Koncepty pierwszej dekady XXI wieku spod znaku Mazdy to fascynująca seria inspirowana ruchami natury przewyższająca swoją liczebnością zupełnie nowe modele produkowane przez japoński koncern seryjnie. Wobec wyborowej czwórki Nagare, Ryuga, Hakaze i Taiki nie można pozostać obojętnym, a reakcje na każde z tych aut mogą być z goła odmienne - od zachwytu po zniesmaczenie. Jedni będą chcieć jeszcze więcej a inni zapewne podziękują już na wstępie. Ci pierwsi z pewnością będą usatysfakcjonowani początkiem 2008 roku, na który to przewidziano kolejny koncept z serii - model Furai.
Pierwszy zwiastun w postaci niewiele mówiącej fotografii uchwyconej z pozycji gdzieś na tyle pojazdu pojawił się w drugim tygodniu grudnia 2007 roku. Premierę auta zapowiedziano na amerykańskie North American International Auto Show w Detroit startujące dla dziennikarzy już 13 stycznia a dla zwykłych zjadaczy chleba dopiero 19 stycznia 2008 (na salon w Detroit przygotowano także model Taiki, który zostanie po raz pierwszy pokazany poza Japonią oraz premierę nowego wcielenia małego, sportowego coupe RX-8, które wejdzie na rynek dopiero w 2009 roku). Parę dni przed końcem roku 2007 pojawiły się w prasie fotografie prezentujące cały pojazd. I wszystko stało się jasne - Mazda poszła jeszcze dalej i stworzyła coś, co z miejsca wysadza z butów. Ale zacznijmy od początku...
Japońskie słowo "furai" oznaczać ma "szum wiatru" a sam pojazd noszący je jako imię to oryginalne spojrzenie na samochód wyścigowy, którego przeznaczenie rozciągałoby się także do poruszania się po zwykłych ulicach. Całość oparto na podwoziu modelu Courage C65 startującego w sezonie 2005 i 2006 w amerykańskiej serii Le Mans (ALMS - American Le Mans Series) pod szyldem MAZDASPEED Motorsports Development. Z tak przygotowaną bazą zgrano nowy, rotacyjny silnik Mazda 20B (silniki Wankla świętują w tym roku swoje 40-lecie) napędzany... czystym etanolem E100 produkowanym przez koncern BP (British Petroleum). Urodzony alkoholik rozwijać ma przy basowych dźwiękach bulgotu moc około 460 koni mechanicznych. Prędkość maksymalna sięga 290 km/h. Pozostałe osiągi pozostają tajemnicą...
Piorunujące kształty konceptu ucieleśniające sportowego ducha powstały w stylistycznej bazie Mazdy zlokalizowanej w Północnej Karolinie a sztabowi osób za nie odpowiedzialnych dowodził Franz von Holzhausen. Proporcje nadwozia mieszczą się w powszechnie przyjętych normach (nawet potężny, tylny spoiler), ale już do tego, co dzieje się na przedzie i tyle trudno odnieść się z rezerwą. Układ miękkich, falujących linii tworzy niezwykle agresywny kształt, dając do zrozumienia, że Furai nie przybywa z pokojowymi zamiarami. Jeszcze bardziej oszałamiające wrażenie robią wszystkie te linie rozświetlone po zmroku błękitnymi diodami z przodu i czerwonymi z tyłu. Wszystkie te kosmiczne kształty zapewniają dodatkowo lepsze właściwości aerodynamiczne. Oko cieszą także mniejsze akcenty jak boczne lusterka czy podziurawiona setkami otworów pokrywa centralnie upakowanego silnika. Wysokość pojazdu nie przekracza jednego metra, ale jego szerokość to już ponad dwa razy więcej.
Wgnieciona w środek klatka pasażerska mieści dwie osoby, które aby dostać się do środka muszą pokonać karkołomną drogę, na której stoi nie tylko niezwykle wysoki, ale także szeroki próg. W kierowniczy zintegrowano wyświetlacz LCD oraz dźwigienki zmiany biegów. Gdy już usadowi się w jednym z dwóch położonych ciasno obok siebie kubełkowych foteli nie ma odwrotu. Głównie dlatego, że wysiadanie nie wprawionym może sprawić jeszcze więcej problemów...
Ciekawostką jest pojawienie się na koncepcyjnej Mazdzie numeru 55. Z taką samą liczbą startową w 1991 roku na 24-godzinnym maratonie Le Mans pojawiła się Mazda 787B napędzana rotacyjnym silnikiem R26B o czterech, wirujących tłokach (Furai ma trzy). Auto zwyciężyło wyprzedzając załogi jadące Jaguarami XJR-12, które zajęły wówczas trzy kolejne miejsca. Była to pierwsza wygrana w Le Mans pojazdu japońskiego. Czyżby przywołując sukces sprzed lat Mazda dawała do zrozumienia, że ma jakieś większe plany co do modelu Furai?
Niestety takich planów nie było, a model opuścił pierwsze strony gazet kilka miesięcy po debiucie i już nigdy nie pojawił się na żadnym torze. Zagadka zniknięcia Furai pozostawała nierozwiązana aż do września 2013 roku, kiedy to w brytyjskim magazynie "Top Gear" ukazał się materiał na temat ostatniego występu auta. Okazało się, że koncept zapalił się podczas jazdy testowej i zanim dotarła do niego straż pożarna, spłonął doszczętnie. Mazda zbudowała tylko jeden egzemplarz, który przepadł prawdopodobnie na zawsze - planów odbudowy nie ma.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Pierwsze opracowanie: 13.01.2008
Ostatnia aktualizacja: 22.10.2013