W roku 1908 zakłady Opla dołączyły do niemieckich producentów, których przyciągnęło prestiżowe Grand Prix Francji. Carl Jörns, najlepszy kierowca ekipy z Rüsselsheim, dojechał do mety na miejscu szóstym. W wyścigu zorganizowanym w okolicy Dieppe wygrał Mercedes, a dwa ostatnie stopnie podium zajął Benz. Pięć lat później Opel przygotował kolejne, wyścigowe modele, którymi startował w wyścigach krajowych, zawodach u swoich sąsiadów, a także w Wielkiej Brytanii.
Nowe automobile wyróżniały się przede wszystkim nowoczesnymi silnikami o pojemności czterech, a później prawie czterech i pół litrów z wałkiem rozrządu w głowicy, w których firma po raz pierwszy zastosowała po cztery zawory na cylinder. W roku 1914 do Grand Prix Francji pod Lyonem wystawiono trzy sztuki. Dwie nie dojechały do mety, Jörns w trzeciej był dziesiąty. Do tego czasu koncept rzędowego, 4-cylindrowego, 16-zaworowego silnika posunięto znacznie dalej, co doprowadziło do budowy najpotężniejszego samochodu Opla w historii.
Maszyna określana mianem Rennwagen - po prostu "samochód wyścigowy" - ze względu na kolor i rozmiary bardzo szybko zyskała sobie inne imię. "Das grüne Monster" czyli "Zielony Potwór". Do jej napędu służył umieszczony z przodu, czterocylindrowy silnik o pojemności 12,3 litrów (każdy cylinder po ponad trzy litry!), który generował moc około 260 koni mechanicznych i moment obrotowy rzędu aż 700 niutonometrów.
Samochód ubrano w opływową, pomalowaną na zielono karoserię z wąskim wlotem powietrza do chłodnicy i zbiornikiem paliwa w kształcie beczki, który posadzono za plecami kierowcy i pasażera. Z czasem także na tył zakładano opływowe poszycie, wydłużając cały pojazd i szukając sposobów na zmniejszenie oporów powietrza. W pokrywie silnika wycięto otwory, przez które ku niebu wychodziły sprężyny szesnastu zaworów - detal, dzięki któremu "Zielony Potwór" jest nie do pomylenia z żadnym innym samochodem. Na zawory i sprężyny działały dźwigienki od spodu, co było kolejnym, nietypowym rozwiązaniem.
Podwozie w postaci drabinowej ramy ze sztywnymi osiami, zawieszonymi na półeliptycznych resorach i amortyzatorach ciernych z hamulcami bębnowymi tylko na tyle było przykładem rozwiązań stosowanych w tym okresie powszechnie. Napęd na tylną oś przekazywano poprzez wał, który razem z silnikiem i skrzynią biegów osłonięto blaszanym, zwisającym nisko podbrzuszem.
Zbudowany w jednym egzemplarzu, ważący dwie tony samochód z powodu wybuchu pierwszej wojny światowej spędził kilka lat w ukryciu, a swoje możliwości pokazał dopiero w pierwszej połowie lat dwudziestych. W roku 1923 Jörns wystartował nim w wyścigu na plaży duńskiej wyspy Fanø. Zajął drugie miejsce. Po roku pojawił się ponownie, tym razem wygrywając. Latem 1925 roku zwyciężył również w wyścigu górskim Schauinsland.
W trakcie licznych występów samochód rozwinął potwierdzoną pomiarami prędkość maksymalną aż 228 km/h. Jak wielki był to wyczyn świadczy fakt, że w roku 1924 oficjalnym rekordem prędkości naziemnej było... 235 km/h. Wynik taki jako średnią z dwóch przejazdów uzyskał Ernest Eldrige w modelu Fiat Mefistofele z 320-konnym, lotniczym silnikiem o pojemności prawie dwudziestu dwóch litrów.
W roku 2012 "Zielony Potwór" dzięki wysiłkom placówki Opel Classic Europe powrócił na kilka demonstracyjnych przejazdów po plaży Fanø. Dwa lata później samochodów obok trzech Opli klasy Grand Prix z 1914 roku pokazał się na imprezie klasyków Grand Prix de Lyon. Zwykłe dni wielka maszyna spędza w ciszy w muzeum Opla w Rüsselsheim.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 17.07.2014