Podczas wieczoru "cudów" Volkswagena, który poprzedzał otwarcie dla prasy osiemdziesiątego piątego, międzynarodowego salonu samochodowego w Genewie w Szwajcarii mogło się wydawać, że Bentley ma niewiele do pokazania. Po angielskiej marce, która wylądowała pod skrzydłami niemieckiego giganta w 1998 roku spodziewano się w zasadzie tylko odświeżonego Continentala GT. Czyli nuda. I rzeczywiście, przed zgromadzonych dziennikarzy wyjechał Continental GT, ale gdy opuszczał pole widzenia, Wolfgang Dürheimer, prezes zarządu Bentley'a z uśmiechem na twarzy zapowiedział niespodziankę. Wtedy to na scenę wpadło małe, ciemnozielone coupe, koncept EXP 10 Speed 6!
Dlaczego EXP 10? EXP to tradycyjne oznaczenie prototypów i samochodów eksperymentalnych Bentley'a. Cyfra w nazwie to naturalny ciąg dalszy po wyścigowym EXP Speed 8, który doprowadził do wygranej w 24-godzinnym wyścigu Le Mans w 2003 roku oraz koncepcie EXP 9 F z 2012 roku, z którego wyrośnie pierwszy, seryjnie produkowany SUV w historii marki o nazwie Bentayga.
Dlaczego Speed 6? To nazwa sięgająca do korzeni marki i przede wszystkim przedwojennych, dwuosobowych modeli o tym samym oznaczeniu, które napędzane były 6½-litrowymi, rzędowymi silnikami o sześciu cylindrach i mocy dochodzącej do 200 koni mechanicznych. Te imponujące maszyny wygrały dwa razy w 24-godzinnym wyścigu Le Mans, w roku 1929 i 1930, po czym pałeczkę przejęły dużo lżejsze Alfy Romeo.
Coupe EXP 10 Speed 6 jest eksperymentem, ale takim, który może w przyszłości poszerzyć ofertę marki i wpłynąć na kształt innych modeli. W przeciwieństwie do dużego i ciężkiego Continentala GT, o którym trudno mówić w kategoriach samochodu sportowego, sport i osiągi, łącznie z zawstydzającą konkurencję prędkością maksymalną, są tutaj jednymi z najbardziej wyeksponowanych pojęć.
Małe, dwuosobowe auto zbudowano w całości ręcznie. Na zewnątrz i w środku ozdobiono je elementami z miedzi, a kształty karoserii inspirowane były samolotami. Nadwozie w odświeżonym kolorze British Racing Green z dwiema parami świateł z przodu i LED'owymi elipsami z tyłu uzupełniono elementami powstałymi na drodze trójwymiarowego drukowania metali. Nowa technologia pozwoliła na bardzo precyzyjne wykonanie klamek, bocznych otworów wentylacyjnych, końcówek układu wydechowego oraz osłony chłodnicy, za którą skrywa się stylizowana na przedwojenne Bentley'e szóstka.
Na wypełnienie wnętrza nie oszczędzano skóry włoskich zakładów Poltrona Frau w dwóch kolorach, metali i drewna, które znajdziemy w misternie pikowanych drzwiach czy asymetrycznej dźwigni skrzyni biegów. Na szczycie tunelu środkowego znalazł się 12-calowy, dotykowy ekran, któremu towarzyszy cyfrowy wyświetlacz przed kierowcą. Ale nie wszystko wyparła elektronika: obrotomierz pozostał analogowy, a pod przednią szybą posadzono mechaniczny zegarek. Przestrzeń za fotelami z usztywniającą karoserię i broniącą w ograniczonym stopniu dostępu do bagażnika poprzeczną belką zajął uszyty na miarę zestaw bagażowy.
Bentley utrzymuje, że EXP 10 Speed 6 korzysta z nowoczesnego, hybrydowego układu napędowego, który jest na drodze do lądowania w seryjnie produkowanych samochodach marki z pierwszeństwem Bentaygi. Szczegółów firma nie zdradza, podobnie jak rok wcześniej nie zdradzała przy okazji prezentacji konceptu swojej pierwszej hybrydy na bazie limuzyny Mulsanne. Anglicy mówili wtedy o zwiększeniu mocy samochodu nawet o jedną czwartą, zredukowaniu o siedemdziesiąt procent emisji dwutlenku węgla oraz zasięgu w trybie elektrycznym przekraczającym pięćdziesiąt kilometrów. Czy świat byłby gotowy na małego Bentley'a, mającego aż tyle śmiałości?
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 02.03.2015