Rok 2006 był dla 24-godzinnego maratonu Le Mans rokiem przełomowym, wyznaczającym początek nowej ery. Na tronie ponownie stanęło Audi, którego wspaniałą passę trwającą od 2000 roku przerwano tylko raz - w 2003 roku dokonał tego silnie motywowany zespół Bentley'a (70 lat nieobecności w Le Mans zrobiły swoje). Do roku 2005 Niemcy wystawiali do wyścigu znakomite R8, które dość pokrętną drogą dało pomysł drogowemu coupe o tej samej nazwie. We wspomnianym roku 2006 było jednak zupełnie inaczej.
Audi wystawiło wówczas do wyścigu model R10 napędzany 650-konnym silnikiem... wysokoprężnym! Ścigacz z Dieslem bez większych trudów zdeklasował całą konkurencję (drugi egzemplarz zajął trzecie miejsce) oraz ustanowił rekordowy czas przejazdu jednego okrążenia. "Klekot" na szczycie Le Mans - tego jeszcze nie było!
Bezpośredni konkurent R10 pojawił się już w kolejnym sezonie - Francuzi wystawili do walki o zwycięstwo na własnym polu Peugeota 908 HDi FAP. Ścigacz zasilono 5,5-litrowym, wysokoprężnym, podwójnie doładowanym V12 z bezpośrednim wtryskiem paliwa o mocy 700 KM i momencie obrotowym sięgającym niewyobrażalnych 1200 Nm, nad którego "efektami" pracy czuwał filtr cząsteczek stałych FAP - Filtre À Particules (z angielskiego DPFS - Diesel Particulate Filter System).
Swój debiut w Le Mans auto rozpoczęło znakomicie. W roku 2007 Peugeot zdobył pole position. W samym wyścigu musiał jednak ustąpić miejsca Audi i zadowolić się "tylko" drugim miejscem (drugi egzemplarz nie wytrzymał trudów wyścigu i odpadł z niego po przejechaniu 338 okrążeń lądując w generalce na 30 miejscu jako ostatni z pechowców, którzy nie dojechali do mety). Także w roku 2008 Niemcy nie oddali zwycięstwa, a 908 zajęły 2, 3 i 5 miejsce. Francuzi oczywiście się nie poddali, rozpoczynając wkrótce poszukiwania nowej recepty na R10. Wyniki prac pokazano po raz pierwszy 13 września 2008 roku na torze Silverstone przy okazji ostatniego wyścigu serii ochrzczonej na cześć francuskiego maratonu mianem Le Mans Series.
Pomysł był prosty: doposażyć 908 HDi FAP w... silnik elektryczny. Tak oto powstała hybryda, w której w przedniej części podwozia ulokowano 600 litowo-jonowych baterii podzielonych na 10 paczek tworzących wraz z elektrycznym motorkiem "przyklejonym" do spalinowego V12 kinetyczny system odzyskiwania energii.
Baterie ładowane są energią odzyskiwaną z hamowania, a silnik przez nie napędzany może zostać wykorzystany podczas przejazdu auta przez boxy (Diesel teoretycznie może zostać wówczas całkowicie wyłączony), może wspomóc auto dodatkową dawką mocy na prostych albo... nie robić nic, oddając całą pracę w ręce dwunastu cylindrów żłopiących paliwo w ilościach dochodzących do 50 litrów na 100 kilometrów.
Moc, jaką dysponuje motor elektryczny to 60 kW, równowartość 82 KM, które w połączeniu z wigorem silnika spalinowego dają aż 782 KM! Według producenta połączenie takie ma pozwolić na urwanie z każdego okrążenia aż do 20 sekund oraz zmniejszenie zużywa paliwa o 3-5%, czyli rzadsze wizyty na tankowanie, które i tak są już domeną Diesli w starciu z benzyniakami.
Wizualnie, poza szatą graficzną zdobiącą karoserię, auto nie uległo właściwie żadnej zmianie. W dalszym ciągu straszy potężną "półką" na zadzie i jeszcze potężniejszą "szuflą" na przedzie, a jego kierowca zasiada w zamkniętej, wąskiej kabinie, do której drogę otwierają niewielkie, unoszone do góry drzwi. Standardowo w celu uniknięcia pomyłek przy wymianie ogumienia obręcze po prawej stronie auta trzymają nakrętki o niebieskich "głowach", a po lewej o czerwonych.
Prawie całe nadwozie oraz rama samonośna samochodu wykonane są z włókien węglowych i innych kompozytów, a o bezpieczeństwo kierowcy w razie dachowania dba potężny pałąk. Z silnikiem współpracuje półautomatyczna skrzynia biegów o sześciu przełożeniach sterowana elektro-hydraulicznie poprzez łopatki przy kierownicy. Wszystko, co przez nią przejdzie ląduje po przemieleniu przez samoblokujący się mechanizm różnicowy na tylnej osi i gdy tylko zajdzie potrzeba wytracane jest na karbonowo-ceramicznych tarczach hamulcowych.
Inżynierowie Peugeota nie mają wątpliwości, że jeśli to tylko będzie możliwe, 908 HY pojawi się w 2009 roku na starcie 77 wyścigu Le Mans. Na przeszkodzie mogą stanąć jedynie ograniczenia nałożone przez nowy regulamin klasy LMP1, który opublikuje organizator wyścigu, działający od 1906 roku Automobile Club de l'Ouest. Ten sam regulamin może także nie dopuścić do startu auta w zaproponowanym przez Peugeota malowaniu. Srebrzysty bolid z kulą sypiącą elektrycznymi iskrami z pokrywy silnika może okazać się rozwiązaniem zbyt piorunującym jak na tak poważną imprezę.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 14.09.2008