Jeśli uważacie, że Gibbs Aquada to najdoskonalsza amfibia, niestety mylicie się. Dokładnie w rok po premierze brytyjskiej motorówki na kołach, pokazano coś kwalifikującego się do zupełnie innej ligi. Tym czymś jest model Splash (z angielska "plusk") stworzony w manufakturze Franka M. Rinderknechta, gdzie powstają najbardziej odjechane wozy w naszej galaktyce. Przy okazji "pluskania się" Rinspeed zaprosił do współpracy szereg szwajcarskich firm, zarówno z branży motoryzacyjnej jak i morskiej, aby wspólnie stworzyć coś, o czym twórcy "Gwiezdnych Wojen" nawet nie śnili. Dziesięć tysięcy roboczogodzin później samochód był gotowy do prezentacji w Genewie.
Splash stanowi krzyżówkę samochodu sportowego z łodzią motorową i wodolotem, łączy zatem trzy żywioły: ziemię, wodę i powietrze. Zacznijmy od ziemi...
Pomijając rzucający się w oczy wygląd a'la hot rod, Splash jest zwykłym samochodem sportowym, ma 4 koła, światła i dwa siedzenia. Niebieski kadłub ze srebrnym grzbietem prezentuje się niezwykle futurystycznie i jednocześnie elegancko. Przednie retro światła zawierają nowoczesne żarówki biksenonowe, z tyłu zastosowano diody LED. Już niemal tradycyjnie Rinspeed poskąpił przedniej szyby i czegokolwiek co mogłoby służyć jako dach, ba, nie tu ma nawet drzwi. Wnętrze nieco bardziej przypomina kokpit motorówki niż samochodu. Niemal wszystkie elementy włącznie z siedzeniami wykonano z wodoodpornych tworzyw sztucznych, z kolei gałki i przełączniki pokrywa błyszcząca warstwa chromu.
Strukturę nośną, podobnie jak w innych konstrukcjach Rinspeeda, stanowi rurowa, przestrzenna rama wykonana w całości ze stali. Odlotowe nadwozie zostało z kolei zbudowane z włókien węglowych i tworzyw sztucznych, dzięki czemu sucha masa Splash'a wynosi zaledwie 825 kg. Zawieszenie amfibii wykonała firma KW Automotive. Zarówno z przodu jak i z tyłu zamontowano podwójne wahacze sprzężone z amortyzatorami, umożliwiającymi wybór jednej z 4 charakterystyk tłumienia. Hamulce z tarczami o średnicy 290 mm z przodu i 240 mm z tyłu również reprezentują sportowy poziom. Czas zjechać ze stałego lądu...
W wodzie samochód może poruszać się na dwa sposoby, a zasadniczą różnicą miedzy nimi jest osiągana prędkość. Splash jest w stanie pływać jak tradycyjna łódź, sunąca po powierzchni dzięki sile wyporu. Po wjechaniu do wody unosi się tylny zderzak, spod którego wysuwa się długie ramię ze śrubą na końcu. Taką operację można wykonać tylko wtedy, gdy głębokość wody przekracza 110 cm. W takiej formie Splash może płynąć z prędkością sięgającą 50 km/h, co w zupełności wystarczy choćby do ciągnięcia narciarza wodnego. Dla tych, którzy chcieliby poruszać się szybciej Rinspeed ukrywa prawdziwego asa w rękawie, a raczej po bokach. Znajdziemy tam dwa złożone hydropłaty, które po rozłożeniu wyglądają jak dwie wielkie litery V. Tylny spojler również obraca się o 180 stopni i mamy do dyspozycji prawdziwy wodolot. Oczywiście wszystkie operacje składania i rozkładania hydropłatów odbywają się automatycznie, a kierowca musi jedynie nacisnąć odpowiedni przycisk. Mięśnie tego układu stanowią siłowniki hydrauliczne sterowane przez centralny komputer.
Z rozłożonymi hydropłatami Splash jest w stanie wejść w ślizg już przy prędkości około 30 km/h, a później może rozpędzić się aż do 80 km/h, czyli o 30 km/h więcej niż Gibbs Aquada. Nadwozie Splasha unosi się aż 60 cm nad wodą, której głębokość musi wynosić około półtora metra. Zastosowane hydropłatów eliminuje problemy związane z kształtem kadłuba, który jednocześnie jest przodem samochodu, nie trzeba także chować kół, zatem kosmiczny pomysł połączenia wodolotu i auta wydaje się logiczny. Jak przystało na porządną jednostkę pływającą, Splash został wyposażony w dwie niezależne pompy osuszające na wypadek rozszczelnienia kadłuba.
Zarówno w wodzie jak i na lądzie pojazd jest napędzany przez silnik, a raczej silniczek, którego parametry bardziej pasują do kosiarki do trawy niż jakiegokolwiek samochodu. Dwa cylindry dają pojemność tylko 750 centymetrów sześciennych, czyli mniej więcej tyle, ile w Maluchu. W przeciwieństwie jednak do Fiata, silnik Splasha posiada turbosprężarkę pompującą prawie 1 bar oraz intercooler, dzięki którym rozwija aż 140 koni przy 700 obrotów na minutę, maksymalny moment wynosi 150 Nm już przy 3,5 tysiąca obrotów. Silnik może pracować na benzynie lub bardziej ekologicznym gazie ziemnym. Producentem jednostki jest szwajcarski Weber, ten sam silnik jest montowany choćby w skuterach śnieżnych Polaris. Podczas jazdy po lądzie moc silnika przetacza się przez 6-biegową skrzynię manualną na tylne koła. Niewielka masa połączona ze sporym pokładem mocy zapewnia znakomite osiągi: od zera do setki w 5,9 sekundy, prędkość maksymalna sięga dwóch setek.
26 lipca 2006 roku Rinspeed Splash przepłynął, a raczej przeleciał kanał La Manche w czasie trzech godzin, 13 minut i 47 sekund, ustanawiając tym samym Rekord Guinnesa w kategorii amfibii. Za sterami wodolotu siedział szef Rinspeeda Frank M. Rinderknecht. Jego pojazd pobił wcześniejszy rekord ustanowiony na Gibbs Aquadzie o ponad godzinę.
Reasumując Splash to wyjątkowy koncept podsumowujący prawie ćwierć wieku czynnej działalności Rinspeeda, firmy łączącej zwariowane pomysły z nowymi technologiami i wpadającym w oko stylem. Z pozoru niedorzeczna krzyżówka trzech pojazdów działa znakomicie i udowadnia, że w świecie techniki nie ma rzeczy niemożliwych... są co najwyżej nieopłacalne.
Tekst: Piotr Talik
Ostatnia aktualizacja: 25.02.2009