Wszyscy odwiedzający wiosną 2007 roku wystawę Top Marques Monaco mogli na własne oczy zobaczyć pierwsze w historii auto szwajcarskiej firmy Weber, która dotychczas była znana z produkcji części samochodowych. Kształty nadwozia, którym z pewnością nie można odmówić oryginalności, podyktowane ponoć aerodynamiką z miejsca postawiły supercoupe w pierwszym rzędzie kandydatów do najbrzydszego samochodu roku. Dokładnie 12 miesięcy po tych wiekopomnych wydarzeniach premierę miał Weber gotowy do oddania w ręce klientów - jeszcze szybszy i równie "kojąco" działający na zmysł wzroku.
Samochód niemal w całości zbudowano z własnych części. Rama powstała z ultrawytrzymałego, lotniczego aluminium waży zaledwie 65 kilo. Weber zbudował ją ręcznie... zbudowanymi ręcznie narzędziami. Nadwozie w całości wykonano z włókna węglowego. Niemal wszystkie kształty karoserii to wynik intensywnych prac w tunelu aerodynamicznym i z oprogramowaniem komputerowym. Potężny, dzielony na dwa grill, powyginana maska, ogromny dyfuzor, całkowicie płaskie podwozie i pionowo ścięty tył z lampami wyglądającymi jak dziurki od klucza - wszystko to jest wynikiem godzin i dni spędzonych nad aerodynamiką supercoupe, które przekraczać ma 400 km/h. Tylne oświetlenie w całości wykonano w technologii diod LED, z przodu te same komponenty posłużyły za kierunkowskazy. Aby pojazd miał jeszcze bardziej opływowy kształt drzwi, które wzorem najwspanialszych modeli Lamborghini unoszą się go góry niczym ostrze scyzoryka, pozbawiono klamek. W porównaniu do prototypu zmieniła się jedynie pokrywa silnika.
Poza otwieranymi go góry drzwiami najbardziej spektakularnym elementem nadwozia jest niewątpliwie potężny, pofalowany, tylny spoiler. Steruje nim elektronika, która w zależności od prędkości dobiera wysokość uniesienia i kąt pochylenia. Gdy dochodzi do hamowania "skrzydło" w 50 milisekund przyjmuje pozycję pionową, generując 4 kN siły zatrzymującej auto. To mniej więcej tyle, co czterech Strong Manów stojących twardo na ziemi.
W środku w surowych warunkach mieszczą się dwie osoby. Większych luksusów brak, ale zamiast nich otrzymujemy parę hektarów włókien węglowych w bieli jak i tradycyjnej czerni graniczącej z brązem i szarością, pomiędzy którymi odnajdziemy także skórę. Klient może jednak wybrać inną kolorystykę. Standardowo mamy klimatyzację, sprzęt grający (radio i CD), wspomaganie kierownicy, nawigację, kamerę wsteczną, elektrycznie opuszczane szyby i czujnik deszczu. Na bolidach Formuły 1 wzorowano własnej konstrukcji kierownicę, na której upakowano przyciski sterujące pracą silnika, systemu kontroli stabilności i skrzynią biegów. Za dopłatą otrzymamy dostęp do internetu, telewizję oraz zestaw bezprzewodowy do rozmów telefonicznych.
W pozycji centralnej umieszczono podwójnie doładowane V8, które w dzieciństwie napędzało Corvette. Teraz daleko mu to tych czasów - z oryginalnego LS7 pozostał właściwie tylko blok cylindrów z centralnym wałkiem rozrządu i krzywkami sterującymi pracą zaworów. Aluminiowy blok połączono z nowym, odpowiednio wyważonym wałem korbowym, tłokami, zaworami o skróconym czasie reakcji oraz podwójnymi głowicami cylindrów z większymi kanałami dolotowymi i wydechowymi. V8 wyposażono w wyczynowy układ wtryskowy i równie zahartowaną w boju komputerową jednostkę sterującą oraz mechaniczną sprężarkę napędzaną pasowo przypadającą na każdy rząd cylindrów. Ciśnienie doładowania ograniczono do 1 bara. Zwieńczeniem modyfikacji został nowy układ wydechowy z nierdzewnej stali z możliwością ominięcia tłumika dla zamanifestowania ryku silnika. Jednostka chłodzona jej poprzez powietrze dopływające bocznymi wlotami jak i otworem na dachu.
Po tak gruntownych zmianach silnik rozwija okrągłe 900 koni mechanicznych, które przypadają na masę zaledwie 1100 kilogramów (1,22 kilograma na 1 KM!) i przenoszone są na wszystkie cztery koła (cały układ napędowy z elektronicznie sterowanymi mechanizmami różnicowymi oraz kontrolą trakcji wzorowaną na rozwiązaniach Formuły 1 to patent Webera). Na przedniej osi może wylądować maksymalnie 36% momentu obrotowego, którego granicę osiągamy dopiero po przekroczeniu... 1000 Nm! Potęgę tą ujarzmia opracowana przez Webera i zbudowania w domowym zaciszu sześciostopniowa, sekwencyjna przekładnia sterowania łopatkami przy kierownicy z czasem zmiany biegu sięgającym zaledwie 50 milisekund. Rozkład masy wypada idealnie - 50/50. Efekt taki uzyskano między innymi dzięki... czterem zbiornikom paliwa.
Kolejne komponenty opracowane przez Webera to wyczynowe zawieszenie, szerokie felgi i hamulce z 12-tłoczkowymi (!) zaciskami. Zarówno z przodu jak i z tyłu ceramiczne tarcze hamulcowe mają 380 mm średnicy i są w stanie zatrzymać samochód od prędkości 100 km/h na dystansie nie przekraczającym 30 metrów.
Szwajcarzy tytułują swoje dziecko mianem najszybszego samochodu świata dopuszczonego do ruchu drogowego. Patrząc na suche wartości stosunku masy do mocy, przyspieszeń i prędkość maksymalną mającą przekraczać 420 km/h nie można powątpiewać, że firma ku tym słowom nie ma podstaw. Pozostaje tylko udowodnić to wszystko w rzeczywistości.
Weber porównuje swoje dzieło do szwajcarskich zegarków. I ceni je równie wysoko - aby stać się właścicielem samochodu należy wyłożyć co najmniej 1,6 miliona "franiszków", czyli prawie 3,5 miliona złotych (według aktualnego kursu)! Plus podatek. Supecoupe o przydomku "Faster One" produkowane będzie tylko na specjalne zamówienie.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 30.04.2008