Unikatowe modele Ferrari, robione i przerabiane na specjalne zamówienia, to domena sułtana Brunei i garstki najbogatszych kolekcjonerów rozsianych po całym świecie. Zbiory samochodów w Brunei, unikatowe w skali całej kuli ziemskiej, pozostają niestety w ukryciu i jedyne informacje na ich temat ograniczają się do nielicznych przekazów i jeszcze mniej licznych fotografii. Na szczęście nie tylko sułtan Brunei zamawia Ferrari szyte na miarę.
W okolicach 2003 roku na zainwestowanie w takie właśnie przedsięwzięcie zdecydował się James Glickenhaus, amerykański reżyser i scenarzysta filmowy, przedsiębiorca i miłośnik klasycznych samochodów wyścigowych. Glickenhaus odważył się na poświęcenie najnowocześniejszego tamtym czasie i najcenniejszego modelu z oferty Ferrari, super coupe Enzo. Maszynę oddano w ręce studia Pininfarina, w którym miała zostać pozbawiona oryginalnej karoserii i ubrana w zupełnie nowe poszycie, nawiązujące kształtami do wyścigowych prototypów z lat sześćdziesiątych XX wieku. Szczególnie ważne były tu dwa modele z 1968 roku, posiadane przez Glickenhausa: prototyp 330 P4 oraz 412P, oba zaprojektowane z myślą o podboju wyścigów długodystansowych z 24-godzinnym Le Mans na czele. Cel był prosty: połączenie najpiękniejszego, zdaniem kolekcjonera, Ferrari z historii z najbardziej zaawansowanych technicznie. Bez popadania w styl retro: nowe dzieło miało wyglądać jak na XXI wiek przystało.
Cały projekt od samego początku utrzymany był w ścisłej tajemnicy, a pierwsze informacje na jego tematu ujawniono dopiero na początku 2006 roku, na kilka miesięcy przed ukończeniem samochodu. W ciągu kilku lat pracy zaprojektowano i wyprodukowano ponad dwieście zupełnie nowych części, a całkowitemu przeobrażeniu uległa nie tylko karoseria Enzo, ale również jego wnętrze. Z projektu zniknęły znane z modelu bazowego, ostre linie, których miejsce zajęły zaokrąglone kształty przypominające klasyczne P4, do którego nawiązują również liczne detale, jak przedni i boczne wloty powietrza oraz zintegrowany spoiler. Przed ukończeniem maszyna spędziła niezliczone godziny na testach w tunelu aerodynamicznym oraz w terenie, a na każdym etapie jej powstania obecny był przyszły właściciel. Na cały projekt łaskawie spojrzało Ferrari, które pozwoliło na firmowanie całości własną marką. Drogowe coupe nazwano P4/5 by Pininfarina. Nieoficjalnie mówi się, że całość kosztowała skromne cztery miliony dolarów.
We wnętrzu auta elementy karbonowe oraz fotele zostały obszyte skórą. Wśród instrumentów pokładowych znalazł się między innymi iPod Nano oraz system GPS. Kabinę ochrania pełna klatka bezpieczeństwa, a drzwi unoszą się go góry niczym skrzydła motyla, co wiązało się z opracowaniem nowego mechanizmu mocowania. Z tyłu straszą umieszczone wysoko dwie białe rury wydechowe. Nie ma się jednak czego bać: załączane są one dopiero przy wyższych prędkościach, nie siejąc spustoszenia podczas zwykłego ruchu ulicznego, kiedy to używany jest zwykły układ wydechowy z końcówkami zintegrowanymi z dyfuzorem.
W stosunku do bazowego Enzo samochód jest krótszy, niższy, bardziej opływowy, lżejszy aż o prawie 270 kilogramów i porusza się na szerszych oponach. Układ napędowy pozostał z grubsza nietknięty. W roli głównej mamy tu umieszczone centralnie, wolnossące V12 o pojemności prawie sześciu litrów, z którego płynie 660 koni mechanicznych oraz blisko 660 niutonometrów. Napęd na tylną oś przenosi sekwencyjna skrzynia o sześciu biegach. Znacznie mniejsza masa własna i nowa aerodynamika zapewniają P4/5 jeszcze lepsze osiągi: podczas testów na oddalonym o czterdzieści kilometrów od Paryża testowym torze Centre d'Essais et de Recherche Automobile de Mortefontaine - CERAM, należący od 2003 roku do koncernu Pininfarina - rozpędzono się do około 325 kilometrów na godzinę, a teoretyczna prędkość maksymalna sięga aż 375 km/h! Przyspieszenie od zera do stu kilometrów na godzinę zajmuje tylko trzy i pół sekundy.
Model P4/5 pokazano po raz pierwszy publicznie latem 2006 roku przy okazji konkursu elegancji Pebble Beach w USA, a kilka tygodni później wystawiono go na widok na salonie samochodowym w Paryżu. Właściciel porusza się nim regularnie po ulicach stanu Nowy Jork, a także po innych częściach świata.
Premiera P4/5 wywołała duże poruszenie i stała się jednym z pretekstów do uruchomienia przez Ferrari fabrycznego programu budowy pojedynczych samochodów na indywidualne zamówienia, które wyróżniałyby się przede wszystkim nowymi projektami karoserii. Prawa do kształtów P4/5 pozostały w rękach Glickenhausa i Pininfariny, a wspólna pasja oraz zaplecze finansowe i technologiczne przerodziły się wkrótce w nowy projekt: wersję wyścigową! Z torowym P4/5 Competizione, które było gotowe w roku 2011, Ferrari nie miało już nic wspólnego, a samochód powstał na bazie Ferrari 430 Scuderia pod nowym szyldem: Scuderia Cameron Glickenhaus, w skrócie SCG. Stale modernizowane P4/5 Competizione stało się stałym bywalcem 24-godzinnego wyścigu na Nürburgring Nordschleife, a SCG przeobraziło się w ciągu kilku lat w pełnoprawnego producenta samochodów sportowych i wyścigowych własnego projektu.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Pierwsze opracowanie: 18.08.2007
Ostatnia aktualizacja: 14.04.2021