Budujący specjalne samochody dla brytyjskiej rodziny królewskiej Bentley chęć zbudowania kabrioletu na bazie limuzyny Mulsanne zadeklarował już w sierpniu 2012 roku. Wizja majestatycznego spadkobiercy produkowanego w latach 1995-2003 modelu Azure pojawiła się wówczas na pierwszych, oficjalnych szkicach, po czym... ślad po niej zaginął. Samochód miał być pokazany za zamkniętymi drzwiami wybranym klientom marki, ale przed szerszą publiczność nigdy nie trafił.
Kilka miesięcy później w Bentley'u zmieniło się szefostwo, a nowy prezes marki pogrzebał kabriolet na bazie Mulsanne, argumentując rezygnację z projektu marginalnym zainteresowaniem tego typu pojazdem, który miałby sens tylko na niektórych rynkach. W kwietniu 2014 roku na pozycję CEO w zakładach Bentley'a i Bugatti po niecałym roku kierowania rozwojowo-badawczą placówką Audi powrócił Wolfgang Dürheimer. Niedługo później ogłosił, że jest bardzo rozczarowany decyzją swojego następcy i jednocześnie poprzednika oraz przeszło dwoma latami, które minęły od publikacji pierwszych szkiców auta. Mulsanne Convertible miał natychmiast wrócić do życia! Wrócił pod koniec listopada przy okazji salonu samochodowego w Los Angeles jako koncept o nazwie Grand Convertible.
Maszynę, która okres ukrywania się, nieśmiałości i braku wsparcia ze strony twórców ma w końcu za sobą, pokryto w większości błękitnym lakierem Sequin Blue, powstałym oryginalnie na jednym z etapów fabrycznego programu indywidualizacji. Z odcieniem ziemskiego nieba kontrastują maska silnika i rama przedniej szyby w kolorze "żywego srebra" oraz ręcznie wykańczane, kierunkowe felgi. Te ostatnie Bentley wprowadził do swojego repertuaru niecałe dwa miesiące wcześniej razem ze światową premierą limuzyny Mulsanne Speed, której prędkość maksymalna sięga aż 305 kilometrów na godzinę.
Czteroosobową kabinę auta, ręcznie wykańczaną przez rzemieślników z Crewe, wyścielono aż czternastoma rodzajami skóry w najjaśniejszych odcieniach, którą w wielu miejscach połączono niebieską nicą. Skórzanej tapicerce towarzyszy drewno orzechowe, w tym ręcznie wykonane tonneau za tylnymi zagłówkami, otoczone chromowaną listwą i wzmocnione chromowanymi pasami stali. To największy, pojedynczy fragment drewna, jaki znajdziemy w samochodach Bentley'a. Pod spodem można spodziewać się mechanizmu składanego, miękkiego dachu.
Pod względem technologicznym Grand Convertible o długości ponad 5,5 metrów bazuje na modelu Mulsanne Speed, który pokazano we wrześniu na cyklicznej wystawie we Frankfurcie. Oznacza to, że pod maską znajdziemy widlastą ósemką o pojemności 6¾ litra, która dzięki podwójnemu turbodoładowaniu dostarcza 537 koni mechanicznych mocy oraz aż 1100 niutonometrów momentu obrotowego (słownie: tysiąc sto). Przeniesienie napędu na tylną oś realizowane jest za pośrednictwem 8-stopniowego automatu firmy ZF z funkcjami Quickshift, Block Shifting i łopatkami przy kierownicy. W ważącej prawie 2,7 tony limuzynie Speed taka kombinacja pozwala na przyspieszenie od zera do stu kilometrów na godzinę w czasie niespełna pięciu sekund!
Twórcy konceptu Grand Convertible po premierze na salonie samochodowym w Los Angeles, otwartym dla zwiedzających w dniach 21-30 listopada, zaplanowali dla niego wizytę na wystawie sztuki współczesnej Art Basel w Miami. Co potem? Intencje firmy co do przyszłości modelu wydają się oczywiste. Dürheimer: "Nie możemy doczekać się reakcji naszych klientów. Zadbamy o to, aby samochód - o ile tylko wyjedzie na drogi - był wysoce ekskluzywnym, niezwykle limitowanym okazem dla kolekcjonerów."
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 18.11.2014