Corniche to ostatni, przedrewolucyjny model legendarnej brytyjskiej marki Rolls-Royce. Pierwszy Corniche pojawił się na rynku w 1971 roku, od razu w dwóch wersjach nadwoziowych: kabriolet i coupe. Produkcja tego ostatniego została wstrzymana w 1982 roku, natomiast kabriolet był ręcznie składany aż do roku 1996, kiedy to koncern zaczął mieć kłopoty finansowe. Na szczęście w 1998 roku niemiecki Volkswagen pod wodzą wielkiego mecenasa superaut Ferdynanda Piecha wykupił marki Rolls-Royce i Bentley, które otrzymały tym samym spory zastrzyk gotówki. Jeszcze w tym samym roku RR pokazał nową, wspaniałą limuzynę Silver Seraph z 12-cylindrowym silnikiem BMW. Pojazd zachwycał swoją klasyczną, elegancką linią z nutką nowoczesności. Kabriolet bazujący na tym modelu wydawał się kwestią czasu i rzeczywiście...
Na samym początku przełomowego 2000 roku Rolls-Royce zaprezentował swój flagowy kabriolet czyli Corniche V. Nazwy innych modeli tej marki kojarzą się z delikatnością, spokojem, jak choćby Silver Cloud; w przypadku kabrioletu jest inaczej. W wolnym tłumaczeniu Corniche oznacza coś twardego; Grande Corniche to droga przekłuta w skale na południu Francji. Niech ta nazwa was jednak nie zmyli. Corniche to nadal prawdziwy, niezwykle luksusowy Rolls-Royce.
Warto przypatrzeć się bliżej nadwoziu, jest to bowiem ostatni model legendarnej marki sprzed rewolucji stylistycznej jaką zafundował nam Phantom. Porównując te dwa modele można łatwo ocenić skutki przejęcie Rollsa przez BMW. Corniche po części bazuje na modelu Silver Seaph, przód i tył oba mają niemal identyczne. Różnica tkwi oczywiście pośrodku, Corniche to przecież kabriolet.
Przód to ta część, która najbardziej oddaje ducha marki, głównie dzięki wielkiej, chromowanej atrapie, której kształt jest ponoć wzorowany na fasadzie Partenonu. Nad nią króluje srebrna figurka Spilit of Ecstasy, która chowa się w atrapie, gdy specjalny czujnik wykryje jakąś przeszkodę przed samochodem. Dwa okrągłe reflektory pod wspólnym kloszem są tutaj bardzo na miejscu, podobnie jak dyskretne chromowane listwy. Z tyłu również bez ekstrawagancji. Sama linia nadwozia nie zmieniła się znacznie w stosunku do poprzedników, została jednak delikatnie zaokrąglona. Długa maska oraz równie długi bagażnik sterczący spory kawałek za tylną oś to tradycyjne elementy brytyjskich coupe. Nadwozie prezentuje się masywnie, ale nie aż tak czołgowato jak Phantom.
Wnętrze to jak w przypadku każdego Rollsa najważniejsza część samochodu. Coś, co zawsze zachwyca w tych autach to spokój, atmosfera sielanki emanująca z kabiny. Nie ma tam setek przycisków czy zaawansowanej elektroniki. Są za to stylowe zegary, dyskretne chromowane elementy oraz morze skóry i szlachetnego drewna. Zupełnie jak w salonie bogatego dziadka. Rolls-Royce nie jest narzędziem, jest przyjacielem kierowcy, który zabiera go na przejażdżkę i pozwala zapomnieć o wszystkich troskach. Żaden z dzisiejszych samochodów nie ma takiej atmosfery. Nie wypada nie wspomnieć o legendarnej jakości ręcznego wykonania. Otóż drewno w całym aucie pochodzi z jednego i tego samego drzewa, tak aby odcień i układ słojów był identyczny. Ponadto skóry pochodzą tylko od hodowców, którzy nie wykorzystują drutów kolczastych, każdy kawałek skóry jest wnikliwie sprawdzany, najmniejsza skaza natychmiast go dyskwalifikuje. Projektanci Rolls-Royce to mistrzowie w operowaniu światłem. Deska rozdzielcza, a także inne elementy są podświetlone delikatną bielą, co jeszcze bardziej potęguje spokojną, salonową atmosferę.
Wnętrze Corniche mieści 4 dorosłe osoby zapewniając im nieziemski komfort. Wielkie drzwi zostały wyposażone w dwie klamki: jedną dla pasażerów z przodu i drugą dla pasażerów z tyłu. Ponadto staromodne pokrętła klimatyzacji obsługuje się w gruncie rzeczy wygodniej niż współczesne przyciski. Prostota naprawdę ułatwia życie.
Silnik Rollsa to prawdziwy mechaniczny dinozaur, na szczęście z nowoczesnym oprzyrządowaniem. Jego zasadniczy projekt pochodzi sprzed niemal 40 lat, lecz pomimo to cały blok jest odlany z aluminium, podobnie jak głowice. Powiewem nowoczesności jest także wielopunktowy wtrysk Zytek EMS 3. Natomiast rozrząd z dwoma zaworami na cylinder i pojedynczym wałkiem to już prehistoria, chociaż konserwatywni Brytyjczycy stosują to po dziś dzień, choćby w Bentley'u Brooklands. Silnik jest bardzo rozluźniony, nie ma żadnego doładowania, a z jednego litra pojemności uzyskano tylko 48 koni mechanicznych, co razem daje 330. Godny podziwu jest natomiast moment obrotowy wynoszący 738 Nm, co zapewnia ważącej niemal 3 tony karocy całkiem niezłe osiągi. Do setki Corniche przyspiesza w 8,5 sekundy, co w zupełności wystarczy, ponieważ ten samochód nie służy do sportowej jazdy. Od mocy silnika znacznie ważniejsza jest jego kultura pracy, a w tej dziedzinie Rolls-Royce nie ma sobie równych. W dobie automatów Brytyjczycy pokazują, że całkowicie ręczne budowanie samochodów zapewnia absolutnie najwyższą, niedoścignioną dla masowej produkcji jakość.
Każdy silnik jest od podstaw składany przez jednego inżyniera, co zajmuje około 20 roboczogodzin. Na kolektorze dolotowym widnieje tabliczka z odręcznym podpisem inżyniera, który swoim nazwiskiem gwarantuje jakość jednostki, którą sam składał.
Do przeniesienia napędu służy tradycyjny 4-biegowy automat. Nadwozie Corniche zostało w całości wykonane ze stali, trudno się zatem dziwić, że waży ponad 2,7 tony. Zawieszenie samochodu, w przeciwieństwie do silnika, jest bardzo nowoczesną konstrukcją. Jest komputerowo sterowane i automatycznie dostosowuje tłumienie do aktualnych warunków jazdy. Nie trzeba dodawać, że podróż Rollsem jest jak przejażdżka na latającym dywanie.
Corniche był produkowany w latach 2000-2003, kiedy to oficjalnym właścicielem Rolls-Royce stało się BMW. W 2003 roku na rynku pojawił się Phantom, natomiast następca opisywanego modelu czyli Phantom Drophead ujrzał światło dzienne w roku 2007. Oba pojazdy trudno porównać, niewątpliwie Drophead jest dużo nowocześniejszy, ale jak już wspomniałem technika nie jest w takim aucie najważniejsza. Drophead wzbudza skrajne opinie, Corniche tylko i wyłącznie pozytywne. To chyba dostateczna odpowiedź na pytanie "Quo vadis Rolls-Royce?".
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 22.05.2008