Niemiecki zakład Hamanna działający od 1986 roku żywo zainteresował się pojazdami z Sant'Agata dopiero w momencie przejęcia Lamborghini przez Audi (= Volkswagena) i wydania na świat pierwszego, zupełnie nowego modelu. Było nim oczywiście supercoupe Murcielago, które pod okiem tunera z Laupheim zmężniało otrzymując nowe felgi i ospoilerowanie.
O wiele poważniej wzięto się w niespełna rok później za mniejsze Gallardo, któremu po najbardziej zaawansowanych operacjach przybyło prawie 70 KM oraz unoszone do góry drzwi. Z podobną powagą ludzie Hamanna podeszli także do odnowionego Murcielago LP640, który pojawił się w sprzedaży w roku 2006. W jego przypadku tuner postawił na znaczny wzrost mocy oraz krzykliwy body kit, w którym główne role odgrywają karbon połączony z Kevlarem lub włókna szklane oraz dwubarwne malowanie.
Nowe, kompozytowe elementy nadwozia, które z powodzeniem poprawiają odbiór wizualny auta jak i skłaniają do głębokiego zastanowienia się na tym, co tuner miał na myśli sprowadzają się do spoilera na przedzie, progów zwieńczonych potężnymi rękawami łapiącymi powietrze, dyfuzora (zawieszonego pod fabrycznym), sporego skrzydła na zadzie, wlotów powietrza po obu stronach komory silnika oraz... wlotu na dachu budzącego zdecydowanie najwięcej kontrowersji i wątpliwości, nawiązującego do Diablo GTR. Nie zapomniano również o felgach - tuner wymienił fabryczne "osiemnastki" na skręcane, 3-częściowe, 20-calowe obręcze Edition Race o wzorze czarnej pajęczyny, który najlepiej komponuje się z białym nadwoziem (w opcji 21 cali). Szerokość opon pozostała bez zmian, ale wysokość ich profilu zmalała o 5 punktów.
Ostatnim elementem zmian wizualnych jest wydech, który nieopatrznie można uznać za krok wstecz ku pierwszemu Murcielago. Dwie okrągłe rury wydechowe o średnicy 120 mm każda w miejsce jednego wylotu o rombowatym kształcie jednoznacznie kojarzą się z pierwszą generacją najmocniejszego Lamborghini, ale i tutaj tuner ma usprawiedliwienie - jego rozwiązanie ma gwarantować jeszcze bardziej emocjonujące doznania akustyczne. A jak wiadomo dla prawdziwego twardziela bardziej liczy się to, co się potrafi, a nie to, jak się wygląda. Dlatego też w główny pakiet bojowy od Hamanna można zaopatrzyć się bez odwiedzania działu "kosmetycznego" i tracenia czasu na zmianę zewnętrznej prezencji.
Zanim jednak skupimy się na daniu głównym na krótką chwilę możemy wcielić się w rolę dekoratora wnętrz i zadbać o wystrój kabiny. Hamann oferuje w tej kwestii 8-częściowy pakiet z nagiego karbonu, w skład którego wchodzą między innymi obramowania instrumentów pokładowych, nowe wyloty powietrza na desce rozdzielczej, dźwignia zmiany biegów oraz panel centralnej konsolety. Na specjalne zamówienie dostaniemy dodatkowe obszycia ze skóry oraz sprzęt multimedialny.
Po tym wszystkim z czystym sumieniem powinniśmy oddać się najważniejszym kwestiom - technice. Nowy wydech (w opcji wraz ze sportowymi katalizatorami), nowy kolektor dolotowy i przeprogramowana jednostka komputerowa sterująca pracą silnika zaowocowały wzrostem jego mocy z 640 do 690 KM. To z kolei przeniosło LP640 o ligę wyżej: do 100 km/h rozpędzamy się teraz w zaledwie 3,2 sekundy (poprzednio 3,4) i bez problemu wstępujemy do ekskluzywnego klubu "Od 350 km/h wzwyż" (seryjnie niespełna 340 km/h). Pięknie!
Hamann od zawsze podkreślał, że jest otwarty na indywidualne zachcianki klientów. Nie inaczej było w przypadku LP640, który został w jednym z egzemplarzy pokryty przez tunera chromową farbą. Lśniące coupe wylądowało późnym latem 2008 w ofercie londyńskiego Mayfair Prestige w cenie "zaledwie" 340 tysięcy funtów - ponad 1,4 miliona złotych - dwukrotnie większej niż w przypadku auta bazowego!
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 31.08.2008