Doniesienia o "Baby Ferrari" z mniej lub bardziej wiarygodnych źródeł dało się słyszeć już od 2005 roku. Początkowe plotki nie potwierdzane oficjalnie przez koncern z Maranello przerodziły się w końcu w fakty - projekt o wewnętrznym oznaczeniu F149 miał się coraz lepiej, a cała zasłona tajemnicy opadła w drugim tygodniu maja 2008 roku, kiedy to Ferrari opublikowało pierwsze zdjęcia i informacje na temat zupełnie nowego, najmniejszego modelu w swojej ofercie.
Z dwóch imion, które przewijały się w przeciekach - Dino oraz GT California - wybrano dla nowego auta to "zamerykanizowane". Nazwa jednego z pięćdziesięciu stanów USA pojawiła się w odkrytych modelach Ferrari już na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku. Także w nowej Californii będzie można cieszyć się wiatrem i promieniami Słońca bez żadnych barier. W odróżnieniu od przodków auto wyposażono nie w miękki i materiałowy, ale w aluminiowy, automatycznie rozkładany i składany dach, dzięki któremu pojazd może przeobrazić się w mgnieniu oka w zgrabne coupe.
California stylistycznie trzyma się wszelkich wzorców definiujących równoległe jej modele Ferrari, z których najbliżej wydaje się być 599 GTB Fiorano - w obu mamy na przykład przetłoczoną maskę z otworami wlotowymi i pojedyncze, okrągłe światła na tyle, które w nowym modelu tak samo jak w F430 wychodzą poza linie karoserii. Jako wyróżniki "Baby Ferrari" wymienić można uwypuklone tylne nadkola, boczne "skrzela" oraz po dwie końcówki wydechu z każdej strony ustawione w pionie. Zarówno karoserię jak i podwozie auta wykonano w całości ze stopów aluminium.
Nowy model adresowany jest do wszystkich, którzy nie potrzebują rasowego drapieżnika rodem z torów wyścigowych pokroju 430 Scuderii, ale czegoś łagodniejszego i mniejszego niż 612 Scaglietti na weekendowe podziwianie okoliczności przyrody. Marka Ferrari jednak zobowiązuje i jeśli właściciel poczuje głód większych emocji California niezwłocznie go zaspokoi. Wszystko dzięki drzemiącemu pod maską z przodu silnikowi V8 (po raz pierwszy taka konfiguracja w drogowym Ferrari), którego krewnymi są jednostki pracujące w Alfie Romeo 8C Competizione (450 KM) oraz Maserati GranTuriosmo (406 KM). Pod skrzydłami Ferrari moc urosła do 460 KM. Jesienią 2010 roku pojawiła się również California z systemami zamkniętymi pod skrótem HELE ("High Emotion Low Emissions" - "Duże wrażenia niskie zanieczyszczenia"), zmniejszającymi emisję dwutlenku węgla i zużycie paliwa.
Silnik uzbrojony w bezpośredni wtrysk paliwa, zmienne fazy rozrządu i "płaski" wał korbowy, w którym wszystkie wykorbienia leżą w jednej płaszczyźnie, połączono z 7-stopniową, sekwencyjną skrzynią biegów z podwójnym sprzęgłem i łopatkami przy kierownicy. Na wiosnę 2010 roku do oferty dołączono także ręczną skrzynię biegów o sześciu przełożeniach. Napęd przekazywany jest oczywiście tylko na tył. Takie zestawienie ma gwarantować przyspieszenie do setki nie przekraczające czterech sekund i prędkość maksymalną sięgającą 310 km/h.
Osiągi na takim poziomie wymagają oczywiście porządnego zaplecza. Pojazd wyposażono między innymi w kontrolę trakcji F1-Trac, znaną już z modelu 599 GTB Fiorano, która monitoruje stale pracę wszystkich czterech kół zapobiegając poślizgowi zanim ten jeszcze nastąpi oraz w zupełnie nowe zawieszenie na tyle oparte o wielowahaczową konstrukcję. Za dopłatą włoska maszyna może zostać uzbrojona w adaptacyjne zawieszenie SCM (Sospensioni a Controllo Magnetoreologico). Karbonowo-ceramiczne hamulce dostarczyło Brembo.
California jest, poza nieco spokojniejszym charakterem, także znacznie bardziej użyteczna niż coupe z serii 430, której pozycja automatycznie wywindowana została w górę. "Baby Ferrari" zaprojektowano w układzie 2+, co oznacza, że za fotelami kierowcy i pasażera wygospodarowano jeszcze nieco przestrzeni, z której można zrobić dowolny użytek. W zależności od wyboru klienta może znaleźć się tutaj na przykład montowana fabrycznie, niewielka kanapa z miejscem dla jednej osoby lub dwóch. Pojemność bagażnika z podniesionym dachem sięga 340 litrów, po złożeniu 240. Cykl otwarcia i zamknięcia dachu, który zamienia kabriolet w coupe lub odwrotnie zajmuje tylko 14 sekund.
Oficjalna premiera Californi miała miejsce pod koniec września na salonie samochodowym w Paryżu. Ferrari jednocześnie zapowiedziało, że roczna produkcja auta nie będzie przekraczała 2,5-3 tysięcy egzemplarzy. Zamówienia zebrane podczas pierwszych tygodni od premiery modelu zapewniły byt fabryce marki od razu z góry na dwa lata. W roku 2012 model zastąpiła jego druga, udoskonalona seria: odchudzona o 30 kilogramów i wzmocniona o 30 koni mechanicznych California 30.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Pierwsze opracowanie: 13.05.2008
Ostatnia aktualizacja: 11.06.2012