Supercoupe Diablo, które zadebiutowało w Monte Carlo w styczniu 1990 roku, przez całe lata dziewięćdziesiąte stanowiło trzon oferty marki Lamborghini, niejednokrotnie ratując ją przed upadkiem. Włoski zakład przetrwał między innymi dzięki licznym edycjom specjalnym i użyczaniu bazy technologicznej na potrzeby projektów innych marek. Czas płynął jednak nieubłaganie i już w 1997 roku podjęto poważne kroki ku wprowadzeniu na rynek następcy Diablo.
Nowy model o nazwie Kanto z karoserią od Zagato został kilka razy przyłapany przez samochodowych paparazzi na testach, a w maju 1998 roku roku, w trzydzieste piąte urodziny marki, pokazany został na wewnętrznej prezentacji. Kilka miesięcy później w Sant'Agata Bolognese zawitała delegacja zarządu Volkswagena, który dopiero co zakupił Lamborghini i włączył je pod skrzydła Audi. Kanto nie przypadło Niemcom do gustu. Projekt anulowano, a zastrzyk gotówki przeznaczono na zmodernizowanie zakładów firmy i opracowanie następcy Diablo od nowa. Okazał się nim model Murcielago, który zadebiutował we wrześniu 2001 roku podczas "Dni Lamborghini" w siedzibie firmy i w Bolonii.
Diablo siłą rzeczy musiało utrzymać się na rynku kilka lat dłużej, niż początkowo zakładano. Już w 1999 roku cała seria, od bazowego coupe VT, poprzez roadstera po odmianę SV przeszła gruntowną modernizację. Z auta zniknęły chowane reflektory, przeprojektowano wnętrze z deską rozdzielczą, przygotowano nowe felgi, poprawiono pracę elektroniki, hamulców, zawieszenia, silnika i udoskonalono proces produkcji. Moc silnika sięgnęła 530 koni mechanicznych, dzięki czemu rozwinięcie 100 km/h zajmowało niecałe cztery sekundy.
Pierwsze wcielenie Diablo napędzane było widlastą dwunastką o pojemności 5,7 litrów i mocy 492 koni mechanicznych, która lądowała na tylnej osi. Model VT dysponował napędem na wszystkie koła, na który pewnego rodzaju antidotum było odchudzone SV z jedną osią połączoną z silnikiem. W roku 2000 Diablo zmieniło się po raz ostatni, zarówno z zewnątrz, jak i w środku, starając się dotrzymać kroku konkurencji i zamaskować wszelkie zmarszczki.
Odświeżony model nosił wymowne oznaczenie 6.0 odnoszące się do pojemności powiększonego silnika. V12 rozwarte pod kątem 60 stopni z czterema, napędzanymi łańcuchem wałkami rozrządu i czterema zaworami na cylinder rozwijało przy 7,1 tysiącach obrotów na minutę 550 koni mechanicznych (na rynku amerykańskim 540 KM). Motor charakteryzował się wielopunktowym, sekwencyjnym wtryskiem paliwa, zmiennymi fazami rozrządu, aluminiowym blokiem i aluminiową głowicą cylindrów, odchudzonym wałem korbowym i tytanowymi korbowodami. Połączono go z nowym układem wydechowym z systemem regulowania głośności ENCS (Exhaust Noise Control System) i pięciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Na rozpędzenie się do 100 km/h potrzeba było tylko 3,95 sekund, a prędkość maksymalna sięgała 330 km/h.
Moc silnika przekazywana była na wszystkie, niezależnie zawieszone koła poprzez sprzęgło lepkościowe oraz przedni i tylny dyferencjał z opcją zmiany przełożenia skrzyni rozdzielczej. W każdym rogu auta znalazły się sterowane elektronicznie amortyzatory, nowe felgi ze stopu magnezu o średnicy 18 cali i wentylowane tarcze hamulcowe z ABS'em firmy Lucas. Tarcze z przodu miały 355 milimetrów średnicy, z tyłu 335. W porównaniu do Diablo z roku 1999 usztywniono także podwozie i zwiększono rozstaw kół z przodu i z tyłu.
Diablo od samego początku budowano na rurowej ramie przestrzennej ze stali, wspomaganej panelami z włókien węglowych. W ostatniej serii niemal z całości z karbonu wykonywano także karoserię (poza drzwiami, wykonanymi ze względów bezpieczeństwa z aluminium i stalowym dachem, będącym częścią struktury nośnej). Z zewnątrz model 6.0 odbiegał od swoich poprzedników przede wszystkim projektem przedniej części nadwozia, za który odpowiadał Luc Donckerwolke. Za dopłatą dostępny był m.in. tylny spoiler. Przeprojektowano także wnętrze, zmieniając pozycję foteli i dźwigni zmiany biegów. W środku pojawiły się nowe zegary i przybyło szlachetniejszych materiałów, obić ze skóry, detali z aluminium i włókna węglowego w postaci tunelu środkowego. Wyposażenie seryjne objęło między innymi nową klimatyzację.
Prototypowa sztuka 6.0, pozbawiona silnika, ale z wykończonym wnętrzem zawisła na kilka lat na ścianie Muzeum Lamborghini, po czym na tej zaszczytnej pozycji zastąpiło ją Murcielago. Pomarańczowy samochód z czarnym wnętrzem sprzedano w 2010 roku na aukcji w Monterey za 44 tysiące dolarów. Za nowości Diablo kosztowało 211 tysięcy "zielonych", a za dodatkowe tylne skrzydło trzeba było dopłacić aż 4,5 tysiące dolarów.
Diablo 6.0 powstało w około 340 egzemplarzach, a na pożegnanie modelu Lamborghini przygotowało jeszcze jedną, ostatnią edycję: 42 sztuki Dialbo 6.0 SE. Samochód, który zadebiutował w marcu 2001 roku w Genewie wyróżniał się lakierami Elios Gold i Eklipsis Maroon, poziomem wyposażenia i wykończenia oraz mocą silnika podniesioną do 575 koni mechanicznych. Według oficjalnej wersji wydarzeń produkcja Diablo zakończyła się na 2898 egzemplarzach.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 18.11.2012