Jonas zszedł pospiesznie po schodach do garażu, przez którego otwartą bramę wpadały jedne z ostatnich promieni zachodzącego Słońca. Na dole stały dwie maszyny, oznaczone trójramiennymi gwiazdami. Podszedł do pierwszego samochodu, czerwonego Mercedes-Benza SS, w którego opracowaniu palce maczał sam Ferdinand Porsche. Oplótł go szybkim spojrzeniem, trzema palcami musnął przednie, lewe nadkole. Przepraszał w myślach, że dziś SS zostanie na swoim miejscu, zostanie zimny i samotny. Gdy odwrócił się do stojącego obok 500 K nie mógł już powstrzymać się przed szerokim uśmiechem. Pojazd powstały pod przewodnictwem Hansa Nibela czekała niespokojna noc.
Fabryka oferowała roadstery, kilka rodzajów kabrioletów, limuzyny i opływowe coupe, Autobanh Kuriery na autostrady, których przybywało z każdym rokiem. Koszt zawsze był podobny: 22 tysiące marek. Mógł skusić się również na samo podwozie, które ubrano by w firmie zewnętrznej. Jonas wybrał dla siebie białego Spezial Roadstera z Sindelfingen, wydatek dodatkowych 6 tysięcy marek. Należał do zaledwie 354 szczęśliwców, których było stać na produkowany do 1936 roku model 500 K. Później zastąpił go jeszcze droższy i mocniejszy 540 K, co tylko trochę drażniło Jonasa. W końcu innym, zbudowanym na specjalne zamówienie 500 K z karoserią coupe, jeździł sam Rudolph Caracciola, niemiecki mistrz kierownicy. Gdyby kiedyś tak spotkali się na drodze - pomarzyć!
Zmarszczył brwi, gdy zobaczył plamę na jednym z dekielków szprychowych kół, mocowanych na jednym gwincie w systemie Rudge. Wyjął białą chustkę, wytarł zabrudzenie i uspokoił myśli. Stał jeszcze chwilę, pełznąc wzrokiem po płynnych liniach majestatycznego auta, pociągniętych jakby jednym ruchem pędzla. Spojrzał na zegarek i siedział już za kierownicą. Rozluźnił koszulę pod szyją, założył skórzane rękawiczki, uruchomił silnik. Wyjechał leniwie z garażu, włączył odbiornik radiowy Telefunken, za który przyszło mu słono dopłacić i jeszcze raz przeprosił SS, tym razem w lusterku wstecznym.
Minął bramę swojej posiadłości, 500 K posłusznie skręcił najpierw w wąską ulicę, a później w szerszą, miejską drogę, na której skupiał uwagę przechodniów. Ośmiocylindrowy, rzędowy silnik o pojemności ponad pięciu litrów i stopniu sprężania zaledwie 5,5:1 mruczał miarowo, mając w zapasie okrągłe 100 koni mechanicznych. Podwójny gaźnik konstrukcji Mercedes-Benza i nowoczesna sprężarka Rootsa nie miały na razie powodów do wysiłku. Po kilkunastu minutach Jonas wyjechał z miasta, kierując się ku kolejnej, mniejszej mieścinie.
Powyżej prędkości 30 km/h, na trzecim biegu, automatycznie załączała się sprężarka, dzięki której moc przy 3400 obrotów na minutę sięgała 160 koni mechanicznych. Dla jak najlepszego przyspieszenia. Jonas zaparł się odruchowo lewą nogą o stopień obok pedałów i dodał gazu gdy tylko droga rozwinęła się przed nim w długą, oświetloną prostą. Producent obiecywał, że samochód rozpędzi się aż do 160 km/h, ale nie miał przeważnie odwagi na weryfikowanie tego w rzeczywistości. Pomijając kilka chłodnych poranków mijającego lata. Albo wieczórów takich, jak ten. Wziął głęboki wdech.
500 K mknął bez wysiłku ze stałą prędkością. W takich sytuacjach przydawał się półautomatyczny nadbieg, wynalazek Maybacha. Przednie koła pojazd miał zawieszone niezależnie, tylny most napędowy wahliwy, wszystko na resorach śrubowych i amortyzatorach ciernych. Ramowe podwozie sprawiało wrażenie pancernego, a jeśli komuś nie wystarczało samo wrażenie mógł zamówić fabrycznie opancerzonego 500 K. Jonas utknął oczami gdzieś daleko na horyzoncie, między linią lasu, a szarzejącymi łąkami, z których właśnie odprowadzano stada krów. Wrócił na sekundę do zegarów na desce rozdzielczej i na chwilę popsuł mu się humor. Co półtora tysiąca kilometrów należało wymienić olej. "Całe dziesięć litrów, mały majątek" - pomyślał.
Po niecałej godzinie dojrzał przed sobą światła miasta. Gdzieś tam czekała Iris. Widywali się od trzech miesięcy. Coraz bardziej zaaferowani sobą nawzajem, coraz bardziej sobie ufający, coraz lepiej się poznający, coraz sobie bliżsi. Coraz bardziej się pożądający. Nie znosił panującego wokół niego przekonania, że powinien znaleźć sobie kogoś z wyższych sfer, kogoś równie majętnego. Nie znosił obskakujących go, a raczej jego pieniądze, karierowiczek i oportunistek. Dlatego pomijał te wątki w rozmowach z Iris, nie zdradzał się niczym, może odrobinę kłamał, gdy nie miał wyboru. Bał się jak może zareagować tego wieczora, gdy okaże się, że nie był szczery. Dodał ponownie gazu, aby uciszyć pomrukiem silnika i uczuciem prędkości swoje obawy.
Wpadł na puste ulice małego miasteczka, zakręcił w prawo, potem w lewo i znowu w prawo. Znalazł się przed jej domem. Tak pędził, a był spóźniony. Stała na schodach w białej sukni, którą podarował jej kilka dni wcześniej. Podarował to złe słowo - aby ją przyjęła musiał użyć mocnych argumentów słownych i siły. Zdziwiła się na widok białego Mercedes-Benza, ale kierowcę poznała od razu. Ani drgnęła na jego widok, choć Jonas przez większość drogi wyobrażał sobie, jak Iris schodzi po schodach, całuje i zabiera ją ze sobą. Ani drgnęła gdy wysiadł i ruszył w jej kierunku. Uciekła wzrokiem gdzieś w bok, jeszcze raz popatrzyła na samochód, a potem na niego. Prosto w oczy. I tak została.
Był ubrany znacznie lepiej, niż zwykle. Otrzepał spodnie z wznieconego ostrym hamowaniem kurzu. Idąc ściągnął rękawiczki i rzucił je za siebie na siedzenie samochodu, na który już się nie oglądał. Przystanął przed schodami na chwilę po czym wszedł ku Iris. Chciał ją przytulić, ale oparła się zaciśniętymi pięściami o jego pierś. Sapnęła rozczulająco. "Nigdy więcej mnie nie okłamuj. Obiecujesz?" - prawie jęknęła. "Nie. Nie obiecuję." - odpowiedział z półuśmiechem. Zanim zdążyła się cofnąć dodał "Przysięgam". Kąciki jej ust powędrowały do góry. Wiedząc, że minie jeszcze chwila, zanim będzie mógł sobie pozwolić na więcej, pocałował ją w policzek i zabrał ze schodów. W samochodzie zebrało się na właściwy pocałunek, po którym 500 K ruszył na rozkaz Jonasa sprężyście przed siebie, połykając kolejne proste, łuki, miesiące i lata ich wspólnego życia.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 28.06.2014