Ponad sześć lat w życiu samochodu początku XXI wieku to szmat czasu. Starość coraz bardziej daje się we znaki i nawet jeśli technika dzięki niewielkim ulepszeniom wprowadzanym co kilka miesięcy nie pozwala zbyt daleko uciec konkurencji o tyle wygląd zewnętrzny przykrywa coraz więcej zmarszczek. Przykładowo: piąta generacja serii SL, topowego roadstera Mercedesa, którego korzenie sięgają lat pięćdziesiątych i legendarnego 300 SL. Zadebiutowała w 2001 przechodząc największą modernizację w 2006. Technika trzymała się dobrze, ale z każdym rokiem coraz bardziej domagano się wygładzenia zmarszczek. I oto jest - "nowy" SL na rok 2008.
Wraz z face-lifftingiem największego po SLR sportowego Mercedesa odchodzą w zapomnienie podwójne, owalne reflektory na przedzie. W ich miejsce styliści ze Stuttgartu zaserwowali spragnionym powiewu świeżości klientom połączenie kształtów rombu z krzywymi kropli wody, które podobać się mogą, ale nie muszą. Zmianom poddany został z resztą cały przód. Znajdziemy tu całkowicie nowy pas zderzaka oraz grill z pojedynczą, poziomą listwą, na której środku (tak samo jak w 300 SL) umieszczono firmową, trójramienną gwiazdę. Idąc dalej tropem zmian natkniemy się na nowe "skrzela" z pojedynczymi, poziomymi żeberkami, zretuszowane lusterka boczne z diodami LED, nowe felgi i tylko nieznanie zmieniony tylny zderzak. Reszta pozostała po staremu.
Najmnocniejsze wersje silnikowe, SL 63 AMG oraz SL 65 AMG, otrzymały większe i bardziej zadziorne wloty powietrza na przedzie, muskularniejsze "skrzela", na których znalazło się miejsce na zamanifestowanie specyfikacji jednostki napędowej, spoiler na klapie bagażnika, wycięcie w tylnym zderzaku podkreślające obecność dyfuzora oraz cztery końcówki wydechu.
W środku pojawiła się nowa kierownica, nowe zegary, parę nowych akcentów w postaci krojów i typów materiałów oraz lekko zmieniona aranżacja instrumentów pokładowych (i być może jeszcze więcej niż poprzednio znaków firmowych AMG w najmocniejszych modelach). Na wyposażeniu standardowym dostaniemy aktywny układ kierowniczy zależny od prędkości, nowe centrum multimedialno-rozrywkowe oraz układ pozwalający kontrolować za pomocą przycisków i pokręteł pracę 3-poziomowego systemu ESP stabilizującego tor jazdy (tryby on, off i sport), zmodernizowanego systemu ABC (Active Body Control) sprawującego pieczę nad zawieszeniem oraz trybu AMG załączanego przyciskiem na kierownicy, w którym automatycznie wybierane są z góry zdefiniowane charakterystyki pracy skrzyni biegów i zawieszenia (z możliwością zaprogramowania ustawień osobistych). Mercedes dodał także własną kontrolę szybkiego startu - Race Start. Po potwierdzeniu chęci odpalenia SL z maksymalnym przyspieszeniem pozostaje pociągnąć raz łopatkę zapinającą górny bieg, zdjąć nogę z pedału hamulca i wcisnąć do oporu gaz. Automat przekaże moment silnika na napędzane koła przy odpowiedniej prędkości obrotowej i w razie konieczności sam zmieni bieg na wyższy.
Automatem tym jest w przypadku SL 63 AMG nowa 7-stopniowa przekładnia SpeedShift MCT a w SL 65 AMG tradycyjny automat o pięciu przełożeniach jaki znamy z wersji AMG sprzed face-lifftingu pracujący w trzech trybach. Ręczna zmiana odbywa się poprzez aluminiowe łopatki przy kierownicy bądź tradycyjny drążek obity skórą i nieco mniej tradycyjnym karbonem.
SL-ki spod znaku AMG mogą zostać dodatkowo wyposażone w zewnętrzny pakiet karbonowy AMG Carbon warty 19 888 złotych, system AirScarf (dopłata rzędu 2 550 złotych) ogrzewający kark i szyję oraz specjalne, ozdobne panele drzwiowe. SL 65 AMG wyposażyć można dodatkowo również w wyczynowy pakiet AMG Performance Package, w którego skład wchodzą między innymi ceramiczne hamulce z przodu (tarcze o średnicy 390 mm), wielodyskowy mechanizm różnicowy z 40-procentowym stopniem zblokowania (normalnie 30%), podrasowane zawieszenie i sportowa kierownica o zmniejszonej średnicy i ściętym dole.
Każdy SL posiada standardowo elektrycznie składany, twardy dach. Jego złożenie trwa tylko 16 sekund. Za dopłatą 9,3 tysiąca złotych można dostać jego panoramiczny, szklany odpowiednik.
Pod maską SL 65 AMG spoczywa podwójnie doładowane V12 o mocy 612 koni mechanicznych i momencie obrotowym ograniczonym elektronicznie do 1000 niutonometrów. O fakcie tym z pewnością nie dadzą zapomnieć wszędobylskie oznaczenia "V12 BiTurbo" na nadwoziu i we wnętrzu (między innymi na obrotomierzu). Silnik ten ma już na karku zupełnie nie widoczne cztery lata. Wraz z pozostałymi jednostkami dostępnymi w serii SL (od V6 do V12 o mocy od 231 do 517 KM) przeszedł niewielką modernizację polegającą głównie na symbolicznym zmniejszeniu zużycia paliwa i emisji spalin (w niektórych silnikach jeszcze podniesiono moc i moment). Dzięki mocarnej V12 SL 65 AMG rozpędza się do 100 km/h tak samo jak poprzednio w czasie 4,2 sekund i jest elektronicznie ograniczony do 250 km/h.
Ceny SL 65 AMG zaczynają się od 950 tysięcy złotych. Decydując się na niemal wszystkie pozycje wyposażenia dodatkowego będziemy musieli dopłacić jeszcze ponad 77 tysięcy złotych, przekraczając łącznie okrągły milion (we wszystkie ceny wliczony jest podatek VAT).
Mercedes już w tym roku zakończy produkcję coupe SLR (roadster dokona żywota w 2009 roku), po którym teoretycznie tron powinien przejąć SL 65 AMG. Koncern pracuje jednak od dawna nad czymś znacznie mocniejszym - SL 65 AMG Black Series. Będzie to najmocniejszy, seryjnie produkowany samochód w dotychczasowej historii marki. Jego V12 rozwijać ma około 670 KM! Premiera już latem, produkcja ściśle limitowana.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 08.05.2008