Al Melling to jedna z najważniejszych osób w historii współczesnej motoryzacji, ale jednocześnie jedna z mniej znanych, w pełni załużonej opinii wielu istny guru w temacie spalinowych jednostek napędowych wszelkiego rodzaju. Melling po raz pierwszy zetknął się z silnikami już w latach dziecięcych, a jego kariera rozpoczęła się w 1964 roku gdy w wieku zaledwie 20 lat podpisał umowę z pewną japońską firmą. Wkrótce potem założył w angielskim Rochdale w hrabstwie Lancashire własną firmę konsultacyjną Melling Consultancy Design. Od tego czasu pozostawał jako wolny strzelec na usługach firm z całego świata, z którymi często wiązała go poufna umowa nakazująca milczenie.
Wśród klientów Mellinga znalazły się między innymi Volkswagen, BMW, Rolls-Royce, General Motors (V10), TVR (V8 i początkowe projekty rzędowej "szóstki"), Jaguar (V12 pozwalające wygrać maraton Le Mans w 1988 i 1990 roku), Porsche, Ferrari oraz Lamborgihni. MCD brało udział przy projektowaniu, testach i budowie silników do motocykli, samochodów i ciężarówek aż po samoloty, łodzie, a nawet lokomotywy i bolidy Formuły 1. Na całym świecie z silnikami Anglika porusza się blisko 10 milionów pojazdów, a aktualnie jest produkowanych około 40 modeli samochodów, które wyposażono w jednostki opracowywane przez MCD! Poufny charakter większości prac sprawił niestety, iż nazwisko Mellinga pozostało znane jedynie wtajemniczonym. Po prawie 40 latach pracy dla innych Melling postanowił stworzyć coś od początku do końca własnego, z czym będzie nieodłącznie kojarzone jego nazwisko. Tak oto z początkiem XIX wieku ruszyły prace nad supercoupe Hellcat, Piekielnym Kocurem.
Genialny konstruktor od samego początku zakładał, iż najlepszą dla niego wizytówką będzie najmocniejszy i najszybszy samochód świata, jaki kiedykolwiek produkowano (w momencie rozpoczęcia prac Volkswagen dopiero zaczynał zmagać się z wprowadzeniem do produkcji Veyronem, a o amerykańskim SSC jeszcze nikt nie słyszał). Kierując się tą jakże prostą myślą stworzono potwora.
Na potrzeby autorskiego samochodu Melling opracował zupełnie nowe, 20-zaworowe V10, którego blok i głowice cylindrów w procesie frezowania (zamiast tradycyjnego odlewu) otrzymano z pojedynczego kawałka aluminium (proces ten ma podnosić nie tylko wytrzymałość konstrukcji, ale również zmniejszać koszty produkcji, do której nie trzeba będzie angażować dodatkowych narzędzi i form odlewniczych). Po wypróbowaniu niemal wszystkich wariantów napędowych silnik umieszczono ostatecznie z przodu za przednią osią, a silnie zmodyfikowaną skrzynię biegów pochodzącą z Corvette z tyłu. Sześciolitrową jednostkę wyposażono w cztery (!) sprężarki, potężny układ zasysania, nie mniejsze chłodnice wody i oleju, wielkie głowice wydechu oraz dwa intercoolery. Znalezienie na to wszystko miejsca pod maską nie było łatwe. Dlatego też całe V10 zintegrowane z układem przenoszącym napęd zamontowane jest na sztywno możliwie nisko i daleko od przedniej osi jako element samonośny, a rura reakcyjna prowadząca wał napędowy pracuje jednocześnie jako element podstawy podwozia. Melling przyznaje, że rozwiązanie takie z pewnością nie podniesie komfortu podróżowania, ale klienci zainteresowani tego typu samochodem nie powinni mieć nic przeciwko dodatkowym hałasom czy wibracjom dochodzącym spod maski, a wręcz przeciwnie.
