Spotykane na co dzień modele Volkswagena są jak niemieccy pracownicy biurowi. Może i wyglądają nieźle, pracują jak szwajcarski zegarek i można na nie zawsze liczyć, ale brakuje im finezji i polotu. Zupełnie inaczej prezentują się modele koncepcyjne firmy z Wolksburga. Modele takie jak W12 w pozytywny sposób wyróżniają się swoją stylistyką, ale co z tego skoro można je zobaczyć tylko na wystawach samochodowych lub torach testowych?
W12 to wielkie, piekielnie mocne superauto, opisywany tutaj model EcoRacer prezentuje zupełnie inną koncepcję samochodu sportowego. Już sama nazwa zawierająca człon Eco daje jasno do zrozumienia, że samochód ma być przyjazny dla matki natury. Zamiast wielkiego V12 auto wyposażono w czterocylindrowego dieselka. W połączeniu z centralnym umieszczeniem motoru i niewielką masą całego auta zapewnia on osiągi, które zawstydzą rzekomo bardziej sportowe wozy.
Z zewnątrz oprócz znaczka firmowego i grilla nie znajdziemy żadnego elementu charakterystycznego dla VW. EcoRacer prezentuje się jak okrąglutki stworek z uśmiechniętą buźką i wyłupiastymi oczkami. O sportowym rodowodzie świadczą wloty powietrza przed tylną osią. Tył jest jednocześnie prosty i bardzo nowoczesny, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że czegoś mu brakuje. Bez żadnych zastrzeżeń są natomiast spore felgi i końcówka wydechu. Ogólnie EcoRacer prezentuje się po prostu fajnie, nie zachwyca wyszukaną linią, ale z pewnością zwróci uwagę i wywoła uśmiech na twarzy przechodniów.
Konstrukcja nadwozia jest także bardzo pomysłowa. Przednia szyba, oraz dach mają konstrukcję modułową, umożliwiającą zmianę typu nadwozia. EcoRacer może być zwykłym coupe, roadsterem lub też wozem typu speedster, wystarczy tylko wymontować przednią szybę i na jej miejsce założyć szczątkową owiewkę. Trzy w jednym i, co najważniejsze, w każdej konfiguracji samochód prezentuje się równie dobrze.
Wnętrze również zrywa z nudą panującą w kabinach innych wozów pod znaku Volkswagena. W oczy rzuca się przede wszystkim mnogość aluminiowych elementów począwszy od tunelu poprzez zegary a'la New Beetle po ciekawie wyglądające pokrętła nawiewu. Na fotelach i boczkach drzwiowych znajdziemy skórę i alkantarę przeszytą biała nicią. Kierowcę i pasażera otaczają elementy z karbonu, które bynajmniej nie są tylko zwykłymi ozdobnikami. Otóż całe nadwozie EcoRacer'a zostało wykonane z tego szlachetnego materiału. Dzięki temu ten mały samochodzik waży tylko 850 kilogramów.
Bezpośrednio za oparciami siedzeń znajduje się zupełnie nowy silnik z rodziny TDI. Ma 4 cylinderki o łącznej pojemności półtora litra. Jest to diesel nowej generacji z bezpośrednim wtryskiem paliwa, czterema zaworami na cylinder, turbosprężarką i intercoolerem. Jego moc to aż 136 koni, a moment obrotowy to 250 Nm już od 2000 obrotów. Wszystko to przekazywane na tylne koła za pomocą dwusprzęgłowej skrzyni DSG.
Nazwa EcoRacer idealnie określa charakter tego samochodu. Z pozoru niemożliwe do połączenia cechy jednak można pogodzić. Samochód jest przyjazny dla środowiska - spełnia najbardziej rygorystyczną normę emisji spalin Euro 5. Jeszcze bardziej przyjazny jest dla kieszeni właściciela, według zapewnień producenta EcoRacer spala tylko 3,5 litra na 100 kilometrów. Niewiarygodny wynik. Tak niskie spalanie nie oznacza jednak, że samochód jest powolny. Wręcz przeciwnie. Do setki przyspiesza w 6,1 sekundy a wskazówka prędkościomierza kończy swoją wędrówkę na liczbie 230. Lekkie nadwozie z centralnym silnikiem obiecuje znakomite właściwości jezdne.
Niestety EcoRacer to tylko prototyp, który raczej nie trafi do produkcji. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na karbonowe nadwozie, które byłoby bardzo drogie w produkcji. Poza tym jak doskonale wiemy VW nie kwapi się z wypuszczeniem na rynek swoich konceptów. EcoRacer z pewnością wyznacza kierunek rozwoju motoryzacji - niska masa i ekologia to słowa klucze w samochodach za kilka lat.
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 25.04.2008