia firma, nie mająca nic wspólnego z Shelby Automobiles zaprezentowała w kwietniu 2004 roku supercoupe Aero SC/8T.
Historia Aero rozpoczęła się zaledwie dwa lata wcześniej od stalowej ramy osadzonej na prostym zawieszeniu. Pierwszy powstały egzemplarz pomalowany był w kolorze Burnt Copper Pearl (spalona, perłowa miedź) i z wyglądu przypominał bardziej mieszankę europejskich trendów niż ucieleśnienie amerykańskich tradycji. Do jego napędu posłużył zmodyfikowany silnik V8 z Corvetty osiągający moc prawie 800 koni mechanicznych. Cóż taka moc może zrobić z autem ważącym nieco ponad 1,2 tony? Wiele! Przyspieszenie do 100 km/h to kwestia jedynie 2,94 sekund (potwierdzone na torze), przyspieszenie do 100 mph i hamowanie do całkowitego zatrzymania zajmuje 11,66 sekund, zjedzenie jednej czwartej mili (400 metrów) trwa 10,98 sekund i kończy się prędkością 138 mph (222 km/h). Prędkość maksymalna? 401 km/h! Podobno także potwierdzone na torze...
Oczywiście Aero SC/8T to nie sama moc i idące za nią osiągi. Standardowe wyposażenie tego dwuosobowego coupe to między innymi klimatyzacja, elektrycznie sterowane szyby w drzwiach i lusterka, nawigacja satelitarna oraz dziesięć głośników obsługujących zestaw audio/video (CD i DVD) z 7,5-calowym wyświetlaczem. Gwarancja: jeden rok bez limitu przebiegu.
Poza pierwszym prototypem zbudowano jeszcze dwa egzemplarze Aero SC/8T. W planach była produkcja 25 sztuk. Czwartym autem było już Ultimate Aero.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 04.03.2007