Bogobojne, "zielone" Ferrari. Brzmi jak herezja? A jednak - to prawda. Nie należy jednak popadać od razu w panikę i rwać włosów z głowy. Koncern Ferrari podchodzi do tematu hybrydy łagodnym zakrętem, nie tracąc nic z tego, co czyni jego samochody wyjątkowymi. Może poza małym szczegółem - Włosi nie mogli oprzeć się dosłowności i manifestacyjnie oblali swoje dzieło wiadrem soczystej, zielonej farby. Tak właśnie, w wielkim skrócie, przedstawia się eksperymentalne 599 HY-KERS Vettura Laboratorio ("HY" jak hybryda, "KERS" jak system odzyskiwania energii kinetycznej - Kinetic Energy Recovery System i w końcu "vettura laboratorio", czyli z włoskiego "samochód doświadczalny"), przygotowane na 80 salon samochodowy w Genewie, otwarty w dniach 4-14 marca 2010.
Pod maską 599 HY-KERS spotkamy starego znajomego, 6-litrowe V12 produkujące 620 KM i na pierwszy rzut oka możemy nie znaleźć wiele nowego. Elementy układu hybrydowego, ukryto pod podłogą samochodu (litowo-jonowe baterie) i z tyłu, tuż za skrzynią biegów z tyłu, dzięki czemu nie poświęcono ani litra przestrzeni pasażerskiej i bagażowej. Kolejny plus tego rozwiązania to obniżony środek ciężkości auta. Ferrari chwali się, iż wyposażyło 599 HY-KERS w silnik elektryczny nowego typu. Równie unikatowy, co sam silnik elektryczny ma być jego układ chłodzenia i smarowania.
Trzyfazowy, wysokonapięciowy motor waży 40 kilogramów i połączony jest z 7-stopniową, dwusprzęgłową skrzynią biegów F1, która wcześniej pojawiła się już w modelach California i 458 Italia. Silnik współpracuje bezpośrednio z jednym ze sprzęgieł i działa na dwa główne wały skrzyni biegów, dostarczając stale lub chwilowo moc sięgającą przeszło 100 KM (konstruktorom przyświecał cel produkowana co najmniej 1 KM na każdy dodatkowy kilogram - elektryczny układ napędowy wychyla igłę wagi właśnie o około 100 kg).
Ferrari, korzystając z zeszłorocznych startów w Formule 1, wyposażyło eksperymentalne 599 w generator odzyskujący (konwertujący) energię elektryczną z energii kinetycznej hamowania, nad czym pieczę sprawuje oddzielny moduł elektroniczny. Urządzenie to jest na tyle wszechstronne, iż poza ładowaniem baterii może rozdzielać również prąd na układ wspomagania kierownicy, wspomaganie układu hamulcowego, klimatyzację i pokładowe systemy multimedialne, a także sterować pompą układu chłodzenia. Dodatkowe źródło prądu, mocy i zmiana rozkładu masy mają pozytywnie wpływać na optymalizację wzdłużnych i poprzecznych przeciążeń działających na auto oraz podnosić sprawność układu hamulcowego i poprawiać przyczepność. Zastosowanie silnika elektrycznego i baterii pozwoliło również na eliminację tradycyjnego akumulatora i rozrusznika.
Włosi nie chwalą się niestety osiągami swojego wynalazku, podpowiadając jedynie, iż pozostają one na najwyższym poziomie. Zwracają za to uwagę na emisję dwutlenku węgla, która miałaby spaść aż o 35 procent w cyklu mieszanym w porównaniu do standardowego 599 GTB Fiorano. W przypadku poruszania się z niewielkimi prędkościami emisja ta może spaść do zera - coupe może wówczas toczyć się tylko dzięki mocy produkowanej przez silnik elektryczny. Układ napędowy podobny do tego z 599 HY-KERS mógłby trafić do wszystkich modeli Ferrari napędzanych silnikami 8-cylindrowymi i 12-cylindrowymi bez względu na ich położenie. Czy rzeczywiście trafi? W Maranello przyznają, iż to tylko jedna z możliwych dróg, którą obiorą w przyszłości.
Jak widać nie taki diabeł straszny jak go malują, a to dopiero początek, 599 HY-KERS to tylko część większego programu. W tym samym czasie Ferrari wprowadza do modelu California system Stop&Start, który utnie emisję dwutlenku węgla i spalanie o około 6 procent i zapowiada zmniejszenie do końca 2010 roku korporacyjnej emisji szkodliwego dwutlenku o 40% (30 tysięcy ton) i cząstek stałych o 60%. Realizację tego zakrojonego na szeroką skalę planu, który ogłoszono w roku 2007, rozpoczęto od modeli California i 458 Italia, a już w styczniu 2009 roku na dachu budynku Mechanical Machining pojawiła się instalacja zamieniająca energię promieni słonecznych na energię elektryczną. Zmniejszyła ona w skali roku zapotrzebowanie zakładu na elektryczność o 210 tysięcy kilowatogodzin, a średnia emisja spalin i wielkość spalania modeli marki dzięki nowym technologiom zmalała od 2007 roku o 30%. Projekt ma być sfinalizowany dzięki zwiększeniu instalacji fotowoltaicznej oraz największej we Włoszech fabryce 3-regeneracyjnej, produkującej z jednego źródła elektryczność oraz ciepłą i zimną wodę. W ten sposób zakłady Ferrari z energetycznego punktu widzenia staną się samowystarczalne.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 06.03.2010