Od kiedy tylko w myślach miłośników czterech kółek zaczął wędrować absurdalny pomysł rozliczania limuzyn z ich prędkości maksymalnej, od wtedy zawsze z pierwszą pomocą spieszył Brabus. Firma trudniąca się od końca lat siedemdziesiątych tuningiem samochodów marki Mercedes-Benz już w 1996 roku wylansowała podwójnie doładowaną klasę E, która rozwijała prędkość 330 km/h. W roku 2003 nowa klasa E rozpędzała się już do 350 km/h, a w listopadzie 2006 roku Brabus Rocket bazujący na serii CLS osiągnął rekordowe 366 km/h. Tuner sprawił również, iż prędkości rzędu 330 km/h stały się codziennością nawet dla wielkiego Maybacha 57. Wszystkie te pojazdy łączył wspólny mianownik: podwójnie doładowane V12 w różnych wariacjach.
Sześciolitrowe V12 produkujące prawie 410 KM mocy i 580 Nm momentu obrotowego pojawiło się w koncernie Daimlera już na początku roku 1990 w koncepcyjnym, futurystycznym supercoupe C112. Kilka lat później jednostka na stałe zagościła w limuzynach klasy S oraz klasycznych roadsterach serii SL. W początku kolejnej dekady oferta widlastych dwunastek obejmowała już silniki o pojemności od 5,5 aż do 7,3 litrów, przy czym ten drugi był wariant wyjątkową rzadkością - baza doskonała dla tunerów wszelkiej maści! W sezonie 2003 pojawił się słynny, podwójnie doładowany, 6-litrowy silnik V12 rozwijający 612 KM i kosmiczne 1000 Nm momentu obrotowego (w swoim czasie nie było żadnego produkowanego seryjnie pojazdu, który mógł dorównać temu wynikowi). Jednostka zasiliła klasę S, CL oraz SL i stała się ulubieńcem inżynierów Brabusa, którzy znaleźli sposób na zmieszczenie silnika w limuzynach klasy CLS i E, a nawet w terenówce serii G. Oczywiście 1000 Nm było jedynie punktem wyjścia...
V12 Brabusa w rekordowym modelu Rocket, bazującym na CLS, rozwijała moc 730 KM i maksymalny moment obrotowy ograniczony elektronicznie do 1100 Nm (bez ograniczenia 1320 Nm!). Imponujące 365,7 km/h utrzymywało tunera na szczycie do grudnia 2008 roku. Właśnie wtedy pojawiło się 750-konne M5 Hurricane RS od G-Power. Najszybsze BMW świata rozwinęło prędkość 367,4 km/h. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy w styczniu 2009 roku Jaguar zmodyfikowanym aerodynamicznie i technicznie, 520-konnym modelem XF-R osiągnął na Bonneville Salt Flats aż 363,3 km/h. Odpowiedź Brabusa na nową rzeczywistość okazała się miażdżąca - na salon samochodowy we Frankfurcie jesienią 2009 roku przygotowano zupełnie nową klasę E (generacja W212) wyposażoną w jeszcze mocniejsze V12!
Tym razem tuner z Bottrop nie poszedł na żadne kompromisy, a to, co z tego wynikło mogłoby z równym powodzeniem opuścić hangary słynnej Strefy 51. Bojowy zestaw nadwoziowy to nie tylko, poprawiające aerodynamikę i przepływ powietrza chłodzącego trzewia machiny, nowe pasy zderzaków, dyfuzor i ospoilerowanie. To również dodatkowe wloty powietrza, poszerzane nadkola (E urósł w "barach" o 36 mm) oraz karbonowe osłony tylnych kół, niwelujące wszelkie zawirowania powietrza w ich okolicach. Znaczenie tych wzbudzających kontrowersje nakładek jest na tyle wielkie, iż producent nadał im nawet specjalną nazwę - Speed Spads (w wolnym tłumaczeniu "wodospady prędkości").
Pod maską limuzyny bazującej na zwykłym E 500 w miejscu wątłego, 388-konnego V8 wylądowało mocarne, podwójnie doładowane V12 rozwiercone z 5,5 do 6,3 litrów. Silnik poddano jeszcze poważniejszym modyfikacjom, niż w przypadku V12 pakowanych do modeli klasy CSL, C i S, a wśród najważniejszych można wymienić przeprogramowanie ECU, zamontowanie nowych, kutych tłoków, korbowodów, specjalnie wzmocnionego wału korbowego, nowych wałków rozrządu, głowic cylindrów oraz nowych turbin i intercoolerów. Efekt: 800 KM mocy i 1420 Nm momentu obrotowego! Tuner zdecydował jednak, iż do codziennego użytkowania w pełni wystarczy 1100 Nm (ograniczenie elektroniczne), które poprzez 5-stopniowy automat oraz zblokowany w 40 procentach mechanizm różnicowy lądują na tylnej osi. Do zestawu dołączono obniżone i utwardzone zawieszenie z nowymi stabilizatorami i możliwością regulacji nie tylko wysokości, ale i stopnia tłumienia, efektywniejszy układ hamulcowy (z przodu 12-tłoczkowe zaciski i tarcze o średnicy 380 mm, z tyłu 6-tłoczkowe zaciski i tarcze 360 mm) oraz czarne, 19-calowe felgi Monoblock Q ze stopów aluminium wraz ze specjalnym ogumieniem opracowanym przez Pirelli i Yokohamę.
Na czysto wyczynowym charakterze auta nie ucierpiało wnętrze, a wręcz przeciwnie. Brabus doprawił je nową, czarną tapicerką, aluminiowymi pedałami, firmowymi logotypami oraz podświetlanym na czerwono prędkościomierzem wyskalowanym aż do 400 km/h.
Czwarta generacja E V12 za sprawą elektronicznego kagańca będzie rozpędzała się "zaledwie" do 350 km/h. Lawina momentu obrotowego sprawi, iż po 3,7 sekundach na zegarze prawie 2-tonowej machiny zobaczymy 100 km/h, a po niespełna 10 już 200 km/h. Bez elektroniki dbającej o zachowanie wstrzemięźliwości (i dojechanie do celu na oponach w jednym kawałku) limuzyna ma rozwijać prędkość rzędu 370-380 km/h!
Brabus przeprowadzi ręczną operację wszczepienia 800-konnego V12 tylko na 10 egzemplarzach klasy E. Największą karierę medialną zrobi zapewne ten pierwszy, który został wydelegowany na premierowy pokaz na 63 Internationale Automobil Ausstellung we Frankfurcie (17-27 września). Cena każdego (bez podatków i opłat krajowych) będzie sięgała prawie 500 tysięcy euro - przeszło 2 miliony złotych!
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 13.09.2009