W okolicach 1836 roku z inicjatywy Thierry'ego Hermésa wystartował w Paryżu rodzinny zakład produkujący siodła. Na przestrzeni lat i wieków firma rozszerzała swoją działalność i dziś znana jest także z produkcji między innymi materiałów, ubrań, bagaży i kosmetyków, a jej produkty z charakterystyczną literą "H" cieszą się uznaniem na całym świecie. To ostatnie postanowił wykorzystać Volkswagen, tworząc przy współpracy z firmą Hermés drugą po Pur Sangu limitowaną, specjalną wersję Bugatti Veyrona.
Nowa osobowość jednego z najszybszych samochodów jakie kiedykolwiek stworzył człowiek rodziła się pod okiem włoskiego projektanta Gabriela Pezzini'ego. Włoch miał już na swoim koncie szereg mniejszych i większych przedmiotów oraz urządzeń domowego użytku a pod skrzydłami Hermésa zajął się przede wszystkim wnętrzem ponad 1000-konnej góry żelastwa. Subtelne zmiany nie ominęły także nadwozia.
Samochód otrzymał dość enigmatyczną i trudną do zapamiętania nazwę "Veyron Fbg par Hermés", którą jednak wyjaśnia pierwszy adres kwatery głównej paryskiej firmy - Rue du Faubourg Saint-Honoré (Fbg to oczywiście skrót od Faubourg).
Zewnętrzne atrybuty Veyrona powstałego pod okiem mistrzów rękodzieła Hermesa to nowy panel wieńczący maskę, przykrywający częściowo wloty powietrza na przedzie, nowa atrapa chłodnicy pełna firmowych "H" oraz masywne, ośmioramienne, aluminiowe felgi, w których miejsce inicjałów Ettore Bugatti'ego wytłoczonych na centralnej, motylkowej śrubie zajęło charakterystyczne logo paryskiej firmy. Obręcze te to bezpośrednie nawiązanie do modelu Type 35 z 1924 roku, najbardziej utytułowanego w sportach motorowych auta w historii marki Bugatti. Na korkach wlewów paliwa wylądował biały napis "Bugatti Fbg par Hermes". Wyróżnikiem jest także malowanie nadwozia. Zwykły Veyron pokryty jest dwoma barwami, z których jedna zajmuje przednią maskę, dach i tylną część nadwozia a druga cały bok po wloty powietrza za drzwiami. W modelu Fbg proporcje te są nieco inne i od całego nadwozia kolorem wyróżnia się tylko maska i tylny spoiler. Do wyboru połączenie koloru hebanowego drewna z ciemną, ceglaną czerwienią bądź kolejnym odcieniem drewna, określanym mianem étoupe.
Jaśniejsza kolorystyka przedniej maski kontynuowana jest we wnętrzu auta. Ręcznie zszywana tapicerka to najprawdziwsza cielęca skóra. Pokryto nią nie tylko fotele, ale także boki drzwi, obręcz kierownicy, deskę rozdzielczą i panel w środkowym tunelu, który z zwykłym Veyronie stanowi naga, aluminiowa płyta. Skórzane uchwyty w drzwiach wykończono ciemną czerwienią a na siedziska zużyto czarną skórę, na której wytłoczono kolejne loga Hermesa. W środkowym tunelu tradycyjny, odkryty schowek zamieniono na zamykany pokrowiec, służący w domyśle na miejsce dla firmowego terminarza Hermes Globetrotter. Bagażnik skryty pod przednią maską wypełniono wyposażeniem dodatkowym w postaci stylowej, skórzanej walizki Toile H.
Modyfikacje stylistyczne nie pociągnęły za sobą żadnych zmian technicznych. Za plecami kierowcy i pasażera pomrukuje osławiony W12 o mocy oscylującej w okolicach 1000 koni mechanicznych, z którym współpracuje sekwencyjna skrzynia DSG o siedmiu przełożeniach zapinająca kolejne biegi w czasie nie przekraczającym 150 milisekund. Niejednokrotnie potwierdzone w rzeczywistości osiągi to już legenda: 2,5 sekundy do setki i maksymalnie ponad 400 km/h.
Veyron Fbg par Hermes będzie równie rzadki co obdarty całkowicie z lakieru Pur Sang. Ten ostatni został ograniczony do 5 egzemplarzy, najprawdopodobniej Fbg pozostanie równie ekskluzywny. Wynik współpracy Bugatti z Hermesem wyceniono na 1,55 miliona euro (bez podatku). To 350 tysięcy euro (równowartość... ponad 30 nowych Fiatów 500) więcej niż podstawowy model i 150 tysięcy więcej niż Pur Sang.
W chwili premiery Fbg sprzedano już 220 egzemplarze Veyrona, którego produkcja limitowana jest tylko do 300 sztuk. Ponad 130 z nich trafiło już do klientów a pozostałe 90 dopiero wyjedzie z fabryki. Nieoficjalnie wiadomo też, że inżynierowie Bugatti (czyli Volkswagena) pracują już nad zupełnie nowym modelem. Początkowo miał być nim pojazd o nazwie kodowej "Project Lydia", będący narowistą, torową wariacją na temat Veyrona, ale pomysł ten zarzucono w drugiej połowie 2007 roku. Ostatnie doniesienia mówią o 4-drzwiowej limuzynie najwyższej klasy, którą napędzałby silnik W16 umieszczony z przodu. Na to trzeba będzie jednak zapewne trochę poczekać, być może nawet tyle, co na ostateczną wersję Veyrona...
Tekst: Przemysław Rosołowski.
Ostatnia aktualizacja: 22.03.2008