Na wiosnę 2008 roku Gumpert Apollo wdał się w przelotny romans z wyścigami samochodowymi, pozwalając jednocześnie na przeprowadzenie na sobie eksperymentu w postaci instalacji hybrydowego układu napędowego. W miejscu fabrycznego, 650-konnego V8 o pojemności 4,2 litrów pojawiło się 3,3-litrowe V8 współpracujące z silnikiem elektrycznym o mocy około 135 KM, w parze z którym generowało jakieś 630 KM. Machinę wystawiono do 24-godzinnego maratonu na osławionym Nurburgring-Nordschleife. Za jej kierownicą zasiadł między innymi Heinz-Harald Frentzen, z którego inicjatywy wszystko się zaczęło. Frentzen do 2003 roku startował przez dziesięć lat w Formule 1 (prawie 160 startów i trzy wygrane).
Hybrydowy Apollo dojechał do mety po ciężkich awariach, pokonując tylko 53 okrążenia, które nie pozwoliły na zmieszczenie się w klasyfikacji końcowej. Ochota na dalsze ściganie szybko minęła, a sam Gumpert pozostał przy przerabianiu Apollo pod kątem regulaminów DMSB, ACO czy FIA GT tylko na specjalne życzenia klientów. Aż do czasu, gdy osoby takie przestały być wyjątkami i stały się regułą. Specjalnie dla nich przygotowano przeznaczonego tylko na tor Apollo R, którego po raz pierwszy pokazano światu na osiemdziesiątym drugim salonie samochodowym w Genewie.
Niemiecka bestia przeznaczona tylko do poruszania się po torach wyścigowych jest jeszcze lżejsza i mocniejsza, niż drogowe Apollo i z jeszcze większą łatwością przyszłoby jej przyklejenie się do sufitu... o ile znalazłby się śmiałek i miejsce do podjęcia takiego wyzwania. Optymalizacja Apollo R, która zamknęła się w 1100 kilogramach suchej masy, objęła przede wszystkim zastosowanie lżejszych kompozytów, lżejszego okablowania, płaskiej podłogi, litowo-jonowego akumulatora oraz bocznych szyb z poliwęglanu (konkretnie: z Makrolonu). Z pokładu zniknął bagażnik oraz niektóre elementy uprzyjemniające podróżowanie. Instrumenty pokładowe ograniczono do minimum, pojawiła się tapicerka z Alcantary, 6-punktowe pasy bezpieczeństwa, system telemetryczny i system przeciwpożarowy.
Podwozie i nadwozie Apollo, który już w szosowej wersji niewiele różni się od rasowych samochodów wyścigowych, nie wymagało drastycznych modyfikacji. Pakiet aerodynamiczny z m.in. szerokim skrzydłem z tyłu widzieliśmy już w podobnej formie w innym wcieleniach modelu. Obniżone i utwardzone zawieszenie z możliwością regulacji stopnia tłumienia i prześwitu w zakresie 40-120 milimetrów otrzymało nową, tytanową belkę skrętną z tyłu. Nadwozie wykonano w całości z włókien węglowych, podwozie o strukturze kanapki z włókien węglowych i aluminium, a zintegrowaną klatkę bezpieczeństwa z karbonu i Kevlaru. Na uzbrojeniu znalazła się między innymi kontrola trakcji z regulacją w zakresie 0-25% i możliwością całkowitego wyłączenia.
Gorące serducho Apollo R to oczywiście podwójnie doładowane V8 o pojemności prawie 4,2 litrów, które przy okazji tego modelu wyposażono w suchą miskę olejową, zachłanniejszy układ dolotowy, przekalibrowany zapłon i wyścigowy układ wydechowy. Poprawiono także wydolność układu chłodzenia silnika i skrzyni biegów, którą operujemy łopatkami przy kierownicy z pominięciem pedału dwudyskowego sprzęgła, którego to pedału po prostu nie ma. Przekazanie napędu na tylną oś odbywa się poprzez przekładnię TT40e i samoblokujący się dyferencjał Torsena. Z przodu i z tyłu pracują wentylowane tarcze hamulcowe o średnicy 378 milimetrów z 6-tłoczkowymi zaciskami oraz 18-calowe felgi ze stopów aluminium ze slickami Michelina. Motor generuje aż 860 koni mechanicznych, co oznacza iż na każdy KM przypada tylko 1,28 kilograma - rekord w dotychczasowej karierze Apollo. W zależności od ustawień skrzyni biegów samochodów może rozpędzić się do prawie 310 km/h, a na przyspieszenie od zera do 100 km/h potrzebuje tylko 2,9 sekund.
Maszyna ozdobiona wizerunkiem gryfa powstała, podobnie jak Pagani Zonda R, bez poszanowania regulaminu jakiejkolwiek serii wyścigowej, przez co dedykowana jest wyłącznie dniom torowym i imprezom o otwartej formule. Nie wykluczone jednak, że Gumpert pod naciskiem klientów będzie skory do odpowiednich modyfikacji auta, aby mogło zetrzeć się na torze z godnymi przeciwnikami w którymś z seriali wyścigowych, bądź takie próby podejmą sami klienci, jak to bywało już nie raz w przeszłości.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 29.04.2012