Hellcat trzyma się na spawanej, aluminiowej, rurowej ramie wspartej płaską podłogą z włókien węglowych i Kevlaru oraz strefami kontrolowanego zgniotu z przodu i z tyłu. Elementy w pełni niezależnego zawieszenia wykonano z odlewów ze stopów magnezu oraz stali (ramiona i wsporniki). Większość paneli nadwozia, drzwi oraz dyfuzor wykonano z włókien węglowych. Na pokładzie nie znajdziemy radio czy klimatyzacji, a kierowca może zapomnieć o wszelkich mechanizmach i urządzeniach wyręczających go w ekstremalnych sytuacjach. Dzięki tym podobnym wyrzeczeniom masa samochodu nie przekracza 1200 kilogramów.
Poczwórnie doładowane V10 rozwija moc około 1200 KM i moment obrotowy 1190 Nm (stosunek mocy do masy to 1:1)! Hellcat jest w stanie rozpędzić się do 100 km/h w jakieś 2,8 sekundy, a teoretyczna prędkość maksymalna sięga 380 km/h... na przedostatnim biegu! Na szóstym biegu supercoupe rozpędza się na papierze do... 473 km/h! Sam Melling przyznaje jednak, iż rzeczywista prędkość maksymalna sięga około 370 km/h. Co ciekawe auta nie wyposażono w nieodłączny w tym podobnych przypadkach spoiler z tyłu, a nawet jego namiastkę - twórca po prostu... nie pała do tego typu rozwiązań zbytnią sympatią.
Pierwszy, jeżdżący prototyp z V10 ryczącym spod maski był gotowy już w maju 2006 roku. Drugi, aktualny prototyp Hellcata (prawdopodobnie ewolucja pierwszego, czyli fizycznie to samo auto) pojawił się premierowo w lutym 2007 roku, siedem lat po rozpoczęciu prac nad samochodem. Ogólne linie pojazdu zostały zachowane z pierwowzoru, ale całe nadwozie uległo gruntownym zmianom. Coupe otrzymało nowy przód, nową maskę silnika z potężnymi otworami, liczne wyloty powietrza po bokach i tylko nieco zmodyfikowany tył. W tym czasie firma przyjęła już dwa zamówienia z Texasu, a zatrudniając 10 osób do ręcznej budowy auta mogła dostarczyć gotowy samochód w ciągu 12 miesięcy. Auto miało trafić do pierwszych właścicieli jeszcze przed grudniowymi świętami, do których załoga miała zostać powiększona do 30 osób, a budowa samochodu skrócona do pięciu miesięcy. Cenę jednego egzemplarza skalkulowano na 185 tysięcy funtów, a rocznie w Wielkiej Brytanii miało powstawać maksymalnie 50 sztuk pomalowanych w dowolnym kolorze wybranym przez klienta... o ile byłby nim srebrny. Amerykańskie Roush Industries miało z kolei produkować na rynek USA nawet 100 sztuk miesięcznie.
W roku 2007 Hellcat GT1 miał pojawić się w 24-godzinnym wyścigu Le Mans, a równolegle miała zostać uruchomiona dedykowana marce seria wyścigów w USA. GT1 miał być napędzany pozbawionym doładowania V10, który wiedziałby naturalną moc około 620 KM i moment obrotowy 550 Nm.
Pierwotne plany niestety trzeba było dość szybko zweryfikować, a premiera Hellcata została przesunięta aż na 2012 rok. W ofercie nowo założonego Melling Sportscars stanowiącego odnogę MCD znalazł się za to mniejszy roadster w stylu retro o nazwie Wildcat napędzany silnikiem Corvette. Auto jest produkowane na indywidualne zamówienia od końca 2008 roku. W jego ofercie w 2009 roku ma znaleźć się nowe V10 Mellinga, a dla Hellcata nowej dekady przewidziano nowe V12 oraz nowe V8 adresowane do mniej wymagających klientów. Pojazd w produkcyjnej formie ma rozpędzać się do setki w granicach 2,5 sekund, a jego prędkość maksymalna ma znacznie przekraczać 400 km/h. Jeśli tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem ukoronowaniem całego dorobku Ala Mellinga będzie najszybszy i najmocniejszy samochód produkowany seryjnie.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 01.05.2009