Konkursy elegancji od dziesięcioleci ściągają na całym świecie ludzi połączonych pasją czterech kółek jak i same obiekty westchnień, objawiające się w najznakomitszej formie. Nie brakuje pojazdów, które budowały historię, unikatowych prototypów, modeli wyścigowych, czy indywidualnych karoserii. A w ostatnich latach nie brakuje na nich również premier samochodów zupełnie nowych.
Jedną z takowych imprez, wiodących prym w skali całej kuli ziemskiej, jest kalifornijskie Pebble Beach. Tutejszy konkurs elegancji odbył się po raz pierwszy jeszcze w 1950 roku i to tutaj po raz pierwszy pojawiło się w ostatnim czasie na przykład Ferrari P4/5. Sobotnie popołudnie 16 sierpnia 2008 roku zostało z kolei obstawione przez Bugatti. Koncern wybrał właśnie to miejsce jako punkt premiery drugiego modelu wypuszczonego pod skrzydłami Volkswagena: otwartego... Veyrona, który na dobrą sprawę pamięta jeszcze XX wiek. Skąd więc u producenta pomysł na określenie Veyrona Grand Sport, bo tak właśnie nazwano wersję roadster, zupełnie nowym modelem? Teoretycznie coś w tym jest - auto prezentuje więcej nowości niż Pur Sang, Fbg par Hermes i Sang Noir razem wzięci. A to już coś.
Najwięcej zmian pociągnęła oczywiście sama amputacja dachu, po której każdy samochód ma prawo poczuć się aż nadto rozluźnionym. I nie inaczej jest w przypadku Veyrona. Choć nie całkiem - w końcu jakie inne cabrio musi wytrzymywać prędkości przekraczające 350 km/h?!
Uwagę skupiono przede wszystkim na centralnej skorupie zawierającej cały przedział pasażerski, którą gruntownie przemodelowano, podnosząc jej wytrzymałość na naprężenia wzdłużne i poprzeczne oraz skręcanie przy zachowaniu jak najniższej masy. Cała rama samonośna (monocoque) została wzmocniona po bokach oraz na środkowym tunelu a boczne słupki potraktowano zbrojeniami z włókien węglowych. Bezpośrednio pod skrzynią biegów przymocowano dodatkową, karbonową płytę. Wzmocniono również ramę całej przedniej szyby, która sięga nieco wyżej niż w coupe. Z włókien węglowych wykonano w całości drzwi wzmocnione wzdłużnie, które w zamkniętej wersji wytwarza się głównie z aluminium. W przypadku uderzenia mają one rozpraszać większość energii. Karbonowymi dodatkami potraktowano też wloty powietrza pracujące tuż za głowami kierowcy i pasażera - to na wypadek dachowania.
Jak twierdzi Bugatti auto powstało pod wpływem silnego nacisku klientów (coupe już dawno sprzedało się w ilości 220 egzemplarzy z zaplanowanych 300). Jego konstrukcja nie pozwoliła jednak na stworzenie typowego roadstera, ale czegoś pomiędzy targą a zwykłym cabrio. W zestawie z samochodem otrzymamy twardy, całkowicie przeszklony, poliwęglanowy dach, po założeniu którego auto bez problemu rozpędzi się do 407 km/h (wtedy też prześwit jest o 60 mm mniejszy niż podczas zwykłej eksploatacji). Bez niego jesteśmy ograniczeni "tylko" do 360 km/h. Niestety dach ten nie mieści się w samochodzie. Dlatego też w bagażniku z przodu znajdziemy jego szmaciany odpowiednik rozkładany niczym parasolka - w sam raz na deszcz w samochodzie jak i poza nim. Niestety przy tej opcji twórcy nie radzą przekraczać 130 km/h. Tylko jak tego nie robić mając za plecami przeszło 1000 KM (pod tym względem wszystko jest po staremu)?
Z zewnątrz zmieniły się jedynie detale, ale za to jak piękne! Pod kloszami przednich lamp znalazły się diody LED ułożone w fantazyjny kształt "salutującej" litery M a opony nawinięto na zupełnie nowe felgi. W środku z pewnością ucieszy niewrażliwa na wilgoć, skórzana tapicerka oraz nowe elementy wyposażenia, jak kamera wsteczna połączona z 2,7-calowym wyświetlaczem czy system audio marki Puccini z własnym procesorem przetwarzającym cyfrowy sygnał.
Mimo zastosowania gdzie się tylko dało lekkich kompozytów Grand Sport w porównaniu do coupe i tak przytył o 80 kilogramów. O 0,1 bara (do 3,1) zwiększono w związku z tym standardowe ciśnienie w oponach. Wzrosło również zużycie paliwa (średnio o prawie litr) i emisja dwutlenku węgla. Waga dodała też 0,2 sekundy do pościgu za 100 km/h.
Start sprzedaży Veyrona Grand Sport zaplanowano dopiero na marzec 2009, ale już dzień po premierze pierwszy egzemplarz wylądował w Monterey w Pebble Beach na licytacji prowadzonej przez Gooding & Company. Cena auta w sprzedaży będzie sięgać 1,4 miliona euro, i to bez podatku. Aktualnie to równowartość 4,6 miliona złotych, a po doliczeniu 19% VAT'u aż 5,5 miliona. Ceną wywoławczą egzemplarza numer #001 było 1,7 miliona dolarów, po zaciętej licytacji zakończyło się na 2,9 milionach - 6,45 milionach PLN. Znalazł się w niej nie tylko samochód, ale i czynny udział w jego budowie polegający na wizytach w zakładzie w Molsheim w celu dostosowania pojazdu do wszelkich indywidualnych potrzeb. Produkcja najszybszego roadstera świata będzie ograniczona do 150 egzemplarzy, pierwsze 50 z nich trafi do osób, które już są klientami Bugatti.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 18.08.2008