Gumpert Sportwagenmanufaktur, twórcy bezkompromisowego coupe Apollo o mocy przekraczającej w najmocniejszych wersjach 850 koni mechanicznych, utrzymało się na rynku tylko niecałą dekadę. Firma wprowadziła na rynek swój pierwszy samochód w roku 2005, a dziewięć lat później ostatnim wysiłkiem Rolanda Gumperta i jego zespołu było małe coupe Explosion z napędem na cztery koła, które nigdy nie weszło do produkcji. W ciągu kolejnych miesięcy zakład dopadło widmo bankructwa, a upadłą firmę przejęli inwestorzy z Chin, którzy wcześniej zdobyli markę De Tomaso. Nowe przedsiębiorstwo po restrukturyzacji przemianowano na Apollo Automobil, a jego pierwszym, zupełnie nowym projektem było supercoupe o nazwie Arrow - "Strzała".
Koncept Arrow przed publicznością osiemdziesiątego szóstego salonu samochodowego w Genewie odsłonił 72-letni Roland Gumpert, który zachował pozycję CEO i dyrektora technicznego. Niemiec pracował wcześniej dla Audi, uczestnicząc w najbardziej znanych projektów Audi Sport, a pierwszy samochód firmowany własnym nazwiskiem opracował przy współpracy Motoren Technik Mayer, znanego tunera maszyn spod znaku czterech pierścieni. Arrow otwiera zupełnie nowy rozdział w historii Gumperta, który chce produkować nie tylko super, ale także hipersamochody. Gdzie leży granica? To pojęcie na tyle umowne, że granica jest bardzo płynna - od hybryd o mocy przekraczającej 900 koni mechanicznych po modele spalinowe, które produkują o kolejne kilkaset koni więcej. Arrow znajdzie się w tej drugiej kategorii.
Auto odcina się od przeszłości i porzuca podwójnie turbodoładowane V8 o pojemności prawie 4,2 litrów od Audi na rzecz nowego silnika. Jest nim kolejna, widlasta ósemka z parą jeszcze większych turbosprężarek, które zainstalowano na górze jednostki, a nie, tak, jak poprzednio, na dole, nowymi intercoolerami, układem wydechowym oraz czterema zaworami na cylinder. Silnik o pojemności czterech litrów ma dostarczać tysiąc koni mechanicznych przy 6,75 tysiącach obrotów na minutę oraz tysiąc niutonometrów. Motor będzie współpracował z suchą miską olejową, 7-stopniową, sekwencyjną skrzynią biegów marki Cima, dwutarczowym sprzęgłem oraz mechanizmem o ograniczonym poślizgu Torsena. Silnik po raz kolejny pochodzi od Audi, w którym w fabrycznej postaci wykorzystywany jest w takich modelach, jak RS6 oraz S8.
Bazą dla modelu Arrow jest podwozie wywodzące się z Gumperta Apollo. To konstrukcja z rurową ramą przestrzenną ze stali chromowo-molibdenowej z niecką przedziału pasażerskiego z włókien węglowych i Kevlaru oraz 85-litrowym zbiornikiem na benzynę. Maszynę postawiono na nowych, mocowanych centralnie felgach z aluminium z oponami Michelin Pilot Sport Cup 2, wyposażono w układ hamulcowy od AP Racing z tarczami o średnicy 378 milimetrów w każdym rogu oraz systemy ABS i ESP od Boscha. Niezależne zawieszenie pozwala na ręczną i automatyczną regulację w ramach kilku trybów pracy, w tym zwiększenie prześwitu w zakresie od tylko 40 do 120 milimetrów. Standardem będzie pneumatyczny podnośnik Airjack, dzięki któremu będzie można grzebać przy aucie bez pomocy lewarka.
Maszyna została opracowana w nowej fabryce i centrum technologicznym Apollo w Denkendorf w Niemczech oraz w placówce marki w Wielkiej Brytanii. Karoserię auta z odstającymi elementami aerodynamicznymi zaprojektowano inspirując się myśliwcem F22 Raptor oraz... stworzeniami zamieszkującymi oceany z rekinami na czele. Ze starego Gumperta Apollo nie zostało prawie nic, oprócz przedniego splittera z pionowymi łopatkami. Niemal identyczny element z włókien węglowych pojawił się w 2012 roku w Apollo Enraged i został przeniesiony do jego kolejnej ewolucji, coupe Apollo N, które zadebiutowało w Genewie obok Arrow. Karoserię z unoszonymi do góry drzwiami wykonano w całości z włókien węglowych.
Apollo Arrow o masie nie przekraczającej 1300 kilogramów na sucho dzięki funkcji szybkiego startu ma rozpędzać się do 100 km/h w czasie niespełna trzech sekund i już po 8,8 sekundach poruszać się z prędkością dwukrotnie większą. Jego prędkość maksymalna będzie ograniczona do 360 km/h. Apollo Automobil zamierza wyprodukować tylko 100 egzemplarzy. Ten pokazany w Genewie nie był jeszcze ukończony i nie można było zobaczyć w nim wnętrza.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 05.03.2016