Mercedes ma długą tradycję luksusowych coupe, ostatnio ten segment rynku w palecie koncernu reprezentował model CL. Samochód pozbawiony błysku: ani najpiękniejszy, ani najlepiej wykonany, a jedyne, co zapewniło mu sławę to potężny silnik wersji 65 AMG, który w swoim czasie był najpotężniejszą jednostką montowaną w samochodach osobowych.
Nowy CL ma być przełomowy pod względem wyglądu, jakości wykonania i elektronicznych gadżetów przy pozostawieniu legendarnego motoru od AMG. Wygląd zewnętrzny auta faktycznie zapowiada rewolucję. Mercedes definitywnie kończy z okrągłymi światłami, nadchodzi era ostrzejszych linii. Z przodu nowy CL bardzo przypomina swojego dziadka - model C140, czyli coupe na bazie klasy S produkowanej w latach 1991-1998. Masywność, muskularność i zdecydowane linie: to cechy określające nowe Mercedesy. Koniec z delikatnością i niemrawymi kształtami! Nareszcie! Tył zaprojektowano z klasą. Jak przystało na coupe linia nadwozia leniwie opada w dół. Kształt bagażnika jest wzorowany na starych coupe a także po części na amerykańskich limuzynach. O potędze modelu AMG świadczą 4 rury wydechowe oraz spore felgi. W ofercie dostępny jest pakiet karbonowych ozdóbek zewnętrznych za "zaledwie" 16,9 tysiąca złotych. Tyle sportowych akcentów, cała reszta nadwozia obiecuje przede wszystkim komfort.
I faktycznie tak jest, bowiem CL wykorzystuje wiele elementów wnętrza z nowej S klasy. W środku nie ma miejsca na karbonowe kubełki czy szelkowe pasy. Wnętrze jest wykończone skórą, alkantarą, drewnem topoli, aluminium oraz najlepszym tworzywem, którego nie sposób nazwać plastikiem. Również wewnątrz można zamówić pakiet karbonowy za niecałe 17 tysięcy. Już pierwsze spojrzenie na masywną deskę o delikatnym kształcie daje do zrozumienia, że to nie Ferrari tylko klasa S. Samochód mieści cztery osoby, każda dostaje do dyspozycji elektrycznie regulowany, mięciutki, klimatyzowany fotel, a pasażerowie z przodu mogą skorzystać z opcji masażu. Przed oczami kierowcy znajduje się długi panel zawierający zegary i wyświetlacz nawigacji, która oczywiście stanowi wyposażenie standardowe. Dopłacić należy jedynie za sterowanie głosem, które niestety zareaguje tylko na komendy wydawane po angielsku lub niemiecku. Samochód został także wyposażony w inteligentny tempomat z radarem oraz rewelacyjny system noktowizyjny. Ostry i jasny obraz z kamery jest wyświetlany w miejscu zegarów. Taki system z pewnością poprawi bezpieczeństwo podczas nocnej jazdy, pozwala bowiem dostrzec przeszkodę daleko przed autem i w przeciwieństwie do mocnych świateł nie oślepia jadących z przeciwka.
Trójramienna gwiazda na masce to symbol prestiżu ale także solidności. Niestety ostatnimi laty Mercedes nieco obniżył loty, czego przykładem był poprzedni CL. Teraz jednak szefostwo Mercedesa zapewnia, że wyciągnęli wnioski ze spadającego zadowolenia klientów i poprawili jakość swoich produktów. Czyżby powrót Mercedesów, które po 700 tysiącach kilometrów nie trzeszczą na dziurach? Oby!
Pod maską CL 65 AMG odnajdziemy legendarny już silnik V12 biturbo o pojemności 6 litrów. Gdy zadebiutował w 2003 roku był najpotężniejszym motorem montowanym w autach osobowych. Teraz spadł z tronu, ale nadal trzyma fason. W porównaniu z poprzednim CL nie wprowadzono w nim żadnych zmian: 612 koni i niebotyczne 1000 Nm momentu obrotowego. Okrągły tysiąc to nie jest szczyt możliwości tego silnika, jednak jeszcze większy moment skutkowałby zapewne utratą zębów, nie przez kierowcę, tylko przez skrzynię biegów. Maksymalny moment jest dostępny od 2000 obrotów - coś w sam raz dla fanów dynamicznego wyprzedzania. Miłośnicy komfortowej jazdy także będą zadowoleni, bowiem według zapewnień producenta silnik jest idealnie wyważony i nie produkuje praktycznie żadnych wibracji. Do przeniesienia napędu służy automat Speedshift z łopatkami przy kierownicy. 1000 Nm wędruje tylko na tylną oś i tu pojawia się problem, bowiem dwie niedociążone opony nie są w stanie przenieść takiej mocy na drogę, przy każdym dynamiczniejszym ruszaniu CL pali gumę a systemy wspomagające kierowcę nie za bardzo sobie z tym radzą.
Ważący aż 2240 kg potwór przyspiesza do setki w 4,4 sekundy, czyli tylko o 0,2 sekundy szybciej niż słabsza wersja 63. Prędkość maksymalna w obu autach jest ograniczona do 250 km/h. Przewaga 65 jest odczuwalna w zasadzie tylko przy przyspieszaniu na wyższych biegach. Za odpowiednie prowadzenie odpowiada komputerowo sterowane zawieszenie aktywne oparte o system Active Body Control. Kierowca może oczywiście dostosować charakterystykę do swoich upodobań.
Wspaniałe osiągi, komfort i styl niestety kosztują. Za CL 65 AMG trzeba zapłacić 899 tysięcy złotych w wersji podstawowej, która na szczęście oferuje niemal wszystko co można sobie wymarzyć. Jeśli natomiast zamarzy nam się wersja full wypas z mniej lub bardziej potrzebnymi dodatkowymi opcjami bez problemu przekroczymy magiczną granice miliona złotych.
A na koniec najlepszy "kwiatek" - dopłata za klimatyzowany schowek w podłokietniku wynosi: 5 061 złotych... jak widać Niemcy mają jednak poczucie humoru.
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 15.08.2008