Jest pierwsza połowa marca 2008, jesteśmy w Genewie, wchodzimy na hale PalExpo. Schodami szybko na górę, przed nami Pininfarina i ItalDesign, gdzieś za plecami Mitubishi, skręcamy w prawo, przez chwilę kierujemy się na Chevroleta, potem prostujemy trase na ścieżkę między Hummerem a Cadillackiem, dochodzimy do skrzyżowania ze stoiskiem Spykera i Pagani, ale to jeszcze nie tu - idziemy dalej, aż do Bugatti. Zakręcamy w prawo i jeszcze raz w prawo i jesteśmy - oto włości pod panowaniem Maserati. A na nich... światowa premiera GranTurismo S - coupe, które włoski koncern reklamuje jako najszybsze auto jakie kiedykolwiek produkował. Czyżby zapomniał o krótkiej serii ekstemalnego MC12?
"Eska" to odpowiedź na wszystkie zawodzące głosy opiewające w swych żałobnych pieśniach marny stosunek mocy do masy w podstawowym GranTurismo. Oczywiście marny on nie jest - 405 koni mechanicznych zmagające się z prawie 1,9 tonami żelastwa i płynów ustrojowych gwarantuje katapultowanie do setki w 5,2 sekundy i prędkość maksymalną 285 km/h. Całkiem nieźle, ale w tym segmencie można wymagać nieco więcej. I jeśli wymagaliśmy tego od Maserati mieliśmy poważny problem... Problem, który właśnie odszedł w niebyt.
Wszystkiemu winne jest nowe V8, które rozwija 440 KM mocy i 490 Nm momentu obrotowego. To odpowiednio 35 i 30 więcej niż w zwykłym GranTurismo, którego elegancję wyparł w podrasowanej wersji dreszczyk emocji. Jego gwarancją jest sprint do setki nie przekraczający pięciu sekund oraz prędkość maksymalna 295 km/h. Nieznacznie poprawiły się również wyniki w biegach krótkodystansowych: 400 metrów znika po 13 sekundach (poprzednio 13,4) a pierwszy kilometr staje się historią po 23,2 sekundach (w zwykłym GranTurismo potrzeba na to 23,9 sekund). Niestety wzrósł także koszt eksploatacji auta: średni apetyt na paliwo powiększył się aż o dwa litry na 100 kilometrów.
Z silnikiem tak jak w podstawowym modelu połączono 6-stopniową zautomatyzowaną przekładnię adaptacyjną ZF z hydraulicznym przetwornikiem momentu obrotowego. Skrzynia dostosowuje szybkość zapinania nowych przełożeń w zależności od panujących warunków i temperamentu kierowcy. Możemy wybierać jej pracę w czterech trybach: Auto Normal, Auto Sport (żywsza reakcja na pedał gazu), Low Grip / Auto Ice (jazda po śliskiej nawierzchni) i Manual (tryb sterowania ręcznego).
Wśród nowości w "esce" poza silnkiem odnajdziemy 20-calowe felgi o ramionach zakończonych trójzębem (znak firmowy Maserati), żeliwno-aluminiowy układ hamulcowy opracowany przez Brembo (na zatrzymanie się z prędkości 100 km/h potrzeba 35 metrów), pojedyncze, szerokie końcówki wydechu w miejscu podwójnych, przetłoczenia na progach oraz nową tapicerkę, którą tworzy połączenie skóry Poltrona Frau z alcantarą. Reszta pozostała z grubsza po staremu.
Technikę, którą skryto pod pięknym płaszczem zaprojektowanym w Pininfarinie zaadoptowano w sporej części prosto z czterodrzwiowego Quattroporte. Najwięcej podobieństw znajdziemy rewidując zawieszenie oraz ramę nośną. Silnik auta, skrzynię biegów, i mokrą miskę olejową umieszczono z przodu dzięki czemu rozkład masy wzdłużnej odpowiada niemal idealnym proporcjom 49/51. Warto wspomnieć także o ruchomych reflektorach podążających za skrętem kierownicy.
Maserati zakłada, że w latach 2008-2011 zostanie przedanych do 38 tysięcy egzemplarzy GranTurismo a główne rynki zbytu to USA, Włochy, Niemcy, Szwajcaria, Francja, Wielka Brytania, Japonia oraz Austria. Coupe z Modeny konkurować na nich będzie z takimi modelami jak BMW serii 6, Mercedes serii CL, Jaguar serii XL oraz Aston Martin V8 Vantage. Walka z pewnością będzie zażarta, zwłaszcza, że zdecydowanego faworyta nie ma...
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 30.06.2008