Ford GT to temat, za który nie wypada zabierać się bez uprzedniego przygotowania. W końcu nie każde auto może pochwalić się tak utytułowanym przodkiem jak GT40, 4-krotnym zwycięzcą maratonu Le Mans w latach 1966-1969 (w 1966 kierujący Fordem zdobyli całe podium, ale przez wcześniejsze dwa lata występy GT40 przynosiły mizerne rezultaty). Co ciekawe historyczne zwycięstwa Forda zapewne nie miałyby miejsca gdyby w 1963 roku po zainwestowaniu już paru milionów dolarów przez amerykański koncern i na ostatniej prostej w rozmowach w sprawie sprzedaży włoskiej marki Enzo Ferrari nagle nie wycofał się z tego pomysłu. "Zemsta" Henry'ego Forda II była potężna - spektakularnie przerwano passę zwycięstw Ferrari (1960-1965), a koncern z Maranello nie powrócił na sam szczyt Le Mans do dnia dzisiejszego. Wróćmy jednak do produkowanego w latach 2004-2006 Forda GT. Czy specjaliści Geigera zanim zanurzyli w nim swe dłonie i narzędzia prawidłowo odrobili pracę domową, nie zabijając ducha auta?
Wydaje się, że tak i to z nawiązką, choć tuning superaut będzie zawsze wzbudzał kontrowersje. Tym razem jednak są to zmiany, które przede wszystkim dadzą poczucie wyższości samemu kierowcy, bez zbędnego alarmowania o tym fakcie wszystkich i wszystkiego w zasięgu wzroku i słuchu. Choć z tym słuchem niekoniecznie - GT przybyło prawie 30% mocy!! A taki fakt raczej trudno ukryć...
Niemcy w pierwszej kolejności pozbyli się fabrycznego kompresora, który standardowo wyciskał z 5,4-litrowego V8 moc 550 KM. Rolę 2,3-litrowego agregatu pomagającego w generowaniu ciśnienia doładowania rzędu 0,8 bara przejęła konstrukcja Geigera o pojemności o litr większej, gwarantująca doładowanie rzędu 1,25 bara. Przeprogramowano elektronikę sterującą pracą silnika, powiększono zawory przepustnicy i dodano sportowy filtr powietrza oraz nowe końcówki układu wydechowego o średnicy aż 11 centymetrów (przy okazji całkowicie odpadł szpetny, tylny zderzak). Efekt piorunujący - 711 KM mocy i 837 Nm momentu obrotowego (poprzednio 678 Nm)! Na nic by to się jednak zdało bez odpowiedniego chłodzenia - zarówno silnik jak i skrzynia biegów oddychają jeszcze swobodniej niż poprzednio.
Osiągi GT prezentują się teraz jeszcze lepiej: setka w 3,5 sekundy (poprzednio 3,6) a ćwierć mili (400 metrów) w sekund 10,9 (poprzednio 11,7). Prędkość maksymalna jest elektronicznie ograniczona do 340 km/h (seryjnie GT rozwija 330 km/h). Ponoć większej wartości nie zniosłyby najlepiej opony...
Do GT Geiger dodaje jeszcze własny system pozwalający na regulację zawieszenia (w domyślnym układzie jest ono obniżone o 60 milimetrów), podrasowany układ hamulcowy oraz bajecznie piękne felgi (czarne ramiona wykańczane nakładkami z nierdzewnej stali). Obręcze na przedzie mają średnicę 20 cali, z tyłu aż 21 - w obu przypadkach to o cal więcej niż w seryjnym supercoupe. O 10 mm zwiększyła się szerokość wszystkich czterech standardowych opon.
Jeden egzemplarz prawie nowego, przeszło 700-konnego GT jest do wzięcia od zaraz w siedzibie tunera w Monachium. Cena to prawie 240 tysięcy euro (podstawowy Ford GT za nowości kosztował tylko 131 tysięcy euro).
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 19.04.2008