Caparo T1 to bestia jakich mało. Machina ta niejednokrotnie ryzykując rozpadnięciem się na kawałki próbowała zabić niemal każdego, kto ośmielił się zasiąść za jej kierownicą, a swoimi osiągami niewiele ustępuje bolidom Formuły 1. Ba - gdyby założyć, że historia F1 potoczyła się inaczej właśnie tak mogłyby wyglądać startujące w niej pojazdy!
T1 obrócił również w pył firmowy tor brytyjskiego Top Gear wykręcając czas o kilka sekund lepszy niż najszybsze, seryjnie produkowane serynie auto, które prowadziło stawce. Caparo zamknął okrążenie w jedną minutę i 10,6 sekund podczas gdy dominujący w tym czasie Koenigsegg CCX mógł pochwalić się czasem 1:17,6. Brytyjski bolid nie mógł niestety wylądować na tablicy wyników, ponieważ nie spełniał jednego z punktów niepisanego regulaminu (pokonanie karbu zwalniającym, które uniemożliwiał mu potężny spoiler z przodu przy jednoczesnym braku podnoszonego zawieszenia). Kilka miesięcy później szczyt zestawienia zdobyła inna diabelska machina. Niemiecki Gumpert Apollo przekroczył linię mety po minucie i 17,1 sekundach (nieco wcześniej wynik do 1:17,3 poprawiło Ascari A10). Imponujące, ale nie dla Caparo...
Caparo Vehicle Technologie nie osiadło na laurach i na kilka dni przed kalendarzową wiosną 2009 ogłosiło jeszcze bardziej szalony wariant swojego T1 - Race Extreme. Jak sama nazwa wskazuje pojazd ma, przynajmniej w założeniu twórców, wyrzekać się niedzielnych przejażdżek po bułeczki na rzecz zamknięcia na torze wyścigowym i czystego szaleństwa.
Sercem karbonowego drapieżnika jest, tak, jak poprzednio, aluminiowe V8 rozkręcające się do nieosiągalnych dla zwykłych śmiertelników przeszło 10 tysięcy obrotów na minutę. Przy 10,5 tysiącach jednostka osiąga swoją maksymalną moc, która dzięki staraniom inżynierów firmy sięga teraz aż 620 KM (standardowo nieco ponad 580). Przy suchej masie T1 wynoszącej tylko 550 kg daje to znakomity przelicznik mocy do masy i gwarantuje osiągi, których zniesienie wymaga od kierowcy nie lada wytrzymałości i kondycji.
Przyspieszenie do 62 mph (100 km/h) pochłania zaledwie 2,8 sekundy, a 100 mph (161 km/h) zobaczymy na cyfrowym prędkościomierzu już po 5,8 sekundach. Przeciążenie podczas najostrzejszego hamowania przekracza 4G, a przy pokonywaniu zakrętów może dojść do 3,5G! Prędkość maksymalna, o ile wcześniej nie omdlejemy i skończymy w najlepszym przypadku w żwirowej pułapce albo na barierce, sięga 208 mph - 335 km/h.
Race Extreme to również w pełni nastawne zawieszenie i elementy aerodynamiczne oraz nowy układ hamulcowy. Jego aluminiowe zaciski wyposażono w sześć tytanowym tłoków z przodu i cztery z tyłu, a jego ceramiczne tarcze hamulcowe zamykają się w średnicy 355 mm i grubości 35 mm. Na tym zabaw we własne ustawienia nie koniec. Producent dostarcza również nastawną kontrolę trakcji oraz dające się bez trudu przemapować ECU pozwalające poeksperymentować z ustawieniami silnika i 6-stopniowej, sekwencyjnej skrzyni biegów.
Pod wpływem nacisku potencjalnych klientów Caparo dołączyło do T1 także zestaw pozwalający na kontrolę klimatu panującego w aucie. W jego skład wchodzi w pierwszej kolejności całkowicie przezroczysta pokrywa przykrywająca szczelnie kabinę pasażerską wykonana z materiału używanego przy pancernych szybach i helikopterach, a w drugiej tradycyjna jednostka klimatyzacji. Jej montaż pochłania 3,75 tysiąca funtów, a za osłonę należy dopłacić aż 21,76 tysiąca funtów. Za odrobinę cywilizacji to jednak niewielka cena - standardowe T1 to wydatek rzędu 235 tysięcy funtów (prawie 1,2 miliona złotych)! Na Race Extreme potrzeba jeszcze więcej...
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 22.03.2009