Eksperymenty stylistyczne francuskiego Renault pokroju Vel Satisa wielkości nosorożca, Avantime'a, któremu na tyle usiadł słoń czy osadzonego w bliżej nieokreślonej czasoprzestrzeni, koncepcyjnego Ondeliosa mogły przyprawić nie jednego wielbiciela marki jeśli nie o siwiznę, to przynajmniej o przedwczesne wymarcie sporej kolonii szarych komórek. Oczywiście odważne poszukiwania nowego stylu się chwalą, ale jak widać na powyższych przykładach nie zawsze wychodzą na dobre. Modele te zapisały się w historii marki raczej ciemnymi kartami, a z tym podobnych turbulencji firma wyszła głosząc pieśni o miłości i wewnętrznej harmonii. Na tę drogę wprowadził ją zespół pod przewodnictwem Laurensa van den Ackera. Holender w marcu 2010 roku objął stanowisko wiceprezydenta oddziału stylistycznego koncernu, a latem obwieścił światu swoje pierwsze dzieło. Oto DeZir, skondensowane pierwiastki pożądania jako wizerunek Renault przyszłości.
Na początek pytanie czy powinniśmy ufać van den Ackerowi, którego nazwisko zapewne niewiele nam mówi? Aby rozwiać wszelkie wątpliwości najlepszej przywołać najbardziej światłe projekty, do których Holender przykładał rękę. Na liście tej znajdziemy między innymi Bugatti EB110 oraz koncepty Nagare, Ryuga i Hakaze, które w ostatnich latach przyciągały zwiedzających salony samochodowe go stoisk Mazdy. Czy trzeba dodawać coś więcej?
Nowe oblicze Renault, które otwiera DeZir, to cykl aż sześciu konceptów, mających odzwierciedlać cykl życiowy człowieka. Według Francuzów składają się na nie kolejno: pierwsza miłość, poznanie świata, założenie rodziny, zdobycie pracy, rozrywka oraz zdobyte w całym tym czasie mądrość i doświadczenie. Maszyna mająca ucieleśniać głębsze uczucie łączące dwoje ludzi mieni się pastelową czerwienią i bielą, srebrnym przepasaniem tchnącym Audi R8, falującymi liniami, gęsią skórką i zerową emisją dwutlenku węgla.
Stylistom pod przewodnictwie van den Ackera przyświecały trzy hasła: prostota, zmysłowość i ciepło. Realizację tych założeń ma uprościć powierzenie zaprojektowania każdego z konceptów zamkniętej grupie pracowników marki, którzy w przypadku modelu DeZir inspirowali się ruchem płynów. Najlepiej widać do w środku, gdzie fotele kierowcy i pasażera, podświetlane na czerwono, zamknięto w jedną, falującą powierzchnię, łączącą w domyśle zakochanych. Całość ma sprawiać wrażenie... podróżowania na chmurce. Drzwi od strony kierowcy wykończono czerwoną skórą, a od strony pasażera białą. Harmonię uczuć reprezentują również drzwi, które unoszą się do góry, ale w przeciwnych kierunkach - te od strony kierowcy odchylają się do przodu, a od strony pasażera do tyłu, nawiązując razem do filozofii jin-jang. Auto pozbawiono tylnej szyby i lusterek - ich miejsce zajmują szerokokątne kamery.
Wyróżnione w nazwie projektu "Z" odnosi się do wymyślonej przez Renault serii ZE, pod szyldem której producent ukrywa swoje elektryczne projekty ("zero emission"). DeZir posiłkuje się umieszczonym centralnie silnikiem elektrycznym o mocy 150 KM i momencie 226 Nm, który czerpie energię z litowo-jonowych baterii o pojemności 24 kWh i poprzez aktywny mechanizm różnicowy wprawia w ruch tylne koła. Baterie chłodzone są powietrzem kierowanym przez szeroki wlot z przodu, a także otwory po bokach. Na jednym ładowaniu, które w przypadku tradycyjnego gniazdka trwa 8 godzin, możemy przebyć do 160 kilometrów. Po podłączeniu się pod trójfazowe źródło o napięciu 400V baterie do 80% pojemności załadujemy w 20 minut. Renault przewidziało również szybką wymianę baterii, którą umożliwia technologia o wymownej nazwie Quick Drop oraz system odzyskiwania energii kinetycznej z hamowania, który działa na tej samej zasadzie, co znany z Formuły 1 KERS, dostarczając zastrzyki mocy poprzez przycisk na kierownicy.
Koncept nastawiony na oszczędność masy może pochwalić się kevlarowym nadwoziem, opracowanym we współpracy z G Stuio i osadzonym na rurowej, stalowej ramie, którą wzorowano na wyścigowym Megane Trophy. Efekt to tylko 830 kilogramów i współczynnik oporu powietrza na poziomie 0,25. Na wyczynowym Megane Trophy wzorowano również oparte na podwójnych wahaczach zawieszenie, któremu towarzyszą tarcze hamulcowe o średnicy 356 mm i 6-tłoczkowych zaciskach przy każdym z kół. Prędkość maksymalna auta sięga 180 km/h, a rozpędzenie się do 50 km/h zajmuje 2 sekundy. Rozwinięcie dwukrotnie większej prędkości to kwestia 5 sekund. DeZir nie ma być przy tym niemy - nad udźwiękowieniem maszyny, a jednocześnie przyszłych elektrycznych modeli Renault, pracowano we współpracy z powstałym w 1969 roku, renomowanym IRCAM (Institut de Recherche et Coordination Acoustique/Musique).
Renault DeZir, który w początkowej fazie nosił oznaczenie Z24, zadebiutował na paryskim Mondial de l'Automobile w październiku 2010 roku. Na kolejnych, wielkich wystawach dołączy do niego pięć innych konceptów, które wspólnie mają utworzyć tęczę. Numer dwa ma nosić się na pomarańczowo, a numer trzy na żółto.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 11.11.2010