Po dwóch wygranych z rzędu w roku 2007 i 2008 w klasie GT1 w 24-godzinnym wyścigu Le Mans brytyjski Aston Martin przełączył się na najszybszą, prototypową klasę LMP1. W grupie GT1, której samochody bazują na modelach produkowanych seryjnie, wystawiał coupe DBR9. Samochód napędzany był 6-litrowym silnikiem V12, bazującym na jednostce drogowego DB9. Z tego samego silnika korzystał startujący równolegle, prototypowy model Loli, który posłużył jako punkt wyjścia dla ścigacza LMP1 ze znaczkiem Aston Martina na masce i szansą na wygraną w klasyfikacji generalnej. Angielska marka w Le Mans wygrała tylko raz - w 1959 roku modelem DBR1/300, który prowadził Carroll Shelby i Roy Salvadori. W latach osiemdziesiątych startowała z C-grupowymi prototypami Nimrod i AMR1 i sprzedawała silniki innym zespołom, ale bez większych sukcesów.
Wyścigowy prototyp Aston Martina i Loli, w którego opracowaniu uczestniczyło również Prodrive, pojawił się na starcie Le Mans w 2009 i 2010 roku, za każdym razem w trzech egzemplarzach. Najszybsze i najmniej zawodne z nich ukończyły wyścig najpierw na czwartym, a potem na szóstym miejscu. W roku 2009 model zdobył również mistrzostwo LMP1 w Le Mans Series, a w sezonie 2011 wygrał kilka eliminacji w American Le Mans Series. Już wtedy Aston Martin Racing miało do dyspozycji zupełnie nowy model klasy LMP1, któremu przy pomocy internautów dano na imię AMR-One.
Nowa maszyna, spełniająca sumiennie punkty w zmienionym regulaminie Automobile Club De L'Ouest na rok 2011, odróżniała się od swojego poprzednika pod każdym względem i została zaprojektowana prawie od zera. Prace prowadzono przede wszystkim w siedzibie działającego od blisko siedmiu lat Aston Martin Racing w Banbury, a w przygotowaniu samochodu po raz kolejny uczestniczyło Prodrive. Samochód zbudowano wokół nowego, karbonowego kadłuba, wyposażono tym razem w otwarte nadwozie z "płetwą" i uzbrojono w nowy silnik, zbudowany specjalnie z myślą o wyścigach. Nadwozie opracowano z wykorzystaniem metod CFT (komputerowej mechaniki płynów) i przy współpracy brytyjskiego Totalsim.
Aston Martin pozostał przy silniku benzynowym, ale zmiany w przepisach sprawiły, iż widlastą dwunastkę porzucono na rzecz rzędowego, sześciocylindrowego silnika z doładowaniem, podczas gdy konkurencja korzystała głównie z V8. Pojemność w stosunku do V12 zmalała aż trzykrotnie. Zastosowano bezpośredni wtrysk paliwa, cztery zawory na cylinder, dwa wałki rozrządu i elektronikę Coswortha. Jednostkę ulokowano centralnie jako element konstrukcji nośnej, a dla zwiększenia sztywności zastosowano rurową, stalową ramę. Za przekazanie napędu na tylną oś odpowiadała sterowana pneumatycznie, półautomatyczna przekładnia XTrac zamontowana za silnikiem. Maksymalna moc sięgała 550 koni mechanicznych.
Zawieszenie AMR-One oparto przy każdym z kół na podwójnych wahaczach, regulowanych amortyzatorach Koni typu push-rod oraz dodatkowym układzie sprężyn i amortyzatorów. Z przodu znalazły się również stabilizatory poprzeczne. Tak, jak poprzednio zdecydowano się na ogumienie Michelin i zestaw hamulcowy Brembo z karbonowo-ceramicznymi tarczami o średnicy 380 milimetrów z przodu i 355 milimetrów z tyłu, 6-tłoczkowymi zaciskami i klockami z włókien węglowych. Kute, magnezowe felgi o rozmiarze 18 cali dostarczyło TWS. Kierownicę wspomagała elektronika.
Aston Martin zaplanował zbudowanie sześciu sztuk AMR-One, które miałyby wystąpić w serii Intercontinental Le Mans Cup oraz w wybranych wyścigach, stawiając czoła również zupełnie nowym samochodom Audi i Peugeota z silnikami wysokoprężnymi. Samochód zadebiutował w pierwszych dniach kwietnia na Paul Ricard podczas otwarcia Le Mans Series. Do mety dojechał na ostatnim miejscu, a pokonany dystans nie pozwolił nawet na sklasyfikowanie go w generalce. Aby udoskonalić konstrukcję zrezygnowano z ILMC, gdzie wystawiono stary model na podwoziu od Loli.
Awaryjność AMR-One, nad którym prace rozpoczęto zaledwie siedem miesięcy przed pierwszym startem, zweryfikowała również bardzo boleśnie nadzieje na wygraną w klasyfikacji generalnej w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Na pierwszych testach z powodów problemów z silnikami auta pokonały zaledwie kilkanaście okrążeń. Do wyścigu w czerwcu wystawiono dwie sztuki z numerami 007 i 009. Dla obu występ zakończył się katastrofą. Pierwszy egzemplarz odpadł po zaledwie dwóch okrążeniach, drugi po czterech. Jednocześnie stary model LMP1 w rękach prywatnego zespołu ukończył wyścig na siódmym miejscu.
Żywot modelu zakończył się na dwóch egzemplarzach i zaledwie dwóch startach. Oba podwozia sprzedano wkrótce firmie DeltaWing Racing Cars, która na wyścig Le Mans w 2012 roku przygotowała rewolucyjny prototyp o kryptonimie "Project 56", zrywający całkowicie z konwencjonalnymi rozwiązaniami w tej klasie i zaprojektowany oryginalnie z myślą o amerykańskim IndyCar. Aston Martin Racing ograniczył swój występ do dwóch sztuk Vantage w klasie GT2, a swoje siły w całym sezonie skupił na samochodach GT.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 11.02.2012