Pytanie za 100 punktów: wymień auto sportowe pochodzące z Kanady. Hmmm... To może łatwiejsze: wymień jakąkolwiek kanadyjską markę samochodową. Hmm... Emm... Umm... Cóż - twardy orzech do zgryzienia. I trudno się dziwić. W kraju sąsiadującym z tętniącymi rodzimą motoryzacją Stanami Zjednoczonymi w tym samym temacie nawet trudno wyczuć puls. Za to jeśli miałoby pojawić się coś sportowego od razu mogło liczyć na status egzotyka jeszcze większego niż produkcje prywatnych, europejskich manufaktur. Dlaczego "mogło" a nie "może"? Ponieważ już się pojawiło. Najpierw był to niejaki Bricklin SV1 z 1974 roku. Ale kto o nim pamięta? Dziś kanadyjski supersportowiec nazywa się Locus Plethore i został zaprezentowany w drugiej połowie stycznia 2007 roku na salonie samochodowym w Montrealu.
Za firmą HHT Locus Technologies z Quebec stoi jeden człowiek - Luc Chartrand. Przez ponad 20 lat zajmował się pracami nad pojazdami wyścigowymi a także naprawą i modyfikacjami kompozytowych nadwozi modeli Lamborghini czy Ferrari. W 2004 roku zdobyte doświadczenie postanowił wykorzystać przy budowie samochodu własnej konstrukcji. Dopingowany przez przyjaciół, wśród których większość to posiadacze Lamborghini, pierwszy jeżdżący prototyp zbudował już w 2006 roku. Auto otrzymało pieszczotliwy przydomek "Quebec Bomb" - "Bomba z Quebec". Agresywnie stylizowane, czarne coupe z potężnymi wcięciami w masce z przodu przypominało pękatego żuczka gotowego zgnieść swoimi szczypcami wszystko, co stanie mu na drodze. Drugi prototyp, który zaprezentowano w Montrealu przed większą publicznością został z przodu wygładzony, zmieniono geometrię przedniego spoilera, wlotów powietrza i zachowano w całości maskę. Skorygowano także kształt lamp, które nie wchodzą już głęboko w nadkola, ale równają się z ich powierzchnią. W ten sposób powstał wizerunek przypominający nieco Ferrari F430 i amerykańskie SSC Ultimate Aero. Muskularny tył pozostawiono właściwie bez zmian. Dwie rury wydechowe wydają się śmiesznie małe w obliczu czterech ogromnych lamp, które umieszczono na równi z kratą wylotu gorącego powietrza z komory centralnie umieszczonego silnika.
W stosunku do pierwszego prototypu zmiany zaszły także w środku samochodu. W wersji przedprodukcyjnej kierowca siedzi po środku a dwaj pasażerowie po jego bokach niczym w legendarnym McLarenie F1. Każdy fotel ma bez problemu mieścić osoby o wzroście do 200 centrymetrów! W momencie prezentacji w Montrealu wnętrze pojazdu nie było jeszcze opracowane do końca.
Powozie, środkowy tunel oraz nadwozie Plethore zbudowano w całości z włókien węglowych. Bezpośrednio do tego, pomijając wszelkie dodatkowe ramy, przymocowano silnik, co zapewnić ma supercoupe niezwykłą sztywność. Wyczynową jednostkę napędową o pojemności aż 8,2 litrów zaczerpnięto z wyścigowych pojazdów General Motors. Widlasta ósemka rozwija moc w podstawowej wersji aż 760 koni mechanicznych przy masie całego auta sięgającej tylko 1135 kilogramów. Na tym jednak nie koniec - wzmocniona wersja rozwijać ma rekordową moc... 1320 KM!! Prototyp pokazany w styczniu nie miał jeszcze zdolności mobilnych i o osiągach auta nic nie wiadomo. Rozwijane prędkości redukować mają wyścigowe, wentylowane hamulce o średnicy aluminiowych tarcz 356 milimetrów z tyłu i 381 z przodu. Niezależne zawieszenie wyposażono w amortyzatory własnej konstrukcji.
Pojazd w momencie prezentacji wyceniono na 330 tysięcy dolarów kanadyjskich, co odpowiada 288 tysiącom dolarów USA. Do jesieni 2007 roku samochód miał być dopracowany do poziomu gotowości wejścia do produkcji seryjnej (premiera prototypu od razu dostarczyła trzy zamówienia). Wielkość produkcji ma być ograniczona do 400 egzemplarzy. Na chwilę obecną ruch w interesie wygląda na zamrożony i wszystko wskazuje iż z nazwy Locus zrezygnowano na rzecz HTT a wdrożenie auta do produkcji może się opóźnić.
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 17.10.2007