Po zakończeniu produkcji modelu Esprit w gamie Lotusa pozostał tylko mały, fikuśny i spartański Elise. Wkrótce na jego bazie powstała ostrzejsza wersja Exige a także nieco napompowana Europa. Obecnie cała marka Lotus kręci się wokół Elise, który w hierarchii sportowych samochodów nie zajmuje zbyt wysokiego miejsca. Nadszedł jednak czas na zmiany.
Już jakiś czas temu mówiło się o domniemanym następcy Esprita, niestety rzeczywistość pokazała, że na taki samochód jeszcze poczekamy. W zamian za cierpliwość Lotus zafundował nam coś nowego, równie wartego uwagi. Pojazd od początku ukrywający się pod kryptonimem "Project Eagle" otrzymał ostatecznie imię Evora. To zupełnie nowa konstrukcja, która uplasuje się pomiędzy Elise, a pełnoprawnym następcą Esprita. Samochód wprowadza w życie nową interpretację doktryny Colina Chapmana, wedle której wszystkie części należy maksymalnie odchudzić. Lekkość owszem, ale nie kosztem komfortu i przestrzeni. Evora jest jak na razie jedynym autem 2+2 z centralnie umieszczonym silnikiem.
Z zewnątrz coupe prezentuje się niezwykle ciekawie. Nadwozie nowego Lotusa nawiązuje do innych modeli tej firmy, ale odznacza się sporą dawką świeżości i awangardy. Evora jest stosunkowo zwarta, muskularna i agresywna. Nawet stojąc w miejscu zdaje się ciąć powietrze z wielką prędkością. Klinowaty kształt to oczywiste nawiązanie do legendarnego i nieodżałowanego Esprita. Natomiast cały zaokrąglony tył, z dwiema parami okrągłych świateł umieszczonych w półokrągłym wcięciu to z kolei element charakterystyczny dla Elise. Linia okien i dachu nieco przypomina szwedzkiego Koenigsegga.
Kabina pojazdu to kolejny, chyba najbardziej widoczny etap rewolucji. W Exige czy w poprzednich modelach angielskiego producenta wnętrza pełniły jedynie funkcję użytkową i to w wersji minimalistycznej. Kabina tych modeli składała się z 2 foteli, kierownicy i prostej deski z paroma zegarami i przyciskami na krzyż. Evora to zupełne przeciwieństwo. Jej kabina jest nie tylko wygodna i praktyczna, ale po prostu ładna. Chciałoby się do niej wsiąść dla samego przebywania i podziwiania jej. Deska ma stosunkowo prosty kształt nawiązujący do tyłu auta, panel wskaźników i konsolę środkową wykończono aluminium. Z tego samego materiału wykonano także przyciski i pokrętła. W centrum deski znajduje się 7-calowy, dotykowy ekran systemu nawigacji. Ciekawym smaczkiem stylistycznym jest rubinowe podświetlenie. W luksusowym wnętrzu nie mogło zabraknąć sporej połaci skóry, którą obszyto kubełkowe siedzenia a także spory kawałek deski. Wyposażenie jak w limuzynie. Oprócz wspomnianej wcześniej nawigacji samochód posiada system audio Alpine z odtwarzaczem DVD, złącze dla iPoda, kamerę cofania, telefon z systemem Bluetooth oraz klimatyzację.
Evora to samochód typu 2+2 w najczystszej postaci; sam Lotus bez ogródek mówi, że tylne siedzenia są przeznaczone dla dzieci lub niskich dorosłych. Poza tym z pewnością przydadzą się do wożenia toreb z zakupami, jeśli 160-litrowy bagażnik okaże się niewystarczający. Kufer sąsiaduje bezpośrednio z silnikiem i aby nasze zakupy nie zamieniły się w wielką pieczeń w bagażniku zamontowano nawiewy klimatyzacji.
Modele Exige napędzane są czterocylindrowymi silnikami Toyoty. Serce Evory (umieszczone centralnie, poprzecznie) również pochodzi z Japonii, jednak jest o całe dwa cylindry większe. Silnik o oznaczeniu 2GR-FE ma 6 cylindrów o łącznej pojemności 3,5 litra. Blok silnika wykonano w całości z aluminium, a w każdej głowicy pracują 2 wałki rozrządu sterowane przez znany system zmiennych faz rozrządu VVT-i. Poprawia on przebieg krzywej momentu obrotowego. System elektroniczny został podrasowany przez inżynierów Lotusa, dzięki czemu silnik rozwija 280 koni mechanicznych. Moc jest przekazywana na tylną oś za pośrednictwem 6-biegowej skrzyni manualnej produkcji Toyoty. Podobno Lotus już pracuje nad nową, krótszą skrzynią własnej produkcji.
Czteroosobowe auto waży zaledwie 1350 kg. Jak to możliwe? Otóż na przestrzeni lat inżynierowie Lotusa stali się mistrzami w obróbce metalu zwanego aluminium. Aluminiowy, przestrzenny monocoque stanowi główny element nośny Evory. Monocoque jest dodatkowo wzmocniony czymś na kształt szczątkowej klatki bezpieczeństwa spawanej ze stalowych rurek. Do niej przymocowano fotele i pasy bezpieczeństwa. Przednie zawieszenie jest utrzymywane przez aluminiową ramę pomocnicza, tylne z kolei przez stalową. Natomiast nadwozie jest wykonane w całości z kompozytów.
Ciekawostką jest system kontroli trakcji opracowany przez Lotusa i firmę Bosch. Według zapewnień producenta, system umożliwia kierowcy "wykazanie się umiejętnościami" bez wyłączania elektronicznej niańki. W przeciwieństwie do klasycznych systemów ESP, które korygują tor jazdy samochodu poprzez hamowanie poszczególnych kół, LTC operuje przepustnicą. W przypadku poślizgu podsterownego dodaje gazu, natomiast gdy zarzuca tył - odejmuje. Hamulce są używane w ostateczności. Brzmi ciekawie, a nawet gdyby nie działało, to system można całkowicie wyłączyć.
Lotusy już od lat słyną ze znakomitych właściwości jezdnych, Evora nie powinna być wyjątkiem. Za odpowiednie tłumienie odpowiadają amortyzatory renomowanej firmy Bilstein, a wahacze wykonano, zgadliście, z aluminium. Twórcą układu hamulcowego jest firma AP Racing, która na przód dostarczyła tarcze o średnicy 350 mm, a na tył 332 mm. W każdym zacisku pracują 4 tłoczki. Specjalnie dla Evory japońska firma Yokohama opracowała nowy typ opon. Zostały one zamontowane na ciekawych wzorniczo felgach o rozmiarze 18 cali z przodu i 19 z tyłu.
Osiągi nowego Lotusa prezentują się następująco: maksymalnie 261 km/h i od zera do setki w 5,1 sekundy. Stawia to Evorę w jednej linii choćby z Porsche Caymanem S.
Dzięki nowemu modelowi brytyjski Lotus po kilku latach pokutowania jako producent niszowych, małych i niepraktycznych szlifierek powraca na rynek prawdziwych GT. Połączenie ładnego kształtu, luksusowego wnętrza z wyścigowym doświadczeniem i japońską technologią to gwarancja sukcesu. Nazwa Lotus wreszcie przestanie być przedstawiana jako skrót od słów Lots Of Trouble Usually Serious (masa kłopotów, zwykle poważnych). Producent liczy na sprzedaż dwóch tysięcy sztuk rocznie. Niewykluczone, że to zbyt ostrożne kalkulacje, szczególnie biorąc pod uwagę przepowiadaną cenę na poziomie 75 tysięcy dolarów.
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 29.08.2008