Bentley, który w 1931 roku został przejęty przez Rolls-Royce'a, stanął pięćdziesiąt lat później przed groźbą likwidacji. Auta z uskrzydlonym "B" na masce były na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych tylko kopiami Rolls-Royce'ów, a ich sprzedaż stanowiła jedynie marny ułamek w obrotach całej firmy. Na szczęście zamiast uśmiercenia marki podjęto próbę przywrócenia jej dawnego blasku nowym modelem, w związku z którym można było w końcu mówić o jakiejkolwiek oryginalności.
Pojazdem tym była luksusowa limuzyna Mulsanne, która w 1980 roku wyparła serię T2. Model oparto na mechanizmach Rolls-Royce'a Silver Spirit i wyposażono w 6,75-litrowy silnik V8 o "odpowiedniej mocy przy odpowiednich obrotach". Dwa lata później pojawiła się wersja Turbo, którą ku większym prędkościom pchała turbosprężarka od Garrett AiResearch. Anglicy w dalszym ciągu odpowiadali, że moc jest "wystarczająca", ale tym razem musieli dodać, że jest o połowię większa, niż w wersji wolnossącej. Czyli "wystarczająca plus 50%". Prasa po skomplikowanych kalkulacjach interpretowała to jako wartość dochodzącą do 300 koni mechanicznych.
Mocy z pewnością nie brakowało: krążownik o masie blisko 2250 kilogramów potrzebował tylko 7,5 sekund na rozwinięcie 100 km/h i rozpędzał się do prawie 220 km/h. W roku 1984 ofertę marki uzupełnił mniejszy i tańszy model Eight, a rok później na salonie samochodowym w Genewie zadebiutował samochód uważany przez wielu za pierwszego Bentley'a od dekad, godnego nosić nazwę firmy, założonej przez słynnego W.O. (Walter Owen Bentley). Był nim Turbo R.
W momencie debiutu był to najmocniejszy i najszybszy, seryjnie produkowany samochód drogowy Bentley'a. Litera R w jego nazwie odnosiła się do "roadholding", czyli trzymania się drogi. Tak zdefiniowane auto charakteryzowało się przede wszystkim twardszymi amortyzatorami i sztywniejszymi drążkami w zawieszeniu, szerszym ogumieniem Pirelli P7 na nowych felgach ze stopów aluminium z niemieckich zakładów Ronal, nowymi poduszkami silnika i precyzyjniejszym układem kierowniczym. Dzięki wszystkim zmianom auto przerodziło się z miękkiego Mulsanne Turbo, który uwielbiał żeglowanie po prostych w prawdziwą maszynę do szybkiego połykania zakrętów, oczywiście na miarę swoich rozmiarów i masy. Dodatkowe testy na torze Nardo, przeprowadzane wspólnie ze specjalistami Pirelli, pozwoliły na przeprojektowanie przedniej części karoserii w celu zmniejszenia oporów powietrza i efektu unoszenia.
Wnętrze auta aż po sam sufit wypełniała skóra ze skandynawskich krów, przygotowywana w angielskim Connolly. Przednie fotele były regulowane elektrycznie z pamięcią czterech różnych położeń. Inne udogodnienia obejmowały m.in. tempomat, wspomaganie kierownicy, elektrycznie sterowane szyby, spryskiwacze i wycieraczki przednich świateł i zamek centralny. Wyciszenie stało na poziomie typowym dla Rolls-Royce'a i Bentley'a: o pracy pozornie niemego silnika można było dowiedzieć się jedynie ze wskazań obrotomierza, a największym zmartwieniem dla uszu były dźwięki dochodzące z zawieszenia i świst wiatru.
Sercem maszyny był umieszczony wzdłużnie z przodu, ośmiocylindrowy, widlasty silnik o pojemności 6,75 litrów z dwoma zaworami na cylinder i jednym wałkiem rozrządu. Jednostka rozwijała około 330 KM i co najmniej 540 Nm (wartości orientacyjne - Bentley na temat prawdziwych milczał, choć niemieckie przepisy zmusiły markę do podawania okolic 330 KM właśnie). Napęd na tylną oś przekazywała 3-stopniowa, automatyczna skrzynia biegów od General Motors. Turbo R o masie grubo przeszło dwóch ton rozwijał 100 km/h w imponującym czasie zaledwie siedmiu sekund. Prędkość maksymalną ograniczono do 217 km/h. Z czasem pod maskę trafił nowoczesny wtrysk paliwa Boscha w miejsce gaźników, auto wyposażono w układ ABS i 4-stopniową skrzynię biegów, a zniesienie ograniczenia prędkości maksymalnej pozwalało na przekroczenie 235 km/h.
Turbo R przeszedł największe poprawki w 1995 roku, a na rynku utrzymał się do roku 1998. Pożegnanie się z modelem nie należało do najłatwiejszych i zanim do tego doszło firma wypuściła kilka wersji limitowanych. Już w roku 1995 pojawił się Turbo R Sport z nowymi felgami i Turbo S z unowocześnionym osprzętem silnika i zmodyfikowanym zawieszeniem, który powstał w liczbie nie przekraczającej 100 sztuk. Niedługo później doszedł Turbo RT z silnikiem podkręconym do ponad 400 KM. Całą serię zamknęło 55 sztuk specjalne wykończonego i wyposażonego modelu Turbo RT Mulliner, który dysponował tarczami hamulcowymi o średnicy aż 340 milimetrów i mocą 426 koni mechanicznych.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 02.08.2014