Subaru to producent szybkich, doskonałych technicznie, niezawodnych, praktycznych samochodów jak Legacy czy Forester. Nie wywołują one jakichś specjalnych emocji. Jedynym odstępstwem od tej reguły jest Impreza, jeden z najbardziej znanych samochodów sportowych świata. Subaru zrobiło coś, czego nie są w stanie powtórzyć choćby Ford czy Skoda. Japońska marka jest jednoznacznie kojarzona z sukcesami i szaleńczą jazdą po oesach. Kolejne ewolucje najmocniejszej Imprezy STI były z niecierpliwością wyczekiwane przez fanów. Pomimo, że w opinii specjalistów Imprezy nieco ustępowały Lancerom Evo to magia Subaru sprawiała, że większość chcących posiadać drogową rajdówkę wybierała niebieską Imprezę na złotych kołach.
Niestety w 2008 roku Subaru zafundowało swoim fanom zimny prysznic. Kolejna ewolucja legendy stała się nagle hatchbackiem. Rozumiemy, że Subaru chciało w ten sposób stworzyć bazę dla auta S2000, które wkrótce zastąpi WRC, ale nie można było zrobić tak jak Mitsubishi? Nie lepiej pozostawić drogową legendę w tradycyjnym nadwoziu a obok niej stworzyć hatchbacka? Niestety tak się nie stało. Należy przyjąć do wiadomości że Impreza to hatchback i to niezbyt ładny. Przypomina krzyżówkę BMW 1 z Daewoo Lanosem i niewielkim pierwiastkiem Mazdy 323. W dodatku niezbyt ładne nadwozie ozdobiono sportowymi akcentami jak szerokie nadkola, spojlery i wloty powietrza. Impreza STI jest jak drink powstały z połączenia piwa, Brendy i odrobiny spirytusu. Ból głowy murowany, zwłaszcza dla fanów Subaru, którzy patrzą na ten samochód przez pryzmat poprzednich generacji.
Wnętrze Imprezy jak zawsze trochę bez polotu, ale praktyczne i dobrze wykonane. Skutecznie ożywiają go aluminiowe wstawki i czerwone podświetlenie. Standardem w STI są fotele renomowanej firmy Recaro, pokryte alkantarą lub opcjonalnie skórą. Samochód wyposażono w system multimedialny z wielkim wyświetlaczem na środku deski, oraz, jak twierdzi producent, w bardzo dobry system audio.
Samochód zasila tradycyjny dla Subaru czterocylindrowy bokser o niezbyt rajdowej pojemności 2,5 litra. To niezwykle nowoczesna jednostka ze zmiennymi fazami rozrządu, bezpośrednim wtryskiem oraz nowoczesną, dwuprzepływową turbiną. Powietrza dolotowe jest chłodzone przez intercoller, zamontowany pod wielkim wlotem powietrza na masce. Do przeniesienia napędu służy manualna skrzynia o 6 przełożeniach. W Japonii samochód jest sprzedawany z silnikiem o pojemności 2 litrów i mocy 304 koni.
Impreza to jednak nie tylko silnik bokser z turbiną wielkości wiadra ale także bardzo zaawansowany układ jezdny. W najnowszym modelu zaawansowany aż do przesady. Samochód został wyposażony w aktywny, centralny dyferencjał. Kierowca może ręcznie ustawić parametry rozkładu mocy, pomiędzy osie jak również zablokować dyfer. Oprócz 6 ustawień ręcznych dyferencjał posiada 3 ustawienia automatyczne, w których to komputer martwi się rozdziałem mocy. Ponadto przy pomocy pokrętła na konsoli można wybrać tryb pracy silnika.
Dostępne są 3 ręczne ustawienia: normal - do dostojnej jazdy, sport - do dynamicznej jazdy oraz sharp jeśli chce się poszaleć. W trybie Inteligent ustawienia silnika zmieniają się automatycznie. Ostatnim elektronicznym systemem, który wpływa na jazdę jest kontrola trakcji. Posiada 3 ustawienia: normal, w którym zachowuje się jak niania, traction, w którym reaguje w ostateczności. No i wreszcie trzecie ustawienie, czyli kontrola w 100% wyłączona.
Elektroniki nie brakuje, ale z pewnością jest łatwiejsza w obsłudze niż iDrive od BMW. Dodatkowo zapewnia bardzo dobre efekty. W zgodnej opinii dziennikarzy nowa Impreza prowadzi się zdecydowanie lepiej od poprzednika i równie dobrze jak Lancer Evo X. Na papierze wygadą to tak: setka w 5,2 sekundy i prędkość maksymalna 250 km/h, jednak w warunkach drogowych, w deszczu, na dziurach Impreza we wprawnych rękach praktycznie nie ma sobie równych. Napęd na 4 koła, elektronika i dosyć wysokie zawieszenie to gwarancja sukcesu.
Szkoda, że własności jezdne Imprezy nie mają pokrycia w rezultatach uzyskiwanych na oesach. Jak na razie N-grupowa Impreza N14 kryje tyły stawki, zdecydowanie ustępując zarówno Lancerom jak również poprzedniej wersji rajdówki Subaru.
Nowa Impreza kosztuje 50 000 euro, w tej cenie są wszystkie dodatki, które można sobie wymarzyć. Dopłaty wymaga jedynie lakier metalik. Producent deklaruje średnie spalanie na poziomie 10 litrów na 100 km, nie jest jednak tajemnicą że przy bardzo ostrej jeździe Impreza czy Lancer potrafią zeżreć nawet 30 litrów.
Impreza we wcieleniu na sezon 2008 pokazana jesienią'07 w Tokio oraz nowy Lancer Evo X zapoczątkowały nowy etap w rywalizacji tych modeli. Wcześniej Mitsubishi było szybsze i ostrzejsze, a Subaru ładniejsze, praktyczniejsze i z większą dawką charakteru. Teraz te cechy wymieszały się i jeszcze trudniej wskazać który jest lepszy.
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 17.07.2